Rozdział szósty

87 6 2
                                    

~ Adaline Lock ~

Koszmar. Tragedia. Kompromitacja. Te słowa mogłyby opisać moją kolację z Charlesem. A to wszystko przez mojego ukochanego sąsiada. Może serio się przeprowadzę? Albo zmuszę, żeby to on się wyprowadził? To nie brzmi wcale tak źle.

Minął ponad tydzień od pechowego wieczoru. Charles w pracy unika mnie jak ognia. Nie daje ze sobą porozmawiać, a jak już to wspomni coś o pracy. Brakuje mi pomysłów, co mogłabym jeszcze zrobić, żeby mieć u niego jakiekolwiek szanse.

- Halo? Adaline? - Usłyszałam nad sobą. Aktualnie byłam w domu rodzinnym, w Portland. Mój tata ma urodziny, więc wszyscy się zjechali, żeby z nim świętować.

- Znowu się wyłączyłaś? - zapytał mój starszy brat. Holden był dobrze postawionym czarnowłosym mężczyzną o brązowych oczach. Postanowił zapuścić zarost, więc teraz wygląda jeszcze starzej. Jest bardzo podobny do mojego taty, tylko oczy ma po mamie.

- Planujesz zostać Świętym Mikołajem? - zapytałam uszczypliwie, przyglądając się jego brodzie.

- Jasne. Zostaniesz moim reniferem? Twój nos jest idealnie czerwony. - Zauważył i pociągnął lekko za mój nos. Pokręciłam głową i pacnęłam go w tył głowy. Brakowało mi go. Ostatni raz widzieliśmy się jakieś pół roku temu. Holden na co dzień pracuje w Londynie i robi coś związanego ze stronami internetowymi. Nie mam pojęcia co, bo jak mówi o swojej pracy to zawsze używa tak trudnych słów, że się wyłączam. Coś jak Chandler z 'Przyjaciół'. Znając życie ogarnę co robi, jak odejdzie z tej pracy. W każdym razie, nawet mu się powodzi. Widzę, że jest szczęśliwy. Jeśli on jest szczęśliwy to ja też jestem. Gorzej mają się jego sprawy sercowe. Tak samo jak ja jest skupiony na pracy i nie ma czasu na chodzenie na randki. Przynajmniej tak było ostatnio, nie wiem jak jest teraz.

- Twoje serce nadal nie jest przez nikogo zajęte?

- Nie poznałaś jeszcze mojej wybranki? Musi tu gdzieś biegać. - Rozejrzał się po pomieszczeniu. Chodziło mu o jego psa. Wabiła się Choco. Był to brązowy labrador i miał dopiero kilka miesięcy. To najsłodszy psiak, jakiego kiedykolwiek spotkałam na swojej drodze. On i Holden dobrali się idealnie.

- Czyli nadal masz status singla?

- Nawet mi to nie przeszkadza. Życie singla nie jest wcale takie złe. Zresztą... Ty pewnie też coś o tym wiesz. - Przyznałam mu rację, kiwając głową. Byłam singielką, ale ostatnimi czasy przestało mi się to już podobać.

- Co masz taką minę? Twoje życie uczuciowe się zaktualizowało czy co?

- Jest taki jeden facet...

- Wow! Nareszcie! A już myślałem, że po tym idiocie z liceum to już na nikogo nie otworzysz swojego wrażliwego serduszka. - Nabijał się ze mnie. Uderzyłam go lekko w ramię za te słowa. W ostatnim „związku" byłam w liceum. Zakochałam się wtedy w takim jednym kolesiu. Chodziliśmy razem na zajęcia z literatury. Na początku zdziwiłam się, że on się na nie zapisał. Grał w drużynie futbolowej. Myślałam, że wszyscy, którzy tam grają są półgłówkami. Myliłam się. Akurat on okazał się być bardzo inteligentnym chłopakiem. Między zajęciami a jego treningiem dużo czasu spędzaliśmy razem. Zaiskrzyło między nami. Zachowywaliśmy się jak para, ale nigdy nie potwierdziliśmy tego oficjalnie. Ja chciałam, to on miał wątpliwości. Na balu maturalnym przyłapałam go w łazience z jedną z cheerleaderek. Dobierał się do niej, nie zważając na nic. I tak to się skończyło.

- Ale chyba nic z tego nie będzie. Wszystko przez mojego zjebanego sąsiada. Nienawidzę go.

- A co on takiego zrobił?

Fake DestinyWhere stories live. Discover now