Rozdział dziewiąty

79 6 0
                                    

~ William Murphy ~

Dziś miałem wyjątkowo dobry humor. Przed pracą udało mi się pobiegać i zrobić dobre śniadanie. Z uśmiechem na ustach szedłem zrobić sobie kawę. Przechodząc obok tarasu, zobaczyłem panią Martiñez i kogoś siedzącego obok niej. Zaciekawiony, stanąłem przy otwartych drzwiach i przyjrzałem się osobie, która zajmowała krzesło obok starszej kobiety.

- Willy, dobrze, że jesteś, kochany. - Przestraszyłem się, kiedy usłyszałem głos Marii. Osobą obok okazała się młoda kobieta. Odwróciła głowę w moją stronę i posłała mi delikatny uśmiech. Z wrażenia nie oddałem gestu, tylko stałem jak słup soli. Była prześliczna. Miała długie kasztanowe włosy pod łopatki, duże czarne oczy z długimi rzęsami i kuszące różowe usta. Gdy złapałem się na gapieniu na jej wargi, otrząsnąłem się i odepchnąłem od drzwi prowadzących na ogród.

- To moja wnuczka, o której ci opowiadałam - wskazała na piękną brunetkę - A to ten chłopiec, którego tak chwaliłam. - Tym razem skierowała swoje słowa do młodej kobiety, która była lekko speszona moim wzrokiem.

- Gloria. - Podała mi swoją dłoń, którą natychmiast chwyciłem. Poczułem prąd przebiegający mi po ręce, gdy moja skóra zetknęła się z jej.

- William - odparłem i z niechęcią puściłem jej delikatną dłoń.

- No nie stójcie tak, tylko usiądźcie - zachęciła nas moja ulubiona podopieczna. Posłusznie zajęliśmy krzesła i nie wiedząc jak zachować się w tej sytuacji, zamilkliśmy.

- Ładnie razem wyglądacie - rzekła starsza kobieta, patrząc na nas z uśmiechem. Jeszcze nigdy nie czułem się tak niekomfortowo. María nie raz mówiła mi o Glorii i bardzo chciała, żeby w końcu doszło do naszego spotkania. Nie byłem do tego przekonany. Z wiadomych względów. Teraz tym bardziej nie jestem przekonany do tego spotkania. Bardzo chętnie zobaczyłbym tą drobną kobietę nago. Natychmiast zganiłem siebie za te myśli. Nie mogę tak myśleć. Nie o Glorii. Nie chciałbym zaprzepaścić swojej relacji z Panią Martiñez. Traktuję ją jak własną babcie i nie chcę tego zepsuć.

- Babciu... Przesadzasz... - włączyła się Gloria. Powstrzymywałem się od spojrzenia na nią.

- Ciekawe jak wyglądałyby wasze dzieci...

- Może się nie zapędzajmy - powiedziałem ożywiony, kiedy usłyszałem o dzieciach.

- Właśnie, babciu. - Siedząc obok brunetki, poczułem zapach jej perfum. To spowodowało, że było mi bardzo niewygodnie na krześle. Przyjemna woń kwiatów dosięgła moje nozdrza, powodując na moim ciele gęsią skórkę. Moje podniecenie wzrosło, kiedy zobaczyłem jak poprawia swoje długie włosy. Tak bardzo chciałbym za nie pociągnąć... Nie! Stop! Opanuj się zboczeńcu.

- Chyba się zasiedziałem.

- Przecież dopiero co usiadłeś, dziecko.

- Muszę sobie jeszcze kawę zrobić. Do zobaczenia, drogie panie. - Szybko wszedłem do środka, uspokajając swoje sprośne myśli. Ta kobieta doprowadzała mnie do szału. Moja krew wrzała wewnątrz mnie i już mało brakowało, żeby mój penis też zareagował na jej obecność. Wiem już co będę robić dziś wieczorem. Muszę wyładować to seksualne napięcie. Co prawda nie zrobię tego z wnuczką Pani Martiñez, ale trudno. Poszedłem do pokoju socjalnego i zabrałem się za robienie kawy.

- Przepraszam cię za babcię. - Wyprostowałem się, kiedy usłyszałem kobiecy głos za sobą. Stałem do niej tyłem i dziękuję sobie za to. Jej głos jest taki zmysłowy.

- Nie szkodzi... Poznałem już Maríę i przyzwyczaiłem się do jej komentarzy. - Skoncentrowałem się na ekspresie do kawy. Gloria oparła się tyłem o blat, blisko mnie. Zerknąłem w jej stronę i na jej szyi zobaczyłem początek tatuażu, który chował się pod koszulką. Byłem bardzo ciekawy jak wygląda cały i jak smakuje. Oprzytomniałem kolejny raz, odwracając od niej wzrok.

Fake DestinyWhere stories live. Discover now