Niepewny grunt

144 17 0
                                    

Jeszcze zanim Suna wybiegł z domu, zabrał z szafki papierosy jego ojca. Zrobił to pod wpływem emocji i braku trzeźwego myślenia, więc teraz stał na chodniku wpatrując się w opakowanie. 

Usłyszał szczekanie psa niedaleko, schował paczkę i ruszył przed siebie. Nie wiedział, gdzie miałby iść. Pragnął mieć takie jedno miejsce, w które mógłby pójść, żeby ukryć się przed wszystkimi i móc wykrzyczeć. Wyżyć się za te wszystkie lata cierpienia. 

Idąc tak bez celu, dotarł na plażę, na której wraz z Osamu wypuścili rybki w morze. Zrobili to ponad rok temu. Spojrzał dokładnie w to samo miejsce, gdzie to się stało. 

Szesnastolatka złapało silne uczucie nostalgii. 

Czuł się wtedy dobrze. W głowie miał tylko jedno - swojego chłopaka. Myśląc o tym, zadzwonił do niego, nie zastanawiając się co mu powiedzieć. 

- Halo? - usłyszał jego głos w słuchawce. 

W tle mógł usłyszeć ciche szczekanie psa i szum wiatru. 

Był na zewnątrz. Najprawdopodobniej sam. 

- Chciałem powiedzieć, że cię kocham. - wyrzucił z siebie te słowa z drżącą dłonią, która ledwo trzymała urządzenie przy uchu. 

Po drugiej stronie była chwilowa cisza, a następnie w uszach Suny rozbrzmiał głos szarookiego, jak miliony dzwonów. 

- Też cię kocham, Sunarin. 

W tamtej chwili łzy niekontrolowanie pociekły po twarzy chłopaka. Już nie był w stanie powstrzymać łkania. Dźwięk jego płaczu był słyszalny przez starszego bliźniaka. Jednak zanim zapytał o powód jego okropnego humoru, Suna rozłączył się. 

Zmarszczył brwi i próbował dodzwonić się do młodszego, ale bez skutku. Nie odbierał, nawet nie odpisywał. 

Szesnastolatek jeszcze przez długi czas kręcił się bez celu po miasteczku. Zwiedził osiedla, aż dotarł do centrum miasta. Na ulicach było sporo pijaków, co kompletnie nie zdziwiło chłopaka. Doskonale rozumiał, dlaczego tyle osób ucieka się do alkoholu. Wiedział już, że ludzie są okrutni, a świat niesprawiedliwy. Oni też wiedzieli. Chłopak przekonał się o tej bezduszności na własnej skórze. Nie zasłużył sobie na prześladowanie go w jego starym mieście. Tak samo z chorobą jego matki - potrzebował jej w tamtym czasie najbardziej - tymczasem przez nowotwór to właśnie Rintarou był zmuszony zaopiekować się matką. 

Idąc chodnikiem wpadł na jakiegoś mężczyznę, który się zataczał i nie potrafił iść prosto. 

- Uważaj, jak chodzisz, gówniarzu! - krzyknął za nim pijaczyna, na co oliwkowooki podniósł ramiona i schylił głowę. 

Przyspieszył kroku i popędził jak najdalej od centrum, gdzie było pełno barów i klubów. W tym miejscu roiło się od złych ludzi. 

W czasie tej ucieczki rozpłakał się jak dziecko. Bał się wrócić do domu; nie mógł też pójść do Osamu. Czuł się osamotniony, żałosny, wkurzony. Wyciągnął telefon z kieszeni i zobaczył wiele nieudanych połączeń. Od Osamu, jego ojca i kilka od matki. 

Ten widok sprawił, że zaniósł się głośnym płaczem. Nie próbował się powstrzymywać, już nie potrafił. Wylewał łzy jeszcze długo. Gdy w końcu udało mu się zapanować nad emocjami stwierdził, że nie ma wyboru - musi wrócić do domu. 

Nie miał dokąd uciec. 

Przeraźliwie bał się ucieczki z domu bardziej, niż samo zderzenie z ojcem. 

^^^^

- Rozczarowujesz mnie, Rintarou. - Daisuke wyrzucił z siebie z westchnieniem, gdy jego syn raczył pokazać się w domu w środku nocy. - Wiesz co ja widzę? - zapytał Rintarou, który stał przestraszony przed ojcem. - Widzę cholernego gówniarza przede mną. Dzieciaka, który nie potrafi się zachować. Masz szesnaście lat, nie pięć, do cholery jasnej. Zacznij się zachowywać jak mężczyźni. - mówiąc to, wyszedł z kuchni. 

Ciemnowłosy wypuścił z siebie wstrzymywane powietrze. 

Zdziwił się, że ojciec nie ochrzanił go od góry do dołu za wszystko, co do tej pory nawywijał. Sądził, że wspomni o piciu alkoholu, wybuchu toalety w Kioto...

Nie zrobił tego. 

Chłopak poszedł do swojego pokoju, starając się być jak najciszej. Może nie został okrzyczany, ale mimo tego wciąż się bał. Być może starszy Suna był już zbyt zmęczony na jakiekolwiek rozmowy dziś i dopiero jutro na poważnie porozmawia z nastolatkiem. Na poważnie oznaczało wydzieranie się na nastolatka. 

Kolejny dzień był sobotą, dlatego rano nie zobaczył się ze swoimi rodzicami, którzy wyszli wcześnie do pracy. Była to wielka ulga dla oliwkowookiego. Mógł zająć się czymś innym i odciąć od przykrej rzeczywistości. Zaspany zszedł na dół, gdzie jego siostra przygotowywała śniadanie. Robiła kanapki z jajkiem, pomidorem i szczypiorkiem. 

- Cześć. - powiedziała do brata, a ten mruknął coś pod nosem w odpowiedzi. 

Trzynastolatka położyła na stole dwa talerze z kanapkami i dwa kubki parującej herbaty. 

- Słyszałam, co się stało. 

- I co ci do tego? - starszy natychmiast przyjął formę defensywną. 

Dziewczynka westchnęła zrezygnowana. 

- Mama nic z tym nie zrobi, a tata... martwi się o ciebie. - powiedziała, patrząc w oczy dokładnie takie same, jak jej. 

Szesnastolatek prychnął na słowa siostry. 

- Chyba nie znasz naszego ojca. 

Asami przewróciła oczami i usiadła do stołu. 

- Zrobiłam też dla ciebie. 

^^^^

W poniedziałek rano chłopak dotarł do szkoły spóźniony o osiem minut, co nie było już nowością. Średnio cztery razy w tygodniu przychodził na zajęcia z kilkunastominutowym opóźnieniem. Czasami nawet nie pojawiał się na pierwszej lekcji. 

Na przerwie Osamu złapał go za kołnierz i zaprowadził do męskiej łazienki, które są puste przez większość czasu. 

- Czemu płakałeś w piątek? - starszy złapał Sunę za dłoń. 

Ciemnowłosy westchnął. 

- Twoja mama powiedziała moim rodzicom o nas. Podsłuchałem ich, jak wróciłem do domu. 

Niższy nie dowierzał temu co usłyszał. Dlaczego jego matka zrobiła coś takiego? 

Postawiła Rintarou w bardzo trudnym miejscu. Siedemnastolatek zdawał sobie sprawę z opinii ojca jego chłopaka. Doskonale pamiętał dzień, gdy go poznał. Pamiętał także, jak się zachowywał od dnia, gdy u Eriko zdiagnozowano raka. 

- Przykro mi... - przytulił do siebie chłopaka mocno. - Gdybym tylko wiedział, to nie zostawiłbym cię wtedy samego. 

- Wiem o tym. 

Szesnastolatek wziął głęboki wdech, czując kojący zapach Miyi. Jego oczy się zapełniły łzami, ale żadna z nich nie spłynęła po jego twarzy. 

Było mu teraz bardzo ciężko, bo wciąż nie wiedział co zrobi jego ojciec. 

Mógł tylko oczekiwać na to, co miało nadejść. 

Czekał długi czas na nic, ponieważ jego ojciec nigdy więcej nie podjął tematu jego seksualności. 


Acceptance // OSASUNAWhere stories live. Discover now