«-eleven-»

180 9 92
                                    

No i wyszła z klubu, trzaskając drzwiami. Przeszła parę kroków po czym poczuła silny ból głowy więc się zatrzymała, opierając się o ścianę, a z jej oczu wyleciały pierwsze łzy.
Myślała nad tym czy dobrze powiedziała swojej dziewczynie, czy było to za dużo. Bała się, że ich relacja się skończy, że już nigdy się nie spotkają, nie będzie tych wieczornych spacerów, czy oglądania filmów w domu starszej.
W sumie co złego uczyniła Yeji? Tylko powiedziała Yunie, żeby się odwaliła od niej. Ryujin miała wyrzuty sumienia, że tak naskoczyła na Yeji, która tylko chciała ją obronić.

Schowała twarz w swoich dłoniach i rozpłakała się na dobre, rozmazując swój makijaż. I zapewne wylewała by swoje łzy tak jeszcze bardzo długo, lecz poczuła, że ktoś ją dotyka za ramię. Ze strachu aż podskoczyła, ale gdy zobaczyła kto to jest to momentalnie się rozchmurzyła.

- Hej Hyunjin. - zaśmiała się przez łzy. - Już myślałam, że to jakiś porywacz, czy moja dziewczyna, a to tylko ty. - uśmiechnęła się na widok brata Yeji, dawno go nie widziała, więc ucieszyła się, że mogła z nim porozmawiać.

- No widzisz. - uśmiechnął się podejrzliwie i przysunął do Ryujin. - Pokłóciłaś się z Yeji?

- T-tak. Boje się, że to już koniec naszej znajomości. - po wypowiedzeniu tych słów wybuchła płaczem, więc Hyunjin objął ją i zamknął w ciasnym uścisku.

- Będzie dobrze. - powiedział od niechcenia, chcąc brzmieć wiarygodnie. Następnie z kieszeni wyjął nóż, a dziewczyna nic nie widziała, dlatego, ze swoją głowę miała odwróconą tak, że nie widziała Hyunjina. - Nie płacz. - zbliżył nóż niepokojąco blisko szyi dziewczyny. Pomyślał sobie, że jest genialny, i że jak postraszy Ryujin nożem to nie będzie się wyrywać. A ona natomiast była zbyt zajęta rozżalaniem się nad sobą, i gdyby wiedziała, że grozi jej w tym momencie o wiele większe niebezpieczeństwo niż możliwość straty dziewczyny, bowiem możliwość stracenia życia, to by się wzięła w garść i próbowała wyrwać. Lecz ona nic nie podejrzewała. Myślała, że Hyunjin tamtędy przechodził i gdy ją ujrzał to postanowił podejść i porozmawiać. Nie wiedziała, że ma zupełnie inne zamiary.

- Hyunjin, dziękuję, że ze mną jesteś w ciężkiej sytuacji. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - wytarła łzy o bluzę starszego chłopaka.

I wtedy coś w nim pękło. Ona miała go za dobrą osobę, nie za gwałciciela. Miała go za przyjaciela. Dlaczego więc miałby ją zgwałcić? Dlaczego miałby ją zabić? Sprawiać strach? Ból? Osobie którą w końcu kocha.
Właśnie. Czy bowiem nie lepiej okazać pomoc, współczucie? Pokazać jej, że on tu jest, nigdzie się nie wybiera? Że jej pomoże w trudnej sytuacji?
I wtedy zrozumiał bowiem co to jest miłość. To nie jest chore pożądanie osoby, bądź wykorzystywanie seksualne. Jeśli kogoś kochasz to chcesz dla niego jak najlepiej. I to pierwszy raz poczuł w sobie. Chęć pomocy. Mało tego, chęć pogodzenia dziewczyn ze sobą.
I nawet jeśli wiedział, że nie mógł z nią być, że nie miał szans, to poczuł, że nie musi wcale z nią być i wystarczy mu aby była szczęśliwa.
I jego celem nie stało się już zgwałcenie jej, albowiem pomoc w pogodzeniu Ryujin z jego siostrą.

I tak gdy przez jego głowę przebiegło tak dużo myśli, to postanowił schować swój nóż z powrotem, żeby było tak jakby do tej sytuacji nigdy nie doszło.
Niestety mając idealny widok na wyjście z klubu, zobaczył, że drzwi się uchylają. A z nich wyszła Yeji. Widząc tą sytuację w nieodpowiedniej chwili pomyślała sobie, że Hyunjin chce zabić jej dziewczynę. Nie wiedziała, że on przed chwilą z tego zrezygnował.

- Ryujin, uważaj! - krzyknęła najgłośniej jak potrafiła, a następnie rzuciła się w bieg, żeby wyrwać bratu nóż. Wtedy tylko to się liczyło.

A on spanikowany, nie wiedział już co ma robić.
Odkładać nóż? Uciekać? Przepraszać czy może wytłumaczyć zaistniałą sytuację? Wiedział, że na to nie miał czasu, gdyż Yeji prawdopodobnie zaraz wyrwała by mu nóż, następnie go zabijając. Albo zaraz zrobiła by Ryujin.

Więc ratując swoje życie wbił delikatnie nóż w szyję Ryujin zanim ta zdążyła coś powiedzieć. Ona upadła na ziemię. Ale jako, że chłopak nie wbił nożu jakoś bardzo głęboko, to ona jeszcze ledwo oddychała. Następnie Hyunjin zwiał. Jak największy tchórz, nawet nie mając odwagi jakoś się wytłumaczyć.

A Yeji widząca to wszystko po prostu upadła na kolana. Nie chciała teraz gonić za bratem, chciała porozmawiać z Ryujin.

- Yeji - wyszeptała resztką sił. - Pogodzimy się? Nie chcę umrzeć nie w zgodzie z tobą. - ledwo wypowiedziała te słowa, zaraz zaczynając się krztusić własną krwią, spływającą jej do buzi.

- Kochanie, ty się jeszcze pytasz? - objęła Ryujin, a łzy zaczęły spływać po jej twarzy. - Ty nie umrzesz, prawda? Ty będziesz żyć. - powiedziała z nadzieją, chociaż sama nie wierzyła w to co mówi. Wzięła rękę dziewczyny do tej swojej, następnie zaczęła ją gładzić kciukiem.

- Yeji.. ja już umieram. Za chwilę mnie tu nie będzie. - wypowiedziała z trudem co chwilę robiąc przerwy. - Obiecaj mi coś. - przytuliła starszą jeszcze mocniej do siebie. - Pamiętaj o mnie, lecz nie rozpaczaj. Zapamiętaj mnie jako tą szczęśliwą, nie umierającą przez własnego brata. Miej szczęśliwe życie... beze mnie. Dobrze? - krzyknęła z bólu.

- Obiecuję. - uścisnęła jej rękę. - Nigdy o tobie nie zapomnę.

A Ryujin nie była w stanie już nic odpowiedzieć. Pokazała tylko najszczerszy uśmiech na jaki było ją stać. Mimo tego, że zmęczony to wyrażał on więcej niż te wszystkie inne do tej pory - miłość, szczęście, bo wbrew pozorom była szczęśliwa. Wiedziała, że zaraz zapadnie w wieczny sen, lecz była wdzięczna za to, że mogła poznać tak wspaniałą osobę. Szkoda, że nie było im dane spędzić ze sobą więcej czasu.
A Yeji? Ona zapamiętała sobie ten uśmiech za najpiękniejszy jaki widziała w swoim życiu.

Następnie Ryujin opadła bezwładnie. Umarła. W rękach Yeji. Jedynej osoby jaką kochała, z jaką chciała spędzić ostatnie chwile życia. I udało się. Odeszła w jej ramionach na inny świat, pozostawiając po sobie smutek i rozpacz. Yeji przytuliła ją do siebie najmocniej jak się dało. Pocałowała młodszą w głowę, następnie podnosząc się z ziemi i odchodząc. Na nową drogę życia. Tak jak obiecała, pamiętając o Ryujin, lecz będąc szczęśliwą z kimś innym.
Postanowiła wyjechać z tego miasta, gdyż wszystko tutaj przypominało by jej o dziewczynie, lecz zanim to zrobi to postanowiła jeszcze załatwić inną, ważną rzecz.

- Idę po ciebie, Hyunjin.

«KONIEC»

Przepraszam, że Hyunjin to jest ten zły, ale ktoś nim musiał być.

Mam nadzieję, że książka się spodobała<3

«cold evening - ryeji»Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt