Fatalne wyczucie czasu

2.6K 84 197
                                    

A/N: Opowiadanie zawiera małe spoilery z najnowszych odcinków 5–ego sezonu!

____________

Wracając do domu, zupełnym przypadkiem dostrzegła siedzącego na dachu szkoły Czarnego Kota. Wyglądał na pogrążonego w myślach, ale nawet z tej odległości potrafiła rozpoznać jego nastrój.

Był wyraźnie przybity i domyślała się, czym jest to spowodowane. Sama nie czuła się najlepiej, mając w myślach świeże starcie z Mroczną Sową i niecnym wykorzystaniem Miraculum Świni. Tak właściwie, to miała ochotę się rozpłakać i tylko fakt, że była w miejscu publicznym powstrzymywał ją od rozsypania się na kawałki.

Zerknęła szybko na Kota, a potem wpadła jak burza do piekarni. Chwilę później już wybiegała z niej z pudełkiem kolorowych makaroników. Odetchnęła z ulgą widząc, że jej partner nie opuścił jeszcze swojego stanowiska i czym prędzej pognała prosto do szkoły. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie byłoby lepiej, gdyby się przemieniła, ale zaraz uznała, że Kot może nie chcieć z nią szczerze porozmawiać, gdy będzie w formie Biedronki. Nie żeby miał powody, by bardziej ufać Marinette, ale coś jej mówiło, że powinna tam pójść jako ona.

Pospiesznie wdrapała się na klatkę schodową prowadzącą na dach i kilka minut później była już na szczycie szkoły. Kot, który usłyszał zgrzyt otwieranych drzwi, obejrzał się na nią szybko i zamrugał powoli, jakby nie dowierzał w to, co widzi.

– Marinette? – spytał z wyraźnym zaskoczeniem. – Co ty tu robisz? Jak się tu dostałaś?

– Jakiś czas temu zasugerowałam dyrektorowi Damoklesowi, że dobrze by było zostawiać otwarte drzwi na klatkę schodową prowadzącą na dach – oznajmiła, podchodząc bliżej. – Uczniowie mają dodatkową drogę ucieczki przed akumami, a ty i Biedronka nie musicie się martwić zamkami.

– Pomysłowe – uznał, patrząc z niepokojem jak dziewczyna planuje zająć miejsce obok niego na krawędzi dachu. – Ostrożnie! – zawołał, łapiąc ją za ramię i pomagając usiąść. – Nie powinnaś podchodzić tak blisko brzegu...

– Jestem niezdarna, ale nie przesadzajmy – odparła na to, podając mu pudełko makaroników. – Proszę – powiedziała. – Pomyślałam sobie, że przydadzą ci się na osłodę.

Gdy spojrzał na nią pytająco, nerwowo wykręciła palce.

– Zauważyłam cię na tym dachu. Wyglądałeś na smutnego. I tak sobie pomyślałam, że coś słodkiego poprawi ci humor.

– Dziękuję – uśmiechnął się. – To bardzo miłe z twojej strony.

Otworzył pudełeczko i sięgnął po pierwszy makaronik. Zaraz potem wyciągnął opakowanie w jej stronę, częstując ją przysmakiem. Przez chwilę w milczeniu siedzieli obok siebie na dachu, zajadając łakocie, oboje pogrążeni we własnych myślach. Marinette zastanawiała się, jak zapytać Kota o to, co go trapi, nie wychodząc przy tym na wścibską. Kot jednak sam zaczął temat.

– Miałaś kiedyś sen, taki naprawdę realistyczny, fantastyczny sen, po obudzeniu z którego żałowałaś, że nie był prawdziwy? – spytał cicho, wpatrując się przed siebie.

– Tak – odparła, z trudem przełykając ślinę.

– Jak... – Kot odchrząknął. – Jak się pogodzić z faktem, że to był tylko sen i nic więcej?

– Nie wiem, czy to możliwe – szepnęła, spuszczając wzrok. – Czasem sny próbują nam pokazać, czego tak właściwie chcemy i... i trudno jest pogodzić się z faktem, że nasze pragnienia są poza zasięgiem.

– Mogę ci zaufać, prawda, Marinette? – spytał, patrząc na nią szybko.

– Oczywiście – odparła natychmiast.

Miraculum: opowiadaniaWhere stories live. Discover now