XXVII

391 32 10
                                    

    Cassie nie jest dziewczyną, którą wystarczy rozebrać z tego, co ma na sobie, która się uśmiechnie, spojrzy, powie parę zdań i już można się czegoś o niej dowiedzieć.

    Nigdy nie nawiązałem bliskiej relacji z żadną z kobiet. Były to raczej przelotne znajomości, tak samo wcześniej jak i w przeciągu ostatnich czterech lat. Na żadną nie spojrzałem dłużej niż obecny czas w którym się znajdowała. Przemieszczam się z miejsca na miejsce, to nigdy nie było problemem. Nie było takiej przed którą chciałem się otworzyć i poznać bliżej, zdradzić swoje prawdziwe imię, zabrać do mieszkania i chcieć więcej niż krótko terminowej przygody.
Cassie jest dla mnie tajemnicą. Wygląda na niewinną i delikatną, a jednocześnie drzemie w niej siła. Z jednej strony sprawia wrażenie bardzo kruchej i zagubionej, żeby za chwilę czymś mnie zaskoczyć. Chcę być wobec niej ostrożny, dać przestrzeń, której potrzebuje i swobodę w podejmowaniu decyzji. Nie wygląda na kogoś kto chce i pozwoli sobie na bycie zależnym od drugiego. Chcę, żeby wiedziała, że to szanuję. Widzę, że są w niej rany. Została skrzywdzona i nie tylko przez to, o czym mi opowiedziała i czego sam się dowiedziałem. Zauważyłem już, że trudne przeżycia, czy uczucia zamienia na złość. Oczy jej wtedy ciemnieją i robi się niedostępna. W takich momentach właśnie nie wiem, co przyjdzie jej do głowy, dlatego musiałem zabrać ją z Duskwood.

    Słyszę wibracje telefonu. To Mark. Odbieram połączenie.

    – Sprawdziłem tego gościa. Jego rodzice zginęli w wypadku jak miał piętnaście lat. Wypadek był z winy drugiego kierowcy, gdzie zginęły trzy osoby. Do osiemnastki trafiał do różnych rodzin zastępczych, bo nikt z rodziny nie chciał wziąć go do siebie. Ma na koncie pobicie z poważnym uszczerbkiem na zdrowiu, ale sąd potraktował go łagodnie. Był molestowany przez faceta z jednej z rodzin. Kilka drobnych przestępstw, pobić, kradzieży, prześladowań, wyrok w zawieszeniu za stalking nauczycielki, która go źle traktowała w szkole. Kobieta prawie wpadła w obłęd. Mam też opinie psychiatry. To czubek Jake. Czemu cię obchodzi?

    – To dlaczego jest na wolności? – pytam zdenerwowamy, patrząc przez okno na Cassie, siedzącą na pomoście razem z psem.

    –  Wygląda na to, że umie grać. Poza tym miał przesrane życie. Stary pijak, znęcał się nad rodziną. Chodzi na terapie i ma dobrą opinie. Poza tym od wyroku w zawieszeniu już się nie wychyla. Nie masz własnych spraw na głowie, tylko zajmujesz się jakimiś świrami? Po co?

    – Dzięki Mark. Odwdzięczę się.

    – Ta. Jasne. – Rozłącza się.

    Cassie wraca do domu. Pies skacze wokół jej nóg, podgryzając nogawki od spodni. Próbuję się uwolnić, ale wygląda na to, że mocno trzyma. Już mam odwracać wzrok, gdy w zwolnionym tempie widzę, jak się chwieje, chwilę zawisa nad krawędzią i wpada do wody razem z psem. Powstrzymuję śmiech sądząc, że umie pływać.

***
    – Chucky, ty idioto! – wydzieram się, bo woda jest lodowata, sięga mi do samiej brody. Wystarczy sekundowa styczność z nią, żebym zaczęła dygotać i kłapać zębami. Chcę jak najszybciej się z niej wydostać, próbując z powrotem wejść na pomost, ale przez to, że jestem cała skostniała nie mogę się wdrapać. Wygląda na to, że muszę przejść na brzeg. Łapię psa i wrzucam go na mostek, ale z powrotem radośnie rzuca się do wody.

    – To sobie tu zostań – warczę.

    –  Myślałem, że chciałaś iść do baru. – Słyszę rozbawiony głos Jake'a.

    – Nie odzywaj się nawet – syczę, brnąc przez wodę do brzegu. Nie miałam na sobie butów, a nienawidzę czuć mułu pod stopami.

    – Chodź, pomogę ci wyjść. – Jake kuca i wyciąga ręke. – Albo i nie. – Cofa się ze śmiechem. Musiał zobaczyć mój błysk w oku, bo nie chciałam być sama w niedoli.

Tajemnica DuskwoodWhere stories live. Discover now