- Skąd założenie, że mnie to nie obchodzi? – pyta z nutką arogancji w głosie.

- Twoja mina zdradza wszystko. Patrzysz na mnie, jakbyś widział kogoś kogo bardzo nienawidzisz, ale jesteś zmuszony z tą osobą spędzać czas. Jako że widzimy się pierwszy raz w życiu i pierwszy raz prowadzimy nic nieznaczącą pogawędkę uważam, że powinieneś się przesiąść, a twoja reakcja na moją osobę jest przesadzona. Nie znamy się, więc spadaj.

- Nie można wiedzieć, co ktoś myśli. – stwierdza, a jego uśmiech to wyrażenie swojego pobłażania. Zupełnie tak, jakby moja osoba go śmieszyła.

- Ale wiele zdradza nasza postawa ciała, a ja dobrze odczytuję gesty i mimikę twarzy. Nie chcesz tu siedzieć ani ze mną rozmawiać, więc się przesiądź i oszczędźmy sobie zachodu we wspólnej współpracy przy zadaniach z geografii.

- Zawsze prowadzisz takie dyskusje zanim się przedstawisz? – unosi prowokująco brew i siada na krześle obok mnie. Nie zamierza się przesiąść? Przekichane.

- Nie, tylko wtedy, kiedy nie chcę tego robić.

- W takim razie zrobi to za ciebie pani Clark podczas sprawdzania obecności. – wzruszam ramionami.

- Mniejsza z tym.

- Wydajesz się nastawiona negatywnie do wszystkich ludzi.

- Wnioskujesz po czymś konkretnym? – opieram się o oparcie krzesła i odwracam głowę, by spojrzeć prosto w jego szare oczy. Kolor tęczówek można porównać do odcieniu chmur podczas burzy. Są ciemne i bije od nich tajemniczość. Z kolei, jeśli miałabym porównać do czegoś jego urodę powiedziałabym, że uzdolniony rzeźbiarz idealnie zachował proporcje i stworzył dzieło sztuki. Mam przed sobą przystojnego na swój sposób nastolatka, który daje mi do zrozumienia, że spędza ze mną czas z przymusu, choć ja go do niczego nie zmuszam.

- Doszły mnie słuchy, że zaatakowałaś Carly Welch...

- To twoja dziewczyna? – unoszę brew. – To by wyjaśniało twoją obecność przy moim stoliku, lecz nie wyjaśnia tego, dlaczego nie siedzisz z nią i pozwalasz, aby jakiś futbolista dotykał jej palców.

- Nie jest moją dziewczyną.

- W takim razie temat uznaję za zakończony.

- Ale ja nie.

- Wybacz, jeśli cię urażę, ale naprawdę wolałabym abyś się przesiadł. Nie obchodzi mnie to, co masz mi do powiedzenia. Zajmij się swoimi sprawami, ja również zajmę się sobą i wszyscy będziemy szczęśliwi.

- Z góry zakładasz, że nie chcę z tobą siedzieć. – stwierdza tym razem z innym wyrazem twarzy. Nie dostrzegam w niej tej arogancji i niechęci. Teraz jest neutralna, z której nie da się nic wyczytać. Jakby wymazał gumką wcześniejsze odczucia i emocje. – I miałaś rację. Jeszcze dwie minuty temu nie chciałem, ale zmieniłem zdanie. Jeśli zamierzasz zadać mi pytanie, dlaczego nie chciałem, nie odpowiem, lecz jeśli bardziej interesuje cię kwestia, co sprawiło, że zmieniłem zdanie to śmiało możesz zaspokoić swoją ciekawość.

- Bardziej interesuje mnie kwestia, dlaczego nie chciałeś, bo znam odpowiedź na drugą kwestię.

- Czyżby? – parska śmiechem.

- Tak. To proste, jak układanie puzzli dla małych dzieci. W jakimś stopniu uznałeś, że jestem ciekawą osobą i jednak chcesz mnie poznać.

- Czyli uważasz, że jestem tobą zainteresowany? – Chciałbyś dupku. Mną nie są zainteresowani nawet desperaci.

- Nie.

- Tak to zabrzmiało.

- Nie prawda. Sam chciałeś, aby to tak zabrzmiało.

- Kiepska wymówka.

- Posłuchaj mnie, Javion, czy jak ci tam. Uznanie osoby za ciekawą nie jest jednoznaczne z zainteresowaniem.

- Jak dla mnie to jest to samo.

- Bo nie dostrzegasz różnicy.

- To mi ją wyjaw, skoro jesteś tak błyskotliwa.

- To miał być jakiś pojazd po mojej osobie? Jak tak to nie wyszedł.

- Broń diable.

- Chyba Boże.

- Nie, diable. Nie bywam wierzący.

- Wcale mnie to nie interesuje. – wzrusza ramionami. – Możemy już skończyć rozmawiać? Lubię delektować się ciszą.

- To masz pecha.

- Dlaczego?

- Bo bywam gadatliwy.

- To porozmawiaj sam ze sobą, albo z kimkolwiek innym.

- Moje wcześniejsze założenie o tym, że jesteś negatywnie nastawiona do ludzi jest trafne.

- Być może, ale wcale nie jest mi źle. – tak naprawdę jest mi źle, ponieważ rzadko kiedy ucinam sobie z kimś pogawędkę. Staram się unikać znajomości, dlatego każdą w każdej konwersacji z człowiekiem przybieram postawę uciekającą i jednocześnie atakującą, by zniechęcić do siebie rozmówcę.

- Ściemniasz.

- Wierz w co chcesz. – kwituję nonszalancko. – Uznaję to za koniec rozmowy.

- A ja za ciekawy początek znajomości.

Oby nie.

Nie chcę nikogo znać! 

______
Cóż za piękny początek znajomości 😅🥰
Miłego poniedziałku 😇

Dama z podziemnego świataWhere stories live. Discover now