37

966 61 0
                                    

Czułam się nieco lepiej. Antek powiedział dyrektorce, że źle się czuję i powinien ze mną zostać. I o dziwo się zgodziła, bez większych problemów.

Wypiłam dwa kubki herbaty, gdyż wcześniej bolał mnie brzuch i ciagle czułam się zemdlona. Chłopak zamówił też dla nas coś do jedzenia. Dokładniej coś z hotelowej stołówki. Rosół i typowy obiad. W sumie to zjadłam to z wielką chęcią. W momencie kiedy wspomniał o jedzeniu dotarło do mnie jak głodna się stałam.

- Musimy coś z tym zrobić Pola.- rzucił Antek, zatrzymując jakiś losowy film z netflixa. Słysząc jego słowa, energicznie pokręciłam głową.

- Nic z tym nie zrobimy Antek. Nie chcę tego roztrząsać i rozpamiętywać.- odpowiedziałam, naciągając na siebie koc. Wypuściłam głośno powietrze i spojrzałam na chłopaka.- Wiem, że chcesz dobrze. Ale proszę nie mów o tym nikomu. Dobrze?

- A Michał?- zapytał, wprawiając mnie w zakłopotanie. Brunet uniósł nieznacznie jedną brew, czekając aż się odezwę. Założyłam kosmyk swoich włosów za ucho, wzruszając ramionami.

- Jemu też nie. Nie chcę go tym obciążać.- wyjaśniłam, dając jasno znać chłopakowi, że nie chcę kontynuować tego tematu.

- Czyli zamierzasz teraz sama się z tym męczyć?- a już myślałam, że ustąpi.- Wiesz ile kobiet po takich przeżyciach chodzi na terapię? To straszne Pola. Nie powinnaś się tego wstydzić, ten dupek powinien teraz gnić w pace. Jesteś silna, ale z tym możesz sobie nie poradzić. Coś takiego to ciężki orzech do zgryzienia Pola, potrzebujesz..

- Tylko, że to nie pierwszy raz! Wiem, co mam robić i jak się zachowywać. Nie musisz mnie niańczyć, jestem dorosła i potrafię o siebie zadbać..- wyrzuciłam z siebie i już po chwili tego pożałowałam. Mina bruneta zrzedła. Rozchylił usta, a jego dolna warga lekko zadrżała, gdy chciał coś powiedzieć, ale jednak rezygnował.

- Doświadczyłaś już tego kiedyś?- zmartwiony, próbował złapać ze mną kontakt wzrokowy, jednak ja wodziłam oczami po każdym możliwym miejscu, aby nie po nim. Nie potrafię trzymać języka za zębami.
Nienawidzę siebie.

- Antek idź już do siebie.- wydusiłam, zaciskając powieki, zanim cisnące się do oczu łzy, zdążyły z nich wypłynąć.- Proszę, wyjdź.

- Nie tak powinno być Pola.- wymamrotał, schodząc z łóżka. Gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, wypuściłam z pewną ulgą, jak i bezradnością, drżący oddech. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy, mocząc prawie całą powierzchnię mojej twarzy.

Tak bardzo liczyłam, miałam nadzieję i wierzyłam w to, że nigdy więcej go nie spotkam, i że już nigdy tego nie zrobi.

Nadzieja matką głupich. A głupi dziećmi wyobrażenia o lepszej przyszłości. Jestem na siebie wściekła. Gdybym tam wczoraj nie poszła nic by się nie wydarzyło.

Do ciszy przerywanej moim szlochem, dołączył dzwonek mojego telefonu.

Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Michała. I patrząc na nie poczułam się jeszcze gorzej. Nie w porządku wobec niego. Nic mu nigdy nie powiedziałam. A z drugiej strony sądziłam, że może to i lepiej.

Przecież mówi się, im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

Przekręciłam telefon, ekranem do łóżka i rzuciłam się na nie, po niedługiej chwili usypiając.

***

Siedziałam w autobusie gdzieś na jego końcach. Antek siedział trochę bardziej za mną i po drugiej stronie pojazdu.

Wiedziałam, że nie spuścił ze mnie swojego wzroku przez całą drogę, a już byliśmy w Warszawie, w pobliżu Batorego gdzie cała podróż miała się zakończyć.

Nagle poczułam jak siedzenie obok się ugina pod wpływem czyjegoś ciężaru. I oczywiście to mogła być tylko jedna osoba.

- Szanuje twoją dezycję i ciebie, ale pamiętaj że możesz na mnie liczyć. Okej? Gdybyś potrzebowała mnie do jakichś zeznań, czy coś to wiesz..- wyszeptał tak żeby inni nas nie słyszeli. Skinęłam głową posyłając mu niemrawy uśmiech. Brunet mnie objął, w momencie gdy znaleźliśmy się pod Batorym. Obejrzałam się przez okno i zobaczyłam stojącego tam Matczaka, który szeroko się uśmiechał, jednak gdy zobaczył Antka to jego uśmiech od razu się zmył.
Michał, chwilę się zawahał po czym, się odwrócił i zaczął odchodzić.

Kurwa.

Zgarnęłam swoje bagaże i ruszyłam ze brunetem, wykrzykując jego imię. Gdy w końcu go dogoniłam, złapałam go za ramię żeby się zatrzymał co finalnie się udało.

- Hej Michał.- powiedziałam, na co chłopak prychnął, przewracając oczami.- O co ci chodzi?

- Nie odbierasz ode mnie, a jak ciebie w końcu wiedzę to przytulasz się do chłopaka, który spędził z tobą bite trzy dni. Mówiłaś, że mam się o niego nie martwić.- wyrzucił, odwracając ode mnie wzrok. Wypuściłam głośno powietrze, nie wiedząc właściwie co mam mu powiedzieć, nie wspominając o Mateuszu. Nie odezwałam się. Co mu miałam powiedzieć? Że zostałam prawie zgwałcona przez moje psychicznego byłego i Antek mnie pocieszał? Wolałam to przemilczeć.

Brunet spojrzał na mnie kiwając głową, po czym odszedł zostawiajac mnie samą.

Gorzej już być nie mogło. Co mam zrobić? I jak sobie z tym poradzić?

Parsknęłam pod nosem, czując się zawiedziona sobą. Uniosłam oczy do góry, czując na nosie krople deszczu. Po prostu szczęście mi dopisuje, bo chwile po tym dosłownie lunęło.

 PRESJA WYŻSZOŚCI || mataΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα