34

946 45 0
                                    

Byliśmy na spotkaniu ze studentami różnych kierunków, którzy opowiadali o każdym z nich i w między czasie prezentowali rożne ciekawe, związane z tymi kierunkami rzeczy, do których nas zapraszali. Nie powiem, że było to nudne, bo dzisiejszy dzień był w przeciwieństwie do wczoraj, bardzo ciekawy i byłam nawet z tego zadowolona, jednak nadal byłam zmęczona i ciagle zastanawiało mnie wydarzenie z wczoraj. Ale może to był mój głupi wymysł? Może nie potrzebnie się tym stresuję.

- Idziemy do łazienki?- zapytał Antek, gdy prowadzący mężczyzna ogłosił dwudziesto minutową przerwę. Skinęłam głową i razem z brunetem wyszłam z wielkiej sali, kierując się dużym korytarzem w stronę łazienek na pieczarze wyżej, które nie były tak oblegane jak te przy sali.- Dzisiaj jest znacznie lepiej. Wczoraj myślałem, że zasnę.

- Ja tak samo. Ale mam nadzieję, że po przerwie mnie nie zaproszą do zademonstrowania czegoś.- wzdrygnęłam się na samą myśl, gdyż na widowni była cała masa osób i gdybym miała przed nimi stanąć, to prędzej bym zemdlała niż drgnęła palcem, w rytmie instrukcji doświadczeń tych całych studentów.

- A ja bym chciał.- brunet wzruszył ramionami i chwycił klamkę od drzwi męskiej łazienki.- Powinnaś być pewniejsza siebie.

- Jasne.- westchnęłam, wchodząc do damskiej łazienki obok. Był w niej kolejny korytarz, który prowadził do pomieszczenia ze zlewami, a w drugim były już kabiny. Nie miałam zamiaru załatwiać żadnych potrzeb. Umyłam lekko spocone z nerwów dłonie i poprawiłam swoje włosy, zerknęłam ostatni raz w lustro i ruszyłam do wyjścia.

Gdy chciałam chwycić za klamkę drzwi się otworzyły i wpadła na mnie dziewczyna z kawą w ręku, która wyładowała na mnie.

- O nie!- krzyknęła, gdy zobaczyła, że cała jestem w jej napoju.- Matko, tak bardzo przepraszam. Na prawdę nie chciałam..

- Już trudno..- cmoknęłam, spoglądając z zażenowaniem na swoją białą koszulę, ozdobioną brązową plamą.

- Chodź ze mną. W szatni mam coś na przebranie. Chociaż tak ci pomogę.- uśmiechnęła się przepraszająco i zawołała mnie gestem ręki żebym poszła za nią. Raczej nie miałam lepszej opcji, dlatego ruszyłam śladami dziewczyny.- Zapomniałam się przedstawić. Mam na imię Ania.

- Pola.- uniosłam jeden kącik ust, z czystej uprzejmości.- Studiujesz tu?

- Tak. Medycynę. A ty przyjechałaś na konferencje?- zapytała, otwierając przede mną szklane drzwi, prowadzące do pomieszczenia z szafkami.

- Tak. Z Warszawy, z Batorego.- przytaknęłam, opierając się o ścianę. Gd Ania przeszukiwała zawartość swojej szafki, ja mogłam się jej dokładniej przyjrzeć. Miała rude włosy do ramion, które kręciły się na końcówkach. Jej nos zdobiło kilka drobnych piegów, a oczy były jasno brązowe. Na jej twarzy spoczywały również złote okulary, które sprawiały, że wyglądała niczym główna bohaterka z książki, która dzieje się jesienią.

- Mam taki sweter i bluzę.- powiedziała unosząc w jednej dłoni czerwony sweter, a w drugiej bluzę z wielką świnią na środku.

- Wezmę sweter.- zaśmiałam się, przyjmując ubranie od dziewczyny. Rudowłosa wskazała palcem, miejsce na przebranie się i właśnie tam się udałam.

Patrząc się na moje odbicie w lustrze, można było się przeżegnać. Czerwone od wstydu policzki i wilka plama o kolorze kupy. Przewróciłam oczami i zdjęłam koszulę, zakładając na siebie sweter. Genialnie. Prawie zlewał się z moją twarzą. Wzięłam głęboki, uspokajający oddech i z brudną koszulą w dłoni, wyszłam z pomieszczenia, wracając do szatni, gdzie dziewczyna rozmawiała z jakimś mężczyzną, stojącym do mnie plecami.

Niepewnie do nich podeszłam. Szatyn stojący dotychczas tyłem w moją stronę, odwrócił się, wprawiając mnie w dosłowny szok.

- Pola.

- Znacie się?- zdziwiła się Ania, patrząc raz na mnie i raz na szatyna. Zostać oblaną kawą było niewystarczające. Przede mną stał, mój były chłopak. I to nie byle jaki. Przez niego czas, kiedy mieszkałam w Gdańsku był jeszcze gorszy.

- Myślałem, że już się nigdy nie zobaczymy.- cicho się zaśmiał. Tak perfidnie i realistycznie potrafił udawać w cholerę miłego i niewinnego. Ja wierzyłam, że już się nie zobaczymy. Że poprawczak cię zniszczy i..- Znamy się z liceum. Też przyjechałaś na konferencję?

- Mateusz to mój kolega. Zaprosiłam go tu żeby się trochę podszkolił.- wyjaśniła Ania, klepiąc chłopaka po ramieniu. Chyba była nieświadoma jaki on na prawdę jest.- Wszystko w porządku?

- Tak.- odchrząknęłam, w końcu zdobywając się na to żeby się odezwać.- Będę już lecieć. A właśnie. Co ze swetrem?

- Dziś o osiemnastej będę pod waszym hotelem, dobra?- zaproponowała, zgodziłam się bo raczej nie miałam innego wyboru, jednak nie podobało mi się to. Przecież ona zadaje się z pieprzonym Mateuszem.

Wyszłam z tamtąd niczym poparzona. To zdecydowanie było zbyt wiele. Myślałam, że moje serce zaraz wyskoczy z klatki piersiowej. Dosłownie dudniło mi w głowie, a ja nie wiedziałam co mam z tym zrobić. Gdy czułam, że jestem już wystarczająco daleko od tamtego miejsca, zatrzymałam się i poświęciłam kilka chwil na uspokojenie oddechu.

- Matko.. Mogłabyś łaskawie odbierać, bo w akcie desperacji wszedłem szukać ciebie nawet w damskim kiblu, z którego wyrzuciła mnie sama ochrona!- zza siebie usłyszałam głos Antka. Chłopak nagle stanął przede mną i zmarszczył brwi, na mój widok.- Co się stało? Wybacz, że to mówię ale wyglądasz okropnie.

- Gorąco mi..- wychrypiałam, podtrzymując się ściany.

- Matko boska.- brunet, chwycił mnie i podniósł, sadzając na najbliższym krześle.- Poczekaj. Przyniosę ci wodę. A może lepiej żebyś nie zostawała sama.. Poczekaj, wezmę ci na barana i..

- Antek, wystarczy woda. Nic mi nie będzie.- spanikowany chłopak, przytaknął i odszedł w kierunku pobliskiego automatu z napojami. Oparłam głowę o ścianę, analizując to co właśnie miało miejsce.

 PRESJA WYŻSZOŚCI || mataWhere stories live. Discover now