26

1.2K 46 3
                                    

Obudziłam się przykryta kocem. Gdy chciałam się podnieść, uniemożliwiła mi to ręka Matczaka, którą przytulał mnie do swojej klatki piersiowej. Nie mogąc się oprzeć strzepnęłam jego włosy z czoła i złożyłam na nich delikatny pocałunek. Nagle Matczak wydał z siebie pomruk zadowolenia i zaspania, tak bym to nazwała.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, którym był salon Matczaków i przypomniałam sobie, że najwidoczniej wczoraj zasnęłam.

W panice chwyciłam telefon, sprawdzając czy moja mama jest bardzo zła, jednak nie było tam żadnej wiadomości. Dziwne. Bardzo.

- Która godzina?- wyjęczał Michał, przecierając twarz dłońmi. Wystawiłam w jego stronę włączony telefon z godziną siódmą pięć.- Ale wcześnie. Mamy na dziewiątą, możemy jeszcze poleżeć.

- Nie jesteśmy ogarnięci, a po drodze mogą być korki. Ruszaj dupie szeryfie.- zmierzwiłam mu włosy i zrzuciłam z siebie koc, ruszając w głąb domu, w towarzystwie ciemnej plamy przed oczami i zawrotów głowy. Zignorowałam to i rozejrzałam się po pomieszczeniach.

Nigdzie nie było słychać pani Arletty, ani taty Michała. Weszłam do kuchni gdzie na stole leżała kartka.

Chwyciłam ją i wytworzyłam wzrok, gdyż z powodu mojego zaspania, nie miałam dobrej ostrości.

Dzień dobry! Jestem w pracy z Marcinem, powiadomiłam mamę Poli, że jest u nas, więc możecie być spokojni. Nie zdążyłam zrobić śniadania, ale wszystko w lodówce jest do waszej dyspozycji ;)

- Michał, co robimy na śniadanie?- wychyliłam się zza ściany, gdzie ukazał mi się Matczak, zmierzający w moją stronę.

- A co byś chciała?- zapytał, obejmując mnie w pasie ręką. Wzruszyłam ramionami i podeszłam do lodówki, zostawiajac chłopaka w tyle. Jednak ten nie opuścił mnie na krok i gdy przeglądałam zawartość lodówki, brunet przytulił się do moich pleców i składał drobne pocałunki na mojej szyi.

- Nie mam ochoty na robienie czegoś bardziej wymagającego niż płatki z zimnym mlekiem. Pasuje ci?- uśmiechnęłam się, chwytając mleko. Odwróciłam się do Matczaka, zarzucając mu na kark ręce.

- Pasuje.- mruknął, łącząc nasze usta w pocałunku. Lekko go odepchnęłam i pstryknęłam w nos. Oddaliłam się od niego i wyjęłam dwa głębokie talerze i opakowanie płatków, które do nich wsypałam.- Chłopaki mówili, że ogarną na dziś jakiś sprzęt żebym mógł zacząć ponagrywać piosenki.

- To super.- uśmiechnęłam się pod nosem, widząc podekscytowanie chłopaka. Postawiłam przed nim miskę i usiadłam obok, chwytając łyżkę.- Będę mogła przy tym być?

- Nie wyobrażam sobie tego bez ciebie.- puścił mi żartobliwe oczko, zajmując się jedzeniem śniadania.

- To dobrze. Nawet jakbyś mi nie pozwolił to i tak bym przyszła.- zaśmiałam się, popijając mleko, które przeszło czekoladowym smakiem płatków.

***

- Mówiłam ci Michał, że będziemy spóźnieni?!- spanikowałam, biegnąc przez korytarz szkoły na lekcję matematyki.

- Oj Polcia.. Przestań się denerwować, bo nic się nie stało. Za bardzo się wszystkim przejmujesz, a to niezdrowe.- powiedział, łapiąc mnie za rękę, przez co stanęliśmy w miejscu.

- A ty masz na wszystko za bardzo wyrąbane i to też jest niezdrowe.- rzuciłam, przewracając oczami. Brunet chyba chcąc mnie udobruchać, nachylił się i złożył na moich ustach delikatny pocałunek, który pomimo powstrzymywania się oddałam.

- Jesteś najlepsza.- wyszeptał, głupkowato się uśmiechając. Pokręciłam głową i pociągnęłam go za sobą w stronę drzwi klasy, do której po chwili mojego nastawiania się na to co powiem, weszliśmy.

 PRESJA WYŻSZOŚCI || mataWhere stories live. Discover now