18

328 24 1
                                    

Przy Louisie czas płynął mu inaczej.

Szybciej.

Nie dostrzegał tego, w jakim tempie mijał mu dzień za dniem. To chyba działo się samo. Po prostu teraz nie spędzał już większości wieczorów w samotności, z serialem na laptopie i kieliszkiem wina, kiedy robił wszystko, aby tylko nie myśleć o swoim doktoracie. Teraz mógł oddawać się tak wielu wspaniałym rozmowom, miłym spacerom i pocałunkom, które odbierały mu zmysły. Kiedy wracał, każda minuta pędziła dla niego jak sekunda i nim się obejrzał, kładł się do łóżka, by odpocząć przed kolejnym dniem. I nawet jeśli oczy zamykały się mu same, to on robił wszystko, aby spędzić jeszcze jedną minutę ze swoim ukochanym.

Każdego dnia przyzwyczajał się do tego wszystkiego coraz bardziej. Jakby te pięćset lat nie miało miejsca, a oni cały czas byli razem.

Teraz siedział w mieszkaniu, kończąc jeden ze swoich wykładów, które chciał zrealizować po świętach. Coraz pewniej czuł się, będąc z tej drugiej strony. Gdy to on musiał opowiadać o tak wielu historiach i szczegółach. A co ważniejsze to teraz właśnie on zadawał pytania, czekając na odpowiedzi od grupy, która siedziała przed nim. Jednak nigdy nie pytał o nic specjalnie kłopotliwego. Chciał jednak zachęcać studentów do rozmowy, kiedy ci nie byli co do tego specjalnie przekonani.

Spojrzał na swoją prezentację, wzdychając. Wcale nie chciał teraz myśleć o nauce, ale planował zrealizować wszystko, co mu zostało do zrobienia, nim zacznie się przerwa świąteczna. Ponieważ tego dnia jeszcze był dzień jego pracy, dlatego właśnie chciał wykorzystać go w pełni. Ale tak naprawdę jedyne, o czym myślał to nadchodzące dni.

A wszystko zaczęło się od studentów, którzy po porannych wykładach życzyli mu wesołych świąt. Bo Harry tak naprawdę wcale nie pamiętał o tym, że zbliżało się jakiekolwiek wolne. Był święcie przekonany, że nadal były dobre dwa tygodnie do tego czasu. Ale grupa wyprowadziła go z błędu. Kiedy pakował swoje rzeczy, naprawdę kiwał raz za razem głową, nie mogąc uwierzyć w to, że nie zauważył, jaka była data.

Wiedział, że chociaż na jeden dzień będzie musiał — a raczej po prostu chciał — pojechać do swojej rodziny. Robił tak co roku, ale kiedy był jeszcze studentem to wyjeżdżał z akademika w ten sam dzień, kiedy zaczynała się przerwa i wracał na wieczór przed ponownym rozpoczęciem się zajęć. Na szczęście już dużo wcześniej rozmawiał o wszystkim z Louisem, a ponieważ mężczyzna miał znacząco lepszą pamięć, to Harry był pewien, że nie będzie problemów z jego planami. Jednak, co równie ważne, musiał szybko kupić prezenty dla swoich bliskich! Oczywiście nie było to coś wymaganego, bez czego nie wpuściliby go do rodzinnego domu, ale on lubił oglądać uśmiechy na twarzach krewnych, gdy otwierali drobne podarki.

Normalnie szukał czegoś już w listopadzie, ale nie ukrywał, że w tym roku akademickim działo się w jego życiu tak dużo, że naprawdę o tym nie pomyślał. Będzie musiał napisać Louisowi, że tego dnia nie będzie go w domu i żeby się niepotrzebnie nie martwił, ponieważ będzie na zakupach. Gdyby miał więcej czasu, zdecydowałby się na prezentowe szaleństwo w Internecie. Teraz było jednak na to za późno. Paczka nie doszłaby na czas, tym bardziej że na pewno było tak wiele innych zamówień, którymi kurierzy musieli się właśnie zajmować.

Cóż, miał za swoje. Chociaż nie rozumiał, dlaczego nie domyślił się, widząc te wszystkie ozdoby w sklepach i reklamy, na które się natykał. Chyba naprawdę był przez ten cały czas gdzieś indziej myślami. Poza tym sklepy z roku na rok coraz szybciej wystawiały świąteczny asortyment i czasami nawet śmiał się, że w końcu będzie kupował wszystko gdzieś w okolicach maja.

W końcu zamknął laptopa, uznając, że nie skupi się więcej na poprawianiu wykładu. Jak miał, kiedy w jego głowie wszystkie myśli kierowały się w stronę świąt i prezentów. Chciał podarować coś również swojemu ukochanemu, chociaż wiedział, że będzie to o wiele trudniejsze. Wszak ten miał wszystko to, czego pożądał, więc nie mógł za bardzo kupić mu czegokolwiek. Poza tym widział również szafę wampira oraz to, jakich kosmetyków używał. Harry nie był aż tak majętny. Co więcej nie mógł zrobić mu żadnego wypieku, ponieważ szatyn nic nie jadał. Nie posiadał żadnego specjalnego talentu, więc nie mógł stworzyć wielkiego dzieła czy napisać kilku strof.

✓ | Reminiscence of EternityWhere stories live. Discover now