-26-

366 21 12
                                    

Pov: Mike

Podeszliśmy dyskretnie do okna co nie było dobrym pomysłem bo oberwałem z kamienia w nos. Zwiałem się z bólu i starałem dostrzec sprawcę. Obraz miałem lekko rozmazany jednak po głosie od razu rozpoznałem kto to jest. Troy. Chłopak podszedł do Will'a i złapał go za koszulkę.
-Willy, Willy.. Mówiłem od kilku pieprzonych lat, że jesteś pedałem. I co? I miałem racje. Nie toleruje takich gnojów jak ty i twój chłoptaś.-Uśmiechnął się podle. W jego ręce zauważyłem scyzoryk. Serce podskoczyło mi do gardła.
-Zostaw to. Proszę.. czego ode mnie chcesz?! Nic ci takiego nie zrobiłem! Tak samo Mike!-William próbował poprawić sytuacje jednak na marne. Bałem się. Okropnie się bałem.
-Twojego chłopaka zostawię w lepszym stanie niż ciebie, grzybie. Nawet wyglądasz jak pedał.
-Zostaw go!-Podszedłem do tego kretyna i starałem się zabrać narzędzie jednak nagle za mną pojawił się ten jego koleżka. No jasne. Zapomniałem o nim. Drugi dręczyciel zaczął mnie przetrzymywać, a ja na marne próbowałem się wydostać.
-Kuźwa no co ty chcesz?!-Wydarł się mocniej Byers. Niestety oberwało mu się za to. Troy szybkim ruchem, przeciął reke chlopakowi. Jakimś cudem udało mi się wydostać jednemu z dręczycieli i szybko złapałem Will'a za tą drugą rękę po czym szybko wybiegłem razem z nim z domu. Biegliśmy nawet nie wiem gdzie. Po kilku minutach, zmęczenie dało o sobie znać.

-Chyba..im uciekliśmy..-Powiedziałem ledwo łapiąc oddech.
-Mam nadzieje.-Chłopak popatrzył się na mnie z żalem na twarzy.
-Jak z ręką? Jest bardzo źle?-Wziąłem delikatnie jego prawą rękę i zacząłem się jej przyglądać. Było jedne mocne zacięcie, jednak smierć mu nie zagrażała, więc nie jest najgorzej.-Gdy wrócimy to ci to opatrzę.. albo twoja mama jak będzie już w do-O kurde. Przypomniało mi się, że zostawiliśmy TROYA samego w domu Byers'ów. Oni mogą tak zrobić wszystko. Zabrać co im się podoba czy zniszczyć.
-Co się stało?-Spytał z troską.
-T-twój dom.. oni tam są..-Przyglądałem się jego mimice. Ze zmartwionego wyrazu twarzy przemienił się w przerażony. Kto by nie był.
-Mike, musimy tam wrocic. Teraz.-Powiedział patrząc się mi prosto w oczy.
-A co jak coś nam zrobią? Nie lepiej pójść do.. do Lucas'a czy Dustin'a zadzwonić na policje?-Tak teoretycznie to to było chyba najlepsze rozwiązanie w tej chwili.
-Przecież oni nas wtedy w szkole zabiją! Nie wiem jak ty, ale ja naprawdę nie chce być jeszcze bardziej dręczony niż przedtem!-Wykrzyczał ze łzami w oczach. Był naprawdę bliski płaczu. Ewidentnie za dużo przeszedł.. nie zasłużył na to wszystkie okropne rzeczy które go spotkały.
-Oczywiście, że ja tez nie chce być dręczony, ale co my im zrobimy gdy wrócimy do twojego domu? Oni mają nóż, a my conajmniej patyki.-Powiedziałem zgodnie z prawdą. Nie mamy z nimi szans..

Siedzieliśmy w ciszy przytulni do siebie nawzajem, rozmyślając co zrobić. Nagle w krzakach usłyszeliśmy jakieś szelesty. Oboje się spieliśmy i uważnie przyglądaliśmy się roślinie.
-Kuźwa, głupie borówki! A nie.. chwila to chyba porzeczka.. albo malina.-Usłyszeliśmy głos Lucas'a. Ten jak zwykle w idealnych momentach się musi pojawiać..
-LUCAS! O BOŻE JAK DOBRZE! MIKE! LUCAS NIECH Z NAMI PÓJDZIE!-Wykrzyczał Will z nadzieją w głosie. W sumie nie głupi pomysł. Powali ich swoim debilizmem.
-Co? Gdzie pójdę?-Spytał nas z zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy.
-Ehh.. Troy i ten drugi wbił Will'owi na chatę i chcą nam coś zrobić.. szczególnie Will'owi.. nawet nie wiem czemu! On im nic nie zrobił. Uciekliśmy z domu, ale boimy się, że oni dalej tam są, więc proszę, chodź z nami!!-Zacząłem wręcz błagać czarnoskórego.
-Co będę z tego miał?-A ten jak zwykle musi się w interesy bawić.
-Mydło, tylko PROSZĘ pomóż nam!-Powiedział już zdesperowany grzyb.
-To był żart, i tak bym wam pomógł, ale jak dajesz za to mydło to biore. Pf.-Prychnął nasz przyjaciel.
-Jezu Lucas.. po prostu już chodźmy, dobra?

Pov: Will.

Po 15 minutach byliśmy pod domem. Nic nie słyszeliśmy.. może jednak wyszli? Bałem się okropnie. Złapałem Mike'a za rękę i poszedłem w stronę domu. Lucas jest najodważniejszy wiec niech on idzie pierwszy. 

Po cichu weszliśmy do domu. Oprócz mojej krwi na podłodze, nie było nic podejrzanego. Najwidoczniej musieli wyjść za nami. Gdy tylko sobie przypominam, że zaraz jest rok szkolny to chce mi się płakać. Nie wiem jak ja sobie tam poradzę..Przynajmniej będę z Mike'iem i drużyną. Gdyby nie oni, pewnie bym już nie żył.

Siedziałem z Mike'iem, Lucas'em, który chyba jadł.. mydło? No nie ważne. Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy Ghostbusters. Nasz ulubiony film. Lucas zajadał się mydłem, a ja Mike byliśmy do siebie przytuleni, aż nagle obydwoje jakby.. rozpłynęli się w powietrzu.. Na dworze słyszałem burze oraz widziałem zza okna czerwone pioruny.. to znowu się dzieje. Znów tu jestem.

————————————————————————
Hejkaa. Ogólnie dziekuje każdemu za komentarz i teraz OBECUJE ZE BĘDĘ CZĘŚCIEJ PISAĆ ROZDZIAŁY 😭😭

Ps. wiem ze kochacie moje polsaty 😘

Love you more than anything // BylerWhere stories live. Discover now