-21-

446 31 29
                                    

Pov: Will
Była jakaś 18:30. Nie mieliśmy co robić no i dziewczyny poszły do El. Postanowiliśmy zagrać w chińczyka. To był.. błąd.

-NO, ALE CZEMU TY MNIE ZBIJASZ!? SOJUSZ MIELIŚMY TY WYDŁUŻONA ŻYRAFO!-Wydarł się Lucas, który za bardzo wczuł się w gre. Miał sojusz z Mike'iem, ale ten go zdradził. Poważne problemy.

Mnie nikt nie zbijał, wiec i ja nie zbijałem nikogo. No oprócz Lucas'a, ale go wszyscy zbijali no to ja też musiałem. Śmialiśmy się dyskretnie z wkurzonego Lucas'a do momentu, aż nie zbił mnie Mike.. no proszę. Mój własny chłopak mnie zbił.. a byłem tak blisko wygranej.

-Jak mogłeś.... nie odzywam się do ciebie Micheal...-Powiedziałem najbardziej poważnie jak potrafiłem ledwo przetrzymując śmiech.
-Niee! Wybacz mi Williamie! Błagam!-Zaczął klękać na kolanach w formie żartu. Obaj zaczęliśmy się śmiać.

Gra skończyła się tak, że przegrał Lucas, który prawie się tam popłakał, trzecie miejsce miał Dustin, ja drugie, a Mike pierwsze.

-Wiecie co? Więcej z wami nie gram w żadnego zasranego chińczyka. Z wami się nie da grać! Wszyscy macie jakis spisek przeciwko mnie!-Zaczął krzyczeć czarnoskóry.
-Nie no co ty.. my nie spiskujemy! Znaczy spiskujemy, ale tylko przeciwko tobie, a to nic złego!-Odparł Dustin.
-JAK NIC ZŁEGO? TY SIEBIE SŁYSZYSZ? PRZECIWKO MNIE SIE NIE SPISKUJE GALARETO!-Znow wydarł sie Lucas.
-Dobra cicho tam. Chodźmy grac w Dnd!-Powiedziałem tym razem ja.
-A ty jak zwykle tylko o tym. Idź sie z Mike'iem całować czy cos, a nie mi tu bedziesz wciskać D&d.-Powiedział do mnie Mydlarz. Aha? Nie chce grac w d&d pf.
-Lucas. To, że Max z tobą zerwała dla mojej ex nie oznacza, że musisz być taki chamski!-Powiedział Mike.
-Zrób mi herbate.-Zaczął nagle inny temat nasz odklejony przyjaciel. Najwyższy z nas wszystkich, poszedł po napoje dla nas. W tym czasie zająłem się sprzątaniem po naszym graniu w planszówki.

Była 22:18. Cała nasza drużyna śmiała się cały czas. W końcu Lucas zaproponował obejrzenie horroru. No jak na złość. Mówisz mu, że nie lubisz strasznych filmów, a on ci włączy straszy film. Na dodatek cała reszta się zgodziła. Jedyne co to Mike złapał mnie za reke w ramach ,,otuchy,,.

Film się zaczął. Starałem się na nim nie skupiać co żeby się nie wystraszyć. Całą swoją uwagę przykuwałem na Mike'u. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że osobą którą darzyłem tak silnym uczuciem przez tyle lat, teraz jest moim chłopakiem.. dziwne uczucie. Wpatrywałem się w chłopaka chyba lekko za długo bo ten to zauważył i się cicho zaśmiał. Zarumieniłem sie i jak głupi skupiłem sie na filmie. Chwile później tego pożałowałem bo odrazu gdy coś wyskoczyło ja podskakiwałem najbardziej ze wszystkich. Oczywiście wszyscy musieli się ze mnie śmiać. Super.

Odrazu po filmie zaczęły się jakieś ploteczki. Trwałe one dość długo bo 2 godziny..
-No, a ta moja sąsiadka to mi probuje wmówić, że mój kot jest chomikiem! Jakaś psychopatka.-Żalił się Dustin.
-Co ty gadasz? Ty masz kota? Ja myślałem, że to wiewiórka jest!-Wydarł się Lucas.
-Jak wiewiórka? Ty siebie słyszysz? Z daleka widać, że to kot.-Odpowiedział mu oburzony loczek.
-Ciszej gadajcie bo moi rodzice już śpią.-Powiedział zmęczonym głosem Mike.
-Chcesz iść spać?-Spytałem chłopaka.
-No.. ja chyba się już położę, ale wy możecie dalej sobie gadać o chomikach czy o czym to tam było.
-A tak w ogóle.. gdzie śpimy?-Spytałem po chwili.
-Ou.. o tym nie pomyślałem.. Szczerze to nie wiem. Mogę ja spać z tobą na materacu na podłodze, a mydlarz i czepek na kanapie.
-Jaki znowu mydlarz?!-Oburzył się Lucas.
-A kto okrada kolegów z mydeł?-Dopowiedział mu chłopak. Czarnoskóry się więcej nie odezwał. Wszyscy się zgodzili na takie opcje spania, a następnie każdy zaczął się szykować do snu.

Wszyscy oprócz mnie już spali. Nie potrafiłem zasnąć. W głowie miałem po prostu za dużo myśli. Bałem się powrotu do szkoły. Co jak ktoś się dowie o naszym związku? Może lepiej będzie im powiedzieć? A może nie? Wiem jedno, Troy i jego koleżka by nam nie odpuścili. A już napewno nie mi. Jak Mike, Lucas i Dustin umieją się jeszcze jakoś bronić, tak ja wcale. Zawsze byłem tym słabszym, gorszym. I zawsze będę. Dlaczego muszę być taki jaki jestem?! Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Chciałem już tak bardzo zasnąć aby te wszystkie myśli po prostu zniknęły. Odwróciłem się w stronę Mike'a. Wyglądał tak spokojnie gdy spał..
Wtuliłem sie lekko w klatkę piersiową chłopaka i po 15 minutach odpłynąłem  w  sen.

Time skip do rana.
Pov: Wciąż Will.

Tak jak najpóźniej zasnąłem, tak najwcześniej wstałem. Od jakiegoś czasu już miałem problemy ze snem. Postanowiłem się tym nie przejmować i pójść się ogarnąć przed resztą.

Gdy się już przebrałem w rzeczy, które przyszykowałem sobie dzień wcześniej. Popatrzyłem się na sciane, na której widniały moje rysunki. Niby już je wcześniej widziałem, ale i tak uważam, że to okropnie urocze z jego strony.

Usiadłem na materacu obok wciąż śpiącego chłopaka. Wyglądał tak słodko gdy spał..
Przyglądałem się mu dłuższą chwile dopóki chłopak się nie obudził. Spaliłem buraka i odwróciłem się w drugą stronę.
-Pff, już od rana jesteś totalnym burakiem.-Powiedział mi w twarz chłopak.
-Cicho siedź. Ty nie lepszy!-Odparłem.
-Mhm.. jasne..-Powiedział po czym niespodziewanie się na mnie rzucił rozpoczynając moje tortury. Zaczął mnie łaskotać do tego stopnia, że nie mogłem oddychać. Dopiero wtedy raczył mnie zostawić.
-I co? Było warto się kłócić?-Powiedział z wrednym uśmiechem na twarzy.
-Dobra już dobra..

Gadaliśmy o jakiś głupotach jeszcze przez jakiś czas dopóki nie wstał Dustin.
-yh.. cześć ekipa. Kiedy śniadanie?-Ten od rana o jedzeniu.. boże z kim ja się zadaje.
-Zaraz. Weź obudź Lucas'a.-Powiedział brunet.
-Dobra.-Odpowiedział mu loczek po czym zaczął szturchać śpiącą ropuchę. Niestety coś nie wyszło bo ropucha się wkurzyła i kopnęła Dustin'a tak, że ten zleciał z kanapy.
-JEZU CO TAK AGRESYWNIE? TO BOLAŁO!-Wydarł się nasz przyjaciel.

Po jakiś 20 minutach, udało się wybudzić Lucas'a. Wszyscy razem zeszliśmy do kuchni na śniadanie.

Podczas jedzenia płatków z mlekiem gadaliśmy o zbliżającym się rozpoczęciu roku szkolnego. Odrazu się cały zestresowałem. Aby nie martwić tym innych starałem się udawać normalnego. Mike cały czas się na mnie patrzył przez co czułem się nieco niekomfortowo..

Po śniadaniu Lucas i Dustin pojechali do siebie. Po mnie miał przyjechać Johnatan, ale jak się okazało musiał zostać jeden dzień dłużej w szpitalu na jakieś badania, a mama była w pracy, więc miał po mnie przyjechać ktoś inny. Nie mam pojęcia kto, ale cóż. Zobaczymy. Teoretycznie mógłbym sam pójść do domu, ale nie mam roweru, a moja mama jest zbyt opiekuńcza i by mi nie pozwoliła iść taki kawał drogi samemu.

-Will. Podczas śniadania wyglądałeś na zestresowanego.. coś się stało?-Spytał się mnie brunet.
-A nie to nic. Po prostu szkoła się zaczyna.. i tyle.-Odparłem z jak największym spokojem.
-Boisz się co inni powiedzą..? Taa ja też. Ale spokojnie! Pamiętaj, że będziemy tam razem!
-Dzięki Mike..-Uśmiechnąłem się delikatnie do chłopaka, a ten pocałował mnie lekko w usta.

Przytulalismy się na kanapie przez jakis czas aż usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Jedyną osobą jaka mogła to być to mój tajny kierowca, którego wezwała moja matka. Zabrałem moje rzeczy i zacząłem kierować się do drzwi. Otworzyłem je lekko i już chciałem wychodzić jednak Mike chciał się jeszcze pożegnać.
-Pa Will! Kocham cię!-Krzyknął Mike. Już chciałem mu odpowiedzieć jednak zauważyłem, że tym ,,tajnym kierowcą,, jest mój tata. Cholera. CHOLERA.

————————————————————————
CZESCC!! PRZEPRASZAM ZA TAK DŁUGĄ PRZERWĘ, ALE BYŁAM U MOJEJ BABCI. ODRAZU MÓWIĘ ZE TERAZ ROZDZIAŁY BĘDĄ TAK CZESFO JAK DAWNIEJ!!!
I JESZCZE DZIDKUJE BARDZO JEDNEJ OSOBIE ZA TAKĄ AKTYWNOŚĆ I JAKIEŚ 200 KOMENTARZY NA RAZ XDD
•Shrekzczarnejdupy. <33

OAPAPA KOCHAM WASS

Love you more than anything // BylerWhere stories live. Discover now