-23-

396 25 13
                                    

Pov: Mike.
Była to bransoletka którą dostałem od Will'a na 9 urodziny.. Myślałem ze się popłacze przy tej szafie. Założyłem ją na rękę i wziąłem pierwsze lepsze ubrania z szafy. W końcu wychodzę z Lucas'em, nie z Will'em. Ten mydlarz i tak nie dorównuje mi piękności pff.

Na szybko jeszcze zjadłem jabłko i wyszedłem z domu po mój rower znajdujący się w garażu.
Wsiadłem na sprzęt i pojechałem pod Starcourt.

Po około 15 minutach dotarłem na miejsce. Co prawda lekko się spoźniłem, ale no cóż. Tak już mam po prostu w zwyczaju.

Przed centrum zauważyłem lekko wkurzonego chłopaka. Najpewniej przez moje spóźnienie..
-Chłopie, ile można na ciebie czekać?! Co ty się tak stylizujesz długo? Mm może dla mnie.-Zażartował z miną ,,😏,,.
-Możesz pomarzyć. Nie zamienię Will'a na ciebie ani na nikogo innego futrzaku.-Powiedziałem jako dumny chłopak swojego chłopaka.
-No i to się ceni! To był test na wierność. Zdałes go. Brawo.-Przytulił mnie lekko i się delikatnie uśmiechnął.
-Dobra, chodźmy na te lody!-Powiedziałem do chłopaka i pobiegliśmy w stronę Ahoy.

-Ej, Marynarz patrz przylazły te twoje najmniej lubiane  dzieci.-Powiedziała Robin nawet się nie uśmiechając. Na mnie popatrzyła z lekką pogardą jakby była na mnie zła.. wole nie wnikać.
-Jak to najmniej ulubione?! Steve, nie lubisz nas?-Powiedział Lucas z udawanym płaczem.
-Jasne, że lubię! Ta rura wam ściemnia.-Wskazał wzrokiem na dziewczynę podającą kolejnego loda klientce.-Dobra dzieciory, jakie lody? Z faktu, że jesteście w dwójkę to macie za darmo, ale jak przylezie was więcej to już nie liczcie na darmowe żarcie!-Powiedziała nasza kochana niania.
-No spoko, ja chce czekoladowe, a ty Lucas?-Powiedzialem.
-Ja chce burakowe jak macie.-Co. Jak kuzwa burakowe. Fuj..
-BURAKOWE? Ee.. nie nie mamy. Nie wiem kto lubi jeść takie świństwo, ale napewno nie my. Raczej nikt oprócz ciebie nie lubi takich lodów.-Odparł starszy pracownik lodziarni.
-Ale burakowe są dobre.. ja nie wiem co wy do nich macie, ale jak nie ma to też chce czekoladowe.-Powiedział czarnoskóry.

Po minucie już mieliśmy nasze lody w dłoniach.  Usiedliśmy z nimi gdzieś przy stoliczkach. Cały czas czułem wzrok Robin na sobie.. czułem się przez to lekko niekomfortowo. O co jej może chodzić?
-Ej, mam już skończony prawie cały domek Byler'ów!-Pochwalił  się mój wspaniały kolega.
-Wciąż  nie mogę uwierzyć, że ci się chciało to robić..-wzdychnąłem. Zjadaliśmy się naszymi lodami, aż zauważyłem typa, który wyglada identycznie do mnie. Ciemne włosy, podobny kolor koszulki do mojej, converse. No oprócz twarzy to był bardzo podobny. No tylko, że ten miał dziewczynę z którą się całował. Zaśmiałem się na ten widok i pokazałem to Lucas'owi, na co on zaczął się śmiać i mówić jakim to ja jestem gejem. No coś z nim jest lekko nie tak.

Po lodach postanowiliśmy pójść się porozglądać po sklepach. Tak dla zabawy. Spędzaliśmy super czas dopóki Lucas nie zjadł jakiegoś kwiatka z wystawy i nas wywalili ze sklepu. No cóż. Ale przynajmniej coś kupiliśmy! Ja kupiłem sobie okulary bo były tanie, a Lucas dezodorant oraz jakieś mydło. Zanim wsiadłem na rower, przytuliłem mojego kumpla na pożegnanie i odjechałem do domu.

Pov: Will.
Siedziałem w moim pokoju już od paru godzin. Czekałem tylko na powrót mojego brata aby móc go w końcu mocno uściskać! Zgadnijcie co robiłem przez te kilka godzin. Malowałem obraz. I to taki porządniejszy. Przedstawiał on mnie i Mike'a na huśtawkach. Dzień w którym się pierwszy raz spotkaliśmy i zaprzyjaźniliśmy się.. mój ulubiony dzień w całym moim życiu. Drugi to oczywiście dzień, w którym chłopak zaproponował mi związek. Trzeci to najpewniej jakiś z grania całą drużyną w dnd.. Tęsknie za tym.

Domalowywałem jakieś drobne szczegóły do mojego obrazu, aż usłyszałem auto parkujące pod naszym domem. Odrazu rozpoznałem kto przyjechał. MOJA MAMA Z JOHNATAN'EM!

Wybiegłem z mojego pokoju kierując się do drzwi. Mało co ich nie wyrwałem, ale no cóż. Bez butów pobiegłem w stronę Johnatan'a i rzuciłem mu się na szyje ze łzami w oczach. Spowodowanych oczywiście przez szczęście. Moja matka uśmiechnęła się od ucha do ucha i nam się przyglądała.
-Tęskniłem..-Wypowiedziałem głośnym szeptem.
-Ja tez braciszku.. Ja też.-Odpowiedział mi brat.

Jakieś 20 minut później gdy już opowiedziałem   mu wszystko łącznie z moimi aktualnymi relacjami z Mike'iem (z czego się bardzo cieszył) Usłyszałem telefon w salonie. Jako iż byłem jego najbliżej to postanowiłem  odebrać.
-Halo? Z tej strony Will Byers.
-Hej Will tu Robin, dzwonie aby ci coś powiedzieć.. wiem, że ty i Mike nie jesteście razem, ale wiem ze ci się podoba i stwierdziłam, że musisz wiedzieć.. więc..-Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale natychmiast jej przerwałem.
-Robin.. my jesteśmy razem.-Powiedziałem na jednym wdechu.
-CO?? TO JESZCZE GORZEJ! TEN DUPEK MICHEAL CIĘ ZDRADZIŁ Z JAKĄŚ DZIEWUCHĄ!-Wykrzyczała mocno wkurzona dziewczyna. Co? Nie..-WIDZIAŁAM ICH JAK SIĘ CAŁUJĄ! WCIAZ JESTEM W PRACY, WIĘC JEŚLI WCIAZ TU JEST TO GO ZATŁUKĘ!! Dobra Byers.. bardzo mi przykro.. później zadzwonię bo muszę iść dalej pracować! Do później! I nie przejmuj się nim!-Powiedziała dziewczyna z troską.
-T-tak.. pa.-Powiedziałem z bólem. Naprawdę mi to zrobił? Ledwo co kilka dni w związku jesteśmy..

Odłożyłem słuchawkę i ignorując wszystkie pytania od domowników typu: ,,kto dzwonił?,, Pobiegłem do mojego pokoju ze łzami w oczach. Zamknąłem się na klucz i skuliłem  w kącie  mojego pokoju. Jedyne co mnie zastanawiało to dlaczego, z kim i czy to napewno on. Ufam mu w 100%, ale kto wie.. może to ze mną jest coś nie tak? Rozpłakałem się na dobre.

Pov: Robin.
Byers to mój ulubiony dzieciak gdyż jest najnormalniejszy no i jest gejem. Wiadomo. Więc gdy tylko zauważyłam Wheeler'a z jakąś dziołchą coś we mnie strzeliło. Po zadzwonieniu do Will'a, wróciłam do roboty. O dziwo Micheal wciąż tam był i lizał się z tą szmatą.. jedyne co było dla mnie dziwne to to, że przedtem był tu z Lucas'em. Największą shiperką razem ze mną Byler. On by na to nie pozwolił.. Może o tym nie wie? 

Chwile później zauważyłem, że ten kretyn z tą idotką zbliżają się w stronę lodów. Gdy podszedł bliżej, zatkało mnie. Okazało się, że to nie był Wheeler.. Ups.. NO TO JEDNAK MIKE JEST SPOKO FAJNY! Chociaż tyle. Jedyne co to muszę jak najszybciej wytłumaczyć Will'owi to wszystko bo typ się już pewnie załamał. Gorzej gdy się komuś poskarżył.. Oby nie było za późno..

Ignorując fake Wheeler'a i tą laske, pobiegłam w stronę najbliższego telefonu. Szybko wybiłam numer i zaczęłam dzwonić.
-Halo? Tu Johnatan Byers, w czym mogę pom-
-JOHANTAN!! IDŹ PRZEKAZAĆ WILL'OWI, ŻE MIKE GO NIE ZDRADZIŁ I JA GO PO PROSTU Z KIMŚ POMYLIŁAM!! TYLKO SZYBKO!-Powiedziałam najszybciej jak i najbardziej zrozumiale jak potrafiłam.
-ŻE CO?!-Wydarł się mocno zszokowany.
-NO IDŹ PO PROSTU! BOŻE ŚWIĘTY!-Wydarłam się na niego, a on pożegnał się ze mną i najpewniej pobiegł do pokoju młodego Byers'a.

Pov: Will.
Starałem się jakoś uspokoić co mi średnio wychodziło, ale cóż..
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.
-Chce pobyć sam dobra?! Nie potrze-Nie dokończyłem bo mi przerwano.
-Will! Robin kazała przekazać, że to fałszywy alarm i że ona po prostu pomyliła Mike'a z jakimś innym chłopakiem! Nie martw się nie zdradził cię! Spokojnie Will..-Po usłyszeniu tego wszystkiego poczułem wielką ulgę.. Dosłownie 5 minut temu rozmyślałem nad tym czy nie przedawkować jakiś tabletek, ale chyba obejdzie się tymczasowo bez tego..
-Otwórz drzwi, proszę.-Powidział mój brat. Na jego prośbę otworzyłem je. Chłopak wpęzł do mojego pokoju i mnie mocno przytulił co odwzajemniłem.-Nic się nie dzieje Will.. Nie martw się.

——————————————————————
HEJJJ<3
MAM NADZIEJE ZE SPODOBAŁ SIĘ WAM ROZDZIAŁ BO MI SIĘ POROBA :)) PRZY OKAZJI KOCHAM WAS BARDZO I POWODZENIA W SZKOLE. 
Btw nie wnikać jak Lucas wpierdolil kwiatka z wystawy.

Love you more than anything // BylerWo Geschichten leben. Entdecke jetzt