🌙rozdział dziewietnasty🌙

Začít od začátku
                                    

-    Jakoś tak się nie składało, Kasiu - uśmiechnął się nieco ironicznie i podprowadził mnie do jednej z kanap przy oknie. Wsunęłam się na miękką, powycieraną skórę, a on zajął miejsce naprzeciw mnie.

-    Co Wam podać? - Kasia, najwyraźniej tak miała na imię kelnerka, podeszła do stolika z małym notesikiem. Była ubrana w niebieski uniform z krótką spódniczką i biały fartuszek. Przebiegłam wzrokiem po karcie. Była krótka, a wszystkie dania wyglądały na niezdrowe i pyszne.

-    Poproszę hamburgera i coca-colę - kelnerka zapisała moje zamówienie

-    A dla Ciebie to co zwykle, kochany? - rzucił jej popisowe spojrzenie Markowskich o temperaturze zera absolutnego, a ja starałam się nie dać po sobie poznać, jaki szok wywarł na mnie użyty przez nią przymiotnik.

-    Wystarczy hamburger, frytki i czarna kawa - wysyczał chłopak. Kasia miała niepewną minę. Skinęła głową i szybko poszła na zaplecze.

-    Czyżby była dziewczyna? - zapytałam, nie będąc do końca pewna, czy chcę poznać odpowiedź.

Alek tylko prychnął w odpowiedzi. Nastąpiło między nami niezręczne milczenie. Co do diaska stało się z tą swobodą, którą czułam na parkiecie w klubie lub kiedy rozmawialiśmy przy barze? O poprzednim tygodniu nawet nie wspominając. 

Postanowiłam przerwać ciszę.

-    Powiesz mi teraz o co chodziło Konradowi? - nigdy nie widziałam między nimi podobieństwa, poza wyglądem oczywiście. Do dzisiaj. Tej nocy przekonałam się jak wiele ich łączy. Konrad potrafi lepiej kontrolować swój gniew niż Alek, ale obydwaj potrafili szybko się wściec i czasami nie wiedziałam nawet dlaczego. No i to ich lodowate spojrzenie, które niemal zabijało. Myślałam, że jest firmowym znakiem młodszego z barci, ale jak się dziś dowiedziałam, była to cecha rodzinna.

-    O nic. Był wściekły, że przywiozłem Cię do tego klubu - Alek wzruszył ramionami, ale widziałam jak się spina

Przy naszym stoliku pojawia się Kasia. Postawiła na nim napoje oraz dwa hamburgery, które wyglądały i pachniały niesamowicie apetycznie.

-    Dlaczego miał z tym jakiś problem? - postanowiłam udawać, że wierzę w jego tłumaczenie mając nadzieję, że jeśli zacznę go o nie wypytywać to potknie się w pewnym momencie i powie mi coś co jest prawdą. To najlepszy sposób na złapanie kogoś kto kłamał.

Alek wypił kilka łyków kawy zanim mi odpowiedział.

-    Jest profesorem w szkole, pewnie nie chce, żeby ktoś zobaczył, że imprezuje ze swoją uczennicą. Mimo wszystko potrafi utrzymywać pozory.

-    Ach tak - zamruczałam pociągając łyk coli. Kostki lodu zachrzęściły, kiedy zamieszałam napojem. Przebiegł mnie dreszcz. Hmm, może zamawianie zimnego napoju nie było najlepszym pomysłem.

-    Spróbuj jedzenia, jest naprawdę niezłe - Alek wgryzł się już w swojego burgera. To był klasyczny unik, ale poszłam za jego przykładem. Miał rację, był to jeden z najlepszych hamburgerów jakie jadłam w życiu.

-    Pyszne. Generalnie to miejsce jest naprawdę świetne. Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś.

Posłał mi ciepły uśmiech. O tak, wspaniały sposób na uśpienie jego czujności. Miałam ochotę przybić sobie sama piątkę.

-    Jesteśmy daleko od Krosna? - spytałam rozkoszując się jedzeniem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jaka byłam głodna.

-    Praktycznie jesteśmy na miejscu. Za jakiś kilometr zaczną się przedmieścia.

Magnis NoscutKde žijí příběhy. Začni objevovat