Rozdział 15. Lilly

131 16 2
                                    

To była najlepsza randka w moim życiu! Siedziałam właśnie pod kocem i wspominałam wczorajszy wieczór. Richy zaczekał kilka dni, aż będę w lepszym stanie. Zaplanował wszystko tak starannie, że do tej pory wzruszałam się na samą myśl. Nie powiedział mi absolutnie nic, dopóki nie byliśmy na miejscu. Zabrał mnie na łódkę, gdzie byliśmy niemal całkowicie sami, pływaliśmy po jeziorze, a później zjedliśmy kolację na wodzie. Byłam zachwycona. Richy był taki szarmancki, dbał o mnie na każdym kroku... Kiedy mieliśmy zejść ze statku i wracać do domu, wyszedł zza rogu jakiś mężczyzna i zawołał mojego mechanika. Obrócił się, a ja ujrzałam wielki bukiet gerber. Uśmiechnęłam się szeroko, że pamiętał. Pocałowałam go z czułością. Richy odwiózł mnie do domu, spędziliśmy razem cały wieczór, w pewnym momencie zrobiło się już naprawdę gorąco... Powstrzymaliśmy się, to nie był jeszcze czas na Nasze zbliżenie. Zarumieniłam się na samą myśl.

Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Już tu byli! Wyskoczyłam z łóżka i w jednym momencie byłam przy drzwiach. Bez spoglądania w wizjer otworzyłam i zobaczyłam swojego brata i Ellę.

- Jak ja za Wami tęskniłam!

Wzruszyłam się, bo od Naszego poprzedniego spotkania upłynęło dużo czasu, niby wiedziałam, że byli bezpieczni, ale cały czas żyliśmy w cieniu prześladowcy, który z nieznanych Nam powodów po prostu zniknął.

- Jak się czujesz? - Brat spojrzał na mnie z uśmiechem, powoli podszedł i mnie przytulił. Tak bardzo potrzebowałam go obok siebie. Czułam, że wszystko będzie dobrze. Przynajmniej dopóki nie pozna prawdy o mnie i Richym.

- Już dobrze, dziękuję, że pytasz.

- Jest Richy?

- Nie, miał coś do załatwienia z mamą. Powinien niedługo wrócić.

- To świetnie! - Ella nadal miała w sobie taki sam entuzjazm jak zwykle. Wpadłyśmy sobie z ramiona jak dwie najbliższe sobie osoby. - Tak bardzo chciałam Was już zobaczyć!

- My Was też, ostatnie tygodnie nie należały do najłatwiejszych, ciągle przenosiliśmy się z jednego miejsca w drugie, myśleliśmy o Was, o innych i... och... - Głos jej się łamał, kolejny raz.

- Ale już jesteście tutaj, gdzie powinniście. - Przytuliłam Ją z całej siły, chcąc podnieść dziewczynę na duchu.

Usłyszałam klucz w drzwiach. Richy wszedł do mieszkania i o mało nie przewrócił się z wrażenia. Nie miał pojęcia, że Jake i Ella przyjeżdżają, ale na ich widok serdecznie się roześmiał i przytulił oboje.

- Lilly, mam pewien pomysł i musisz mi pomóc.

- Co takiego?

- Chcę poznać Was wszystkich osobiście. Myślałam o zorganizowaniu pikniku nad jeziorem Blackwater.

- Co? To wspaniały pomysł! - Naprawdę się ucieszyłam, bo to byłoby Nasze pierwsze, naprawdę wspólne spotkanie od niemal pół roku.

- Ja nie idę. - Jake stanowczym tonem zaprzeczył, co nie umknęło uwadze Elli. Dziewczyna podeszła do ukochanego i szturchnęła go.

- Jak to nie? Należysz do grupy i idziesz z Nami.

- Ella, zrozum mnie, proszę... Nie będę czuł się komfortowo. Innym razem, dopiero przyjechaliśmy.

Spojrzałam na brata i zauważyłam, że czuł się nie na miejscu. Uciekał od wielu miesięcy, nawet lat, trudno było mu zrozumieć, że są ludzie, którym na Nim zależy i na których może polegać.

- Wolisz zostać tutaj sam?

- W zasadzie tak.

Nie nalegałam. Wiedziałam, że to nie miałoby sensu. Ella miała mnie i Richy'ego, więc była bezpieczna. A przynajmniej taką miałam nadzieję.

Tajemnice DuskwoodWhere stories live. Discover now