Miniony tydzień był strasznym czasem w moim życiu. Myślałem, że od czasu wyjścia z więzienia nie czeka mnie nic gorszego, ale byłem w błędzie. Odkąd Lilly zniknęła z mieszkania, zapanował chaos.
Tydzień wcześniej
Zabrałem kopertę ze sobą i pobiegłem do kuchni. Próbowałem zebrać myśli, ale miałam w głowie kompletny mętlik. Ella i Jake spojrzeli na mnie w oczekiwaniu na wyjaśnienia, ale mnie zabrakło słów. Co miałem powiedzieć? Na samą myśl powiedzenia prawdy aż mnie zemdliło. Chyba zbladłem, bo w jednym momencie znalazła się przy mnie Ella, kładąc rękę na moim ramieniu.
- Richy, o co chodzi?
- Ja... Znalazłem to. Chyba sami powinniście to zobaczyć.
Jake wyciągnął w moją stronę rękę, nie wypowiedziawszy nawet jednego słowa. Szarpnął za kopertę, jakby bał się, że mu jej nie pokażę. Oddałem ją niemal natychmiast, czując w ręku piekący, wyimaginowany ból. Dokładnie taki, kiedy odczuwasz dotykając czegoś gorącego. Jake szybko wyjął zawartość na stół i westchnął. Rozłożył każde zdjęcie na stole, dokładnie obejrzał, po czym krótko ocenił:
- To retusz.
- Jak możesz być tego taki pewien?! - Byłem wściekły, że kolejny raz próbował tylko łagodzić sytuację, aby uniknąć wszechobecnej paniki.
- Nie trzeba być znawcą, żeby zobaczyć, że to nie jest Hannah. To tylko jej twarz została wklejona.
Co? Niby to miała być prawda? Złapałem jedno ze zdjęć i przyjrzałem się mu dokładnie. Jake miał rację. Z bliska można było zauważyć perfidnie wklejoną twarz mojej przyjaciółki. Z każdą sekundą upewniałem się tylko, że to cholerny podstęp. I bardzo dobrze wiedziałem, kto za tym stoi.
- Richy, możemy na słówko? - Jake wskazał głową drzwi i wstał.
- Co znów przede mną ukrywacie?
- Ella, kochanie. Nie martw się, po prostu mężczyźni powinni porozmawiać w cztery oczy.
- A przyjaciele?
- Nie ma teraz czasu na wyjaśnienia. Proszę.
Ella zrobiła nieco naburmuszoną minę i wyszła. Mieliśmy kilka minut dla siebie.
- Zrobiłeś, o co Cię prosiłem?
Zaraz... To brzmiało zupełnie tak, jakby Jake się tego spodziewał i miałaby być to tylko kwestia czasu, aż ten cholerny nadajnik się przyda.
- Zaplanowałeś to wszystko?! - Byłem wściekły i nerwy zaczynały mi puszczać.
- Niczego nie zaplanowałem. Byłem raczej... ostrożny. I miałem rację. Możesz mi więc uprzejmie odpowiedzieć, co z nadajnikiem?
- Jest w Jej zegarku. Jestem więcej niż pewny, że zabrała go ze sobą. Możesz sprawdzić jej lokalizację?
Na Jego prośbę przyniosłem mu laptopa. W oka mgnieniu włączył różne mapy, aplikacje do namierzania i śledzenia ludzi. Wyglądało to tak, jakby sam był okrutnym prześladowcą.
- Mam adres. Ale... Richy, spójrz.
Usiadłem obok Jake'a i popatrzyłem na ekran. Czerwony punkt na mapie wskazywał TEN dom. Co Lilly tam robiła?
- Jeśli mnie pamięć nie myli, to dom Michaela Hansona, w którym kiedyś się ukrywałeś Richy, prawda?
Tak bardzo nie chciałem, żeby to była prawda. Wróciły wszystkie wspomnienia, od których pragnąłem się uwolnić.
- To... to ten adres. Powinienem tam natychmiast pojechać.
Jake spojrzał na mnie i świdrował wzrokiem. No naprawdę, jakby wzrok potrafił zabijać to już od dawna leżałbym martwy na środku salonu.
YOU ARE READING
Tajemnice Duskwood
FanfictionHannah się odnalazła i wydaje się, że wszystko wraca do normy. Przyjaciele i rodzina są razem. Ale czy na pewno? Ile można poświęcić dla własnego dobra? Jakim kosztem? I czy każdy potrafi wybaczyć?