Rozdział 10. Richy

268 16 3
                                    

Miniony tydzień był strasznym czasem w moim życiu. Myślałem, że od czasu wyjścia z więzienia nie czeka mnie nic gorszego, ale byłem w błędzie. Odkąd Lilly zniknęła z mieszkania, zapanował chaos.

Tydzień wcześniej

Zabrałem kopertę ze sobą i pobiegłem do kuchni. Próbowałem zebrać myśli, ale miałam w głowie kompletny mętlik. Ella i Jake spojrzeli na mnie w oczekiwaniu na wyjaśnienia, ale mnie zabrakło słów. Co miałem powiedzieć? Na samą myśl powiedzenia prawdy aż mnie zemdliło. Chyba zbladłem, bo w jednym momencie znalazła się przy mnie Ella, kładąc rękę na moim ramieniu.

- Richy, o co chodzi?

- Ja... Znalazłem to. Chyba sami powinniście to zobaczyć.

Jake wyciągnął w moją stronę rękę, nie wypowiedziawszy nawet jednego słowa. Szarpnął za kopertę, jakby bał się, że mu jej nie pokażę. Oddałem ją niemal natychmiast, czując w ręku piekący, wyimaginowany ból. Dokładnie taki, kiedy odczuwasz dotykając czegoś gorącego. Jake szybko wyjął zawartość na stół i westchnął. Rozłożył każde zdjęcie na stole, dokładnie obejrzał, po czym krótko ocenił:

- To retusz.

- Jak możesz być tego taki pewien?! - Byłem wściekły, że kolejny raz próbował tylko łagodzić sytuację, aby uniknąć wszechobecnej paniki.

- Nie trzeba być znawcą, żeby zobaczyć, że to nie jest Hannah. To tylko jej twarz została wklejona.

Co? Niby to miała być prawda? Złapałem jedno ze zdjęć i przyjrzałem się mu dokładnie. Jake miał rację. Z bliska można było zauważyć perfidnie wklejoną twarz mojej przyjaciółki. Z każdą sekundą upewniałem się tylko, że to cholerny podstęp. I bardzo dobrze wiedziałem, kto za tym stoi.

- Richy, możemy na słówko? - Jake wskazał głową drzwi i wstał.

- Co znów przede mną ukrywacie?

- Ella, kochanie. Nie martw się, po prostu mężczyźni powinni porozmawiać w cztery oczy.

- A przyjaciele?

- Nie ma teraz czasu na wyjaśnienia. Proszę.

Ella zrobiła nieco naburmuszoną minę i wyszła. Mieliśmy kilka minut dla siebie.

- Zrobiłeś, o co Cię prosiłem?

Zaraz... To brzmiało zupełnie tak, jakby Jake się tego spodziewał i miałaby być to tylko kwestia czasu, aż ten cholerny nadajnik się przyda.

- Zaplanowałeś to wszystko?! - Byłem wściekły i nerwy zaczynały mi puszczać.

- Niczego nie zaplanowałem. Byłem raczej... ostrożny. I miałem rację. Możesz mi więc uprzejmie odpowiedzieć, co z nadajnikiem?

- Jest w Jej zegarku. Jestem więcej niż pewny, że zabrała go ze sobą. Możesz sprawdzić jej lokalizację?

Na Jego prośbę przyniosłem mu laptopa. W oka mgnieniu włączył różne mapy, aplikacje do namierzania i śledzenia ludzi. Wyglądało to tak, jakby sam był okrutnym prześladowcą.

- Mam adres. Ale... Richy, spójrz.

Usiadłem obok Jake'a i popatrzyłem na ekran. Czerwony punkt na mapie wskazywał TEN dom. Co Lilly tam robiła?

- Jeśli mnie pamięć nie myli, to dom Michaela Hansona, w którym kiedyś się ukrywałeś Richy, prawda?

Tak bardzo nie chciałem, żeby to była prawda. Wróciły wszystkie wspomnienia, od których pragnąłem się uwolnić.

- To... to ten adres. Powinienem tam natychmiast pojechać.

Jake spojrzał na mnie i świdrował wzrokiem. No naprawdę, jakby wzrok potrafił zabijać to już od dawna leżałbym martwy na środku salonu.

Tajemnice DuskwoodWhere stories live. Discover now