Prolog

9.1K 386 40
                                    

Trwała Bitwa pod Dagorlad. Ostatni sojusz ludzi i elfów walczył przeciwko Sauronowi. Sprzymierzeńcy dobra wiedzieli, że to ich ostatnia nadzieja na pokonanie Mrocznego Władcy. Walczyli przeciwko wciąż nadciągającym orkom z zawziętością i siłą. Jednym z oddziałów dowodził blond włosy, przystojny elf.

-Czekać!- krzyknął do łuczników- teraz!- strzały wyleciały z cięciw, zabijając wielu przeciwników. Mężczyzna ruszył do przodu, wyciągając swoje sztylety. Nie zamierzał stać i nic nie robić, gdy inni walczą. Zaatakował pierwszego z orków, potem następnego i następnego. Nie znał litości. Jego każdy, nawet najmniejszy ruch niósł śmierć. Przemieszczał się po całym polu bitwy, dosłownie tratując przeciwników. Ćwiczył walkę, odkąd tylko zdołał unieść broń. Z radością stwierdził, że zło przegrywa to starcie. Wydał głośny, wojenny okrzyk, a znajdujący się wokół ludzie do niego dołączyli. Wtedy nagle zobaczył go. Do walki dołączył Sauron. Odziany był w czerń, którą łamał tylko złoty pierścień, znajdujący się na jego palcu. Głupia błyskotka, dająca mu niepohamowaną władzę. W ciało elfa wstąpiła ogromna wściekłość. Mroczny Władca zabijał każdą istotę, stojącą mu na drodze. Nie zamierzał ustąpić mu pola, więc wyszedł do przodu. Spojrzały na niego czarne, przerażające oczy. Wpatrywali się w siebie, jednak trwało to tylko chwilę. Podnieśli broń i ruszyli do walki. Pomiędzy nimi toczyła się piekielna rozgrywka. Występowało cięcie za cięciem, pchnięcie, po pchnięcie. Wszystko, znajdujące się wokół nie liczyło się. Świat wokół, jakby się zatrzymał Byli tylko oni i ich żądza zabicia drugiego. Elf nie był pewien, ile czasu trwało jego starcie, jednak wiedział, że już długo nie wytrzyma. Był zmęczony i ranny, jednak nadal się nie poddawał. Dopóki Sauron zajmował się nim, nie zabijał jego sprzymierzeńców. Nagle spostrzegł, że w stronę jego przeciwnika idzie Isildur- król Gondoru. Człowiek chciał zajść Mrocznego Władcę od tyłu, jednak jego plan był za skraju upadku. Sauron zrozumiał, co się dzieje i postanowił zabić dzielnego mężczyznę. Jednym ruchem wybił mu broń z ręki. Połamany miecz upadł obok niego. Następnie wbił swoje ostrze głęboko w znajdujące się przed nim ciało. Król Anoru, jednak nie był ranny. W ostatniej chwili rzucił się przed niego blond włosy elf. Isildur przeraził się w pierwszej chwili, poświęceniem przyjaciela, lecz opanował emocje i wykorzystując sytuację, podniósł złamaną klingę i szybkim ruchem obciął palec Saurona. Ten sam palec, na którym znajdował się pierścień władzy. Ciało Mrocznego Władcy zamieniło się w proch, a stojącą wokół armie orków pochłonęła ziemia. Król Gondoru klęknął przy rannym elfie, na którego twarzy znajdował się delikatny uśmiech. Jego klatka piersiowa się nie ruszała. Nie żył. Isildur czuł, że po jego policzkach spływają łzy.

-Przepraszam, przyjacielu- szepnął- przepraszam...

Dookoła zebrali się wszyscy żywi, spośród sojuszu elfów i ludzi. Wszyscy w zgodnym geście klęknęli na ziemie.

-Chwała królowi!- krzyknęli smutno.

-Hiro hyn hîdh ab 'wanath (niech znajdzie spokój po śmierci)- szepnęły jednocześnie wszystkie elfy.

-Za Króla Orophera!- krzyknął Elrond, podnosząc swój miecz ku górze.

-Za Króla Mrocznej Puszczy!- zawołali wszyscy obecni. Potem nastała cisza. Zło zostało pokonane, jednak mieli się śmiać, czy płakać? Przecież stracili tak wiele.


Tym oto prologiem rozpoczynam moje nowe FF :) Będzie to historia miłosna rodziców Legolasa :***

Mam nadzieję, że ktoś to będzie czytał, a jeśli tak, to że się Wam spodoba♥♥♥

Nad życie (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz