•9

140 5 3
                                    

P.O.V Miyu
Nie podoba mi się to ,że muszę grać w grę z Dziećmi Drugiego Etapu. Ale jeszcze bardziej nie podoba mi się myśl , że mogłabym z nimi przegrać. Yokka rzucając mi wyzwanie uderzył w moje ego. Dopiero teraz , po prawie godzinnej rozgrywce, kiedy dostrzegam ,że faktycznie wygrywam zorientowałam się,że w tym przypadku,wygrana znaczy to samo co porażka. Zresztą przegrana też nie jest dla mnie korzystna. Bez mojej wygranej jest duża szansa na to, że nie przyjdą na to spotkanie, a dzieci będą bezpieczne. Ale jeśli też przegram będę zmuszona do grania z nimi w te beznadziejne gry, za każdym razem jak tutaj przyjdą. Przecież to będzie koszmar! Już i tak ledwo kontroluje moje emocje. Ehh...ale najważniejsze jest przecież dobro dzieci, to dla nich ma być to spotkanie. Muszę przełknąć dumę i się podłożyć. Stracę tytuł, a Yokka będzie miał się czym przechwalać, ale tylko takie mam wyjście. Nie mogą się jednak zorientować, że daje im wygrywać. Muszę dokładnie przemyśleć każdy mój ruch. Jeśli się dowiedzą co chcę zrobić, wściekną się, a każdy inteligenty człowiek wie, że denerwowanie Dziecka Drugiego Etapu jest czystym szaleństwem.
Po uważnie przemyślanej taktyce doszłam do bardzo ciężkiego dla mnie momentu...mojej ostatecznej przegranej.
-No Miyu.... najwyraźniej tytuł mistrza należy teraz do kogoś innego.-powiedział Yokka krzyżując ręce.
-Tak, ale z tego co mi wiadomo nie jesteś nim ty.-powiedziałam zmuszając się do lekkiego uśmiechu.- Gratuluję wygranej Fei. Dobrze grałeś.
-Dz... dziękuję.-wymamrotał ze zmieszaniem w głosie.
-A ja to co?-zapytał Yokka z oburzeniem w głosie.
-Cóż...mój komplement jest jedną z form nagrody dla zwycięzców. Następnym razem postaraj się bardziej, to może i tobie powiem coś miłego.
-Czyli będziesz z nami grała?-zapytał Fei z podekscytowaniem w głosie. Zmarszczyłam lekko brwi,ale po chwili się uśmiechnęłam.
-Umowa to umowa. Jeśli nie masz zamiaru zmienić życzenia, to muszę się z tego wywiązać.-powiedziałam krzyżując ręce.
-Przyznaj Miyu, dobrze się bawiłaś.-powiedział pan Toshi poklepując mnie po ramieniu.
-Jak narazie przyznaję,że są dobrzy w tej grze dziadku.-powiedziałam posyłając mu pobłażliwy uśmiech.
-Oj Miyu , Miyu...jeszcze dzisiaj razem z Sato i Rye organizowaliście bitwę na pianę, a teraz nie umiesz się przyznać do tego, że się dobrze bawisz.- powiedział przykładając rękę do czoła w zażenowaniu. Zirytowało mnie to, że mówił o tym przy dzieciach drugiego etapu, no ale skąd on mógłby wiedzieć o takich rzeczach?
-Ehhh....to się nazywa kreatywne sprzątanie.-powiedziałam ponownie krzyżując ręce.-Poza tym to Sato zaczęła.
-Tak, a ja to święty Mikołaj.-odpowiedział sarkastycznie.
-Naprawde?!-wykrzyknęłam udając podekscytowanie.- W takim razie panie Mikołaju na gwiazdkę poproszę o aerodeske taką jak ma Skipper!
-Ho ho, a czy mała Miyu była grzeczna?-zapytał pocierając swoją brodę.
-Wcale nie taka mała, ale tak byłam grzeczna.-powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem. Pewnie bym się tak przedrzeźniała dalej, gdyby nie to,że dobiegł nas zduszony śmiech. Natychmiast spoważniałam i odwróciłam się w stronę naszych "gości". Całkowicie o nich zapomniałam. Ehh.... przeklęty dziadek Toshi! Za dobrze odwraca moją uwagę.
-Kto by pomyślał , że potrafisz żartować.-powiedział uśmiechnięty Yokka.-Na pierwszy rzut oka nie wydajesz się osobą z takim poczuciem humoru.
-Tiaa...negatywne cechy należy zduszać w zarodku.-odparłam przykładajc rękę do czoła z zażenowaniem.
-Dziewczyno o czym ty mówisz?!-wykrzyknął z oburzeniem.-Poczucie humoru jest jedną z najważniejszych rzeczy jakie powinien mieć człowiek.
-Pewnie.-odparłam z sarkazmem w głosie.-Bo poczucie humoru sprawia, że świat staje się piękniejszy a ja jestem bardziej odpowiedzialna. Życie to nużąca konieczność bytu , spowodowana chęcią ochrony tych których się kocha. Poczucie humoru oraz zabawa tylko wszystko utrudnia.
-Nie no kolejny Fei się znalazł.-powiedział z irytacją.
-Ej!-wykrzyknął z oburzeniem miętowooki.
-Nie rozumiem.-powiedziałam z dezorientacją w głosie.-Niby w czym przypominam Fei'a?
-No cóż tak samo jak nasz Fei, jesteś trochę ponura , wolisz spędzać czas sama i wykonujesz tylko swoje obowiązki. A no i nie chcesz się już bawić, mimo , że kiedyś to lubiłaś.-zamrugałam z zaskoczeniem. Nie pasuje mi to trochę do obrazu jaki już sobie stworzyłam o miętowookim chłopaku. Skierowałam na niego wzrok aby mu się uważnie przyjrzeć. Nie wiem , czy to było tylko udawanie, aby zdobyć moje zaufanie, jednak mimo wszystko Fei wydawał mi się osobą energiczną i gotową do zabawy...gdyby tak nie było, nie sądzę aby nawet pomyślał o zagraniu ze mną w piłkę...
-Yokka!-wykrzyknął z oburzeniem miętowooki, na co właściciel imienia tylko lekceważąco się uśmiechnął.
-No co?  Przecież ja tylko prawdę mówię. - powiedział niebieskowłosy krzyżując ramiona.
-Miyu, co ty powiesz na małą zemstę? - zapytał Fei z błyskiem w oku.
Chciałam już odpowiedzieć „nie" jednak właśnie wtedy usłyszałam w mojej głowie dobrze mi znany głos.
No weź!  Chodź raz zapomnij o tym kim jesteśmy i pomóż mi utrzeć mu nosa! Proszę!  Obiecuję, że nie poniesiesz żadnych konsekwencji.  Ten jeden raz.
Byłam zaskoczona słysząc w głowie głos Fei'a. Szybko zorienotwałam się, że korzysta ze swoich uprawnień.  Zrobił to jednak tak dyskretnie, że ani dziadek Toshi,  ani Yokka się nie zorientowali.  Przez chwilę byłam zirytowana naruszeniem mojej prywatności i naprawdę zamierzałam mu odmówić chociażby przez to, że użył swoich zdolności...jednak po chwili zorienotwałam się, że to naprawdę może być jedyna okazja aby utrzeć nosa jakiemukolwiek dziecku drugiego etapu. Yokka nawet nie wie, że ja wiem.... Więc gdy się zgodzę, może faktycznie nie poniosę, żadnej kary.... Mam tylko nadzieję, że to nie żadna pułapka Rune.
-Cóż, po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, sąd uznaje tego oto tu Yokkę, za winnego wykroczenia jakim jest obrażenie nowego Mistrza Monopoly oraz weterana tej oto gry. Skazuje go na lanie poduszką aż będzie błagał o litość. Wyrok ma być wykonany w trybie natychmiastowym. - powiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem.
-W imieniu ławy przysięgłych, zgadzam się z wyrokiem sądu.-dodał Fei chwytając dwie poduszki leżące na kanapie i rzucając mi jedną z nich.
-Dziadku? - Yokka szukał wyraźnego wsparcia u dziadka Toshiego, jednak ten tylko lekko się uśmiechnął i napił się kawy. Widząc to, Yokka opuścił ręce z rezygnacją. -  Jak mogłeś mi to zrobić?
-Wybacz Yokka, ale może nie trzeba było ich prowokować.-odpowiedział siwowłosy.
-Od kiedy mówienie prawdy stało się prowokacją? -zapytał piskliwym głosem.
-Nie wiem, może tak od teraz.-powiedziałam ironicznym głosem. Po czym razem z Fei'em ruszyliśmy na Yokkę uzbrojenii w firmowe poduszki.

Inazuma Eleven Go- Find The WayTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon