•8

265 9 11
                                    

P.O.V Miyu
Na rolkach roznoszenie tych ulotek schodziło mi naprawdę szybko. Jeżdżę już tak prawie od 15 minut a już przejechałam prawie cały sektor! Muszę się jakoś odwdzięczyć panu Toshiemu za te rolki. Ehh... Tak bardzo się cieszę, że mogę znowu na nich pojeździć! Dodatkowo robię to w dobrym celu. Takie spoktania mogą pomóc naprawdę wielu dzieciom! Właśnie wieszałam ulotkę na jednym ze sklepów spożywczych, kiedy usłyszałam czyjś głos.
-Miyu? To naprawdę ty?-odwróciłam się w stronę skąd dobiegał głos i spostrzegłam wysokiego chłopaka, z deską elektromagnetyczną przewieszoną przez ramię. Zajęło mi ułamek sekundy aby zorientować się kim jest chłopak.
-Skate (czyt. Skeit)?! Dawno się nie widzieliśmy!-wykrzyknęłam podjeżdżając do niego i przytulając go.
Chłopak rzecz jasna odwzajemnił uścisk. Skate Zipper jest jedną z najbardziej przyjacielskich osób jakie znam.

 Skate Zipper jest jedną z najbardziej przyjacielskich osób jakie znam

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

[Skate Zipper ]

-Wybacz,że tak długo minęło od naszego ostatniego spotkania Miyu.-powiedział odsuwając się ode mnie. - Niestety ale kiedy się przeprowadziłem, zniszczył mi się telefon,a nie wiedziałem gdzie się przenieśliście.
-Nic nie szkodzi. Rozumiem to.-powiedziałam ocierając łzy wzruszenia.
Skate jest najlepszym przyjacielem mojego brata,oraz byłym chłopakiem Sato. Ich związek nie wypalił,bo okazało się, że tak naprawdę oboje traktują się bardziej jak rodzeństwo,niż jak typowa para. Decyzję o rozstaniu podjęli oboje, więc nie ma pomiędzy nimi żadnego zgrzytu. Jeśli chodzi o mnie to znam Skate'a od piaskownicy. Zawsze mieliśmy ze sobą bardzo dobry kontakt, jest dla mnie jak drugi brat.
-Co u was?-zapytał.
-Wiesz...bywało lepiej,ale jakoś sobie radzimy.-powiedziałam spuszczając wzrok.
-Coś się stało?-zapytał, jak zwykle dobrze rozpoznając, że coś się dzieje. On zawsze potrafił wyczuć takie rzeczy.
-Długo by o tym gadać.-powiedziałam przyciskając ulotki do piersi.
-Mam czas.-odpowiedział krzyżując ręce.
Cicho westchnęłam i spojrzałam na mój zegarek.
-Wybacz,ale teraz nie za bardzo mam na to czas. Muszę szybko rozwiesić te ulotki i wrócić do pana Toshiego.-odpowiedziałam zwieszając głowę.
-Zaraz! Chcesz mi powiedzieć , że teraz pracujecie u dziadka Toshiego?!-zapytał wyraźnie zszokowany. Pokiwałam głową na „tak" ,na co on aż podskoczył z radości. -W takim razie napewno do was wpadnę na plotki.-powiedział jak zwykle bardzo energicznie.
-Na plotki mówisz?-zapytałam ze złośliwym uśmieszkiem.- Skipper (aut.Skipper to pseudonim Skate'a Zippera) zachowujesz się jak panienka. To nie wypada,aby taki utalentowany mężczyzna jak ty, nagle zaczął woleć popijać cherbatkę w towarzystwie innych damulek.-powiedziałam drocząc się z nim.
-Mów sobie co chcesz Mayumi! Nawet chłopaki mogą się raz na jakiś czas napić cherbaty i zjeść kilka ciastek w towarzystwie dziewczyn. -powiedział udając , że się obraża.
-No już dobrze, już dobrze.-powiedziałam machając lekceważąco ręką.
Po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem. -Uwielbiam te nasze przekomarzanki.-powiedziałam ocierając łzy śmiechu.
-Ja też!-odpowiedział.
-Cóż wybacz,ale naprawdę muszę już lecieć.-powiedziałam patrząc na mój zegarek.
-Pomogę ci z tymi ulotkami. Ty już wracaj do dziadka Toshiego i pozdrów go ode mnie.-powiedział zabierając ode mnie ulotki. Już miałam zacząć protestować ,kiedy mnie wyprzedził.-Swoją drogą,fajny pomysł z tymi spotkaniami z dzieciakami. Pomogę wam! Tylko nie mów o tym Sato i Rye,chcę żeby mieli niespodziankę!-powiedział uruchamiając swoją deskę i wskakując na nią.
-Zaczekaj!-wykrzyknęłam,jednak było już za późno.
-Na razie Miyu! Zobaczymy się w następną Sobotę!-wykrzyknął machając mi na odchodne, po czym zniknął za jednym z budynków.
Cicho westchnęłam, po czym z uśmiechem na twarzy zawróciłam i zaczęłam jechać w kierunku naszej kawiarni.
Kiedy dojeżdżałam już do drzwi przez okno zobaczyłam coś co mnie bardzo zdenerwowało. A mianowicie to, że pan Toshi był w części restauracyjnej mimo moich wyraźnych zakazów. Przecież jakby tu było jakieś Dziecko Drugiego Etapu, to mógłby dostać kolejnego zawału!
-Panie Tasukete Toshi!-wykrzyknęłam otwierając drzwi. Siwowłosy słysząc mój głos cały zesztywniał.
-Oh...Miyu....tak szybko wróciłaś?-w głosie pana Toshiego słychać było lekkie poddenerwowanie. Zamknęłam na chwilę oczy starając się uspokoić.
-Dziadku,przecież tyle razy cię prosiłam.-zaczęłam do niego podjeżdżać,aby mógł wyraźnie mnie słyszeć.- Nie możesz wychodzić do tej części lokalu. Co by było gdyby zobaczył cię ktoś z Feidy? Nie było by mnie tu abym mogła ci pomóc! Nawet kiedy byłam tu ja, Sato i Rye, nie mogliśmy cię ochronić przed atakiem Garo i omało co abyśmy cię stracili!-na myśl o tamtym wydarzeniu zacisnęłam ręce w pięści, chcąc powstrzymać mój gniew- Ten drań uwielbia się pastwić nad starszymi! Nie wiem czy udałoby mi się ponownie ustabilizować twój stan,zawał serca to nie jest coś co można bagatelizować!-powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-Miyu...doceniam to ,że tak się o mnie troszczysz,masz złoto serce...jednak ja wierzę , że wszystko się ułoży. Nie chcę cały czas siedzieć w tym małym biurze bez okien niczym jakiś więzień. Chcę zobaczyć trochę słońca oraz innych ludzi.-Ehh...naprawdę rozumiem dlaczego pan Toshi tak bardzo chce się stąd wyrwać,ale przez ten jego optymizm nie widzi jak niebezpieczny jest świat za oknem.- Gdybym się ciebie tak pilnie słuchał to nigdy nie poznałabym Yokki.-zdziwiło mnie to co powiedział.
-Kim jest Yokka?-zapytałam. Pan Toshi uśmiechnął się do mnie po czym odwrócił się w stronę lady.
-Chłopcy, to właśnie moja kochana Miyu. Jest dla mnie jak wnuczka.-mówiąc to założył mi rękę za ramię i odwrócił mnie w stronę w którą patrzył.-Miyu, to jest Yokka, jest dla mnie jak wnuk.- moje oczy skierowały się na niebieskowłosego chłopaka siedzącego przy ladzie. Miał on duże niebieskie oczy wpadające w fiolet i szeroki uśmiech.- A to jest jego przyjaciel, Fei.- to takie samo imię jakie nosi ten chłopak z Feidy, na którego ostatnio ciągle wpadam. Co za dziwny zbieg okoliczności.  Moje oczy skierowały się na chłopaka siedzącego za Yokką. Kiedy nasze oczy się spotkały, cała zesztywniałam. Nie wierzę! Co on tu robi?! Miałam już zadać to pytanie na głos ,kiedy ten wstał z fotela i podbiegł do mnie.
-Cześć! Jestem Fei Rune! Bardzo się cieszę, że mogę cię poznać! Pan Toshi wiele nam o tobie opowiadał!-wykrzyknął głosem pełnym entuzjazmu. Mimo, że dobrze to ukrywał wiedziałam na jego twarzy lekkie oznaki zdenerwowania. Nieświadomie co chwilę zerkał na pana Toshi i Yokke. Zmarszczyłam brwi widząc to całe przedstawienie , które chce odegrać. Chciałam jakoś skomentować jego głupie zachowanie, jednak wtedy zobaczyłam jak posyła mi nieme błaganie, żebym nie ujawniała ich tajemnicy. Najwyraźniej pan Toshi nie wie, że są Dziećmi Drugiego Etapu. Cicho wystchnęłam i wysiliłam się na lekki uśmiech. Wyciągnęłam w jego stronę dłoń, tym samym zgadzając się na grę w tym małym przedstawieniu.
-Nazywam się Kamiyu Mayumi,ale przyjaciele mówią na mnie Miyu.-skoro i tak już udaję, to czemu miałabym nie wykorzystac okazji,aby skorygować mój błąd?- Miło mi cię poznać Fei.-miętowowłosy uścisnął moją dłoń, będąc lekko zdziwionym. Cóż, chyba uwierzył , że Kamiyu to moje prawdziwe imię. Bardzo mnie to cieszy. Popełniłam błąd mówiąc wcześniej Dziecku Drugiego Etapu moje prawdziwe imię. - A ty to jak rozumiem Yokka?-zapytałam kierując wzrok na uśmiechniętego niebieskowłosego. Starałam się zabrzmieć jak najbardziej miło, aby niczego po sobie nie zdradzić.
-Zgadza się!-wykrzyknął z podekscytowaniem w głosie. Chociaż równie dobrze mógł je udawać. Muszę się mieć na baczności.- Dziadek Toshi naprawdę wiele mi o tobie powiedział, bardzo się cieszę, że nareszcie mogę cię poznać.- Oh, dziadku Toshi ,jak mogłeś być tak nieostrożny. Ten dzieciak, potrafi świetnie udawać. Albo po prostu jest taki miły naprawdę, choć mocno w to wątpię.
-Mi też jest miło cię poznać Yokka.-gładko skłamałam, po czym skierowałam wzrok na pana Toshiego. Muszę porozmawiać z Runem, jak narazie muszę zdać się na to, że Yokka będzie chciał nadal utrzymać swoją przykrywkę. Ponoć znają się już od jakiegoś czasu. Skoro wcześniej go nie zaatakował, to może i teraz tego nie zrobi.
-Pewnie chcecie spędzić ze sobą trochę czasu we dwójkę. Może zabiorę Fei'a na dach, a wy zostaniecie sami?-zapytałam zwracając się do dziadka Toshiego, starając się zabrzmieć jak najmilej. Kątem oka zauważyłam, że Rune był zaskoczony moją propozycją.
-Pewnie,bawcie się dobrze.-powiedział posyłając nam szeroki uśmiech.
-Chodź za mną.-wymamrotałam kierując się do drzwi na zaplecze. Chłopak ruszył za mną. Podczas gdy ja szybko zmieniałam rolki na buty , miętowooki pomachał nebieskowłosemu na porzegnanie. Czułam na sobie wzrok Fei'a ale nie odzywałam się do niego. Pan Toshi mógłby nas usłyszeć. Kiedy skończyłam wiązać buty,bez słowa ruszyłam przez kuchnię w stronę drzwi, prowadzących do schodów na dach. Przed wejściem upewniłam się,że miętowooki podąża za mną. Widząc , że za mną idzie, zaczęłam wspinać się po stopniach. Byłam zdenerwowana,więc nawet niezauważyłam jak bardzo przyspieszyłam. Kiedy weszłam na dach, zdążyłam podejść do barierki i zacząć się wpatrywać w cudowny zachód słońca.
Kiedy usłyszałam jak drzwi ponownie otwierają się z głośnym skrzypnięciem, postanowiłam się odezwać.
-Co ty tu robisz?-zapytałam powoli odwracając się w jego stronę.
Chłopak słysząc moje pytanie przystanął w połowie drogi do mnie i spuścił głowę, zastanawiając się chyba nad odpowiedzią na moje pytanie.
-Ja.... przepraszam...-wyszeptał nie patrząc mi w oczy. Zdziwiła mnie jego odpowiedź. Spodziewałam się bardziej czegoś w stylu „Nie muszę się tobie tłumaczyć" albo „Mam przecież prawo udać się do kawiarni". -Słuchaj...-zaczął,wyrywając mnie z zamyślenia.-Wiem, że mnie nie lubisz...i wiem też, że starasz się tylko chronić swoich bliskich,jednak ja...to znaczy my... naprawdę lubimy twojego szefa.  Pan Toshi jest wyjątkowym człowiekiem i sprawia, że czujemy się jak w domu.-słysząc to cicho westchnęłam. Wszystko co powiedział o panu Toshim jest prawdą. Ale nadal nie rozumiem jednej bardzo ważnej rzeczy...
-Dlaczego?-zapytałam, w końcu wypowiadając to pytanie na głos.- Ty i
jak zakładam twój przyjaciel, jesteście Dziećmi Drugiego Etapu...-powiedziałam siadając na ławce znajdującej się przy barierce.- Nie rozumiem dlaczego chcecie utrzymywać kontakt z ludźmi "niższego rzędu"- powidziałam biorąc ostatnie słowa w cudzysłów.- Co to za gra, Fei?-zapytałam czując się bezsilna.-Jesteście kolejnymi Dziećmi Drugiego Etapu które chcą się zabawić naszym kosztem?-w moim głosie pobrzmiewała rozpacz, którą starałam się jak najbardziej zatuszować.
-Nie! To wcale nie tak!-wykrzyknął, przerywając mi.
-A więc jak?! Wytłumacz mi to!-wykrzyknęłam powoli tracąc nad sobą panowanie. Chwilę potem wzięłam głęboki wdech i spóściłam głowę.-Wybacz. Nie powinnam podnosić głosu. - Fei cicho westchnął,po czym usiadł obok mnie.
-Ehh...nic nie szkodzi. Rozumiem Cię...wiem czemu mi nie ufasz i dlaczego masz do mnie takie podejście.-powiedział spuszczając wzrok.-Szczerze mówiąc...sam do niedawna nie wiedziałem do końca, dlaczego tak bardzo mi zależy na tym aby cię poznać,jednak...dzisiaj sobie to uświadomiłem. Ja.... miałem kiedyś przyjaciela...-wyszeptał wpatrując się w dal niewidomym wzrokiem. Zaskoczyło mnie to co powiedział,nigdy nie pomyślałabym ,że tak uparcie się mną interesuje z powodu jakiegoś jego przyjaciela który jest najprawdopodobniej Dzieckiem Drugiego Etapu- Był taki jak wy.-to co powiedział jeszcze bardziej mnie zszokowało. Ta szczerość w jego oczach....nie jest udawana....czuję to....sama siebie zaskakuje. Teraz wierzę w to co mówi mi ten chłopak. Co się ze mną dzieje? Czy to dlatego, że mnie uratował, traktuję go w taki pobłażliwy sposób? Czy to przez to tracę czujność i możliwości racjonalnego myślenia? Z moich myśli wyrwał mnie Fei, zaczynając kontynuować swoją wypowiedź.-Zawsze chętnie pomagał i potrafił wesprzeć mnie na duchu. Kochał grać w piłkę ponad wszystko. Nasze uczucia do tego sportu połączyły nas.-kiedy opowiadał tak o swoim przyjacielu, pomyślałam sobie o Tennmie...on też taki był...mimo,że nie znałam go za długo,dzięki piłce nożnej z łatwością wkradł się do mojego serca ,stając się moim najlepszym przyjacielem.- Niestety jednak,jakiś czas temu...straciłem go...i to bezpowrotnie.-kiedy to powiedział zrobiło mi się go naprawdę żal. Rozumiem uczucia po stracie przyjaciela....i to aż za dobrze...- Przez to całe zamieszanie z tą całą wojną z El Dorado,przez chwile zapomniałem o tym co najważniejsze. On starał się mi to pokazać,ale ja nie słuchałem i dlatego odszedł.-w jego głosie pobrzmiewał smutek. Nie wiem dlaczego ale coraz bardziej mu współczuję...jakoś w tym momencie nie czuję do niego złości ,nawet jeśli przyszedł tutaj do osoby , która jest dla mnie jak dziadek...nagle odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi prosto w oczy. Ku mojemu zdziwieniu nie odwróciłam od niego wzroku, tak jak bym zawsze zrobiła, tylko dalej wpatrywałam się w te miętowe głębie, czekając aż chłopak do którego należą, ponownie przemówi.-Ostatnio często zadawałaś mi to pytanie... dlaczego staram się cię poznać...cóż...myślę, że dlatego, że bardzo mi go przypominasz.-A więc to dlatego tak się mną interesuje... tęskni za swoim przyjacielem...a ponieważ ja mu go przypominam, czuje się tak jakby tamten chłopak był z nim duchem, kiedy spędza ze mną czas.- Wiem,to trochę głupie...ale nic na to nie poradzę...-przez chwilę trwaliśmy tak w milczeniu i wpatrywaliśmy się w siebie. Nie wiedziałam co mam mu dokładnie na to odpowiedzieć. Po tym co mi wyjawił poczułam z nim nić porozumienia, której nie chciałam mieć, ale też nie mogłam się jej pozbyć. Ten chłopak....nawet jeśli jako Dziecko Drugiego Etapu mógł mieć wszystko....cierpiał z powodu utraty przyjaciela, który nie był taki jak on....ja natomiast cierpię z powodu utraty przyjaciela przez takich jak on. Te dwa wydarzenia są jednocześnie tak do siebie podobne oraz takie różne,że trudno mi powiedzieć co powinnam czuć. Moje serce ścisnęło się na myśl o Tenmie...tak....wiem co to znaczy stracić przyjaciele...i on też to wie....chociaż dzielą nas dwa różne światy, znaleźliśmy coś co nas łączy....odwróciłam od niego wzrok i skierowałam go spowrotem na zachód Słońca.
-Ja również straciłam przyjaciela.-wyszeptałam, nie dokońca pewna czy dobrze robię ,zwierzając mu się z tego.- Był dla mnie bardzo ważny. Nas również połączyła piłka. Oboje mieliśmy na jej punkcie fioła, więc nie trudno się było dogadać. Łączyło nas wiele wspólnych cech. Oboje byliśmy niepoprawnymi optymistami z mnóstwem planów i marzeń....-powiedziałam z pobłażliwym uśmiechem przypominając sobie dawną ,roześmianą mnie...po chwili mój uśmiech opadł. Tamte czasy już minęły i nigdy nie wrócą.-No ale jak to w życiu bywa ,bajka się skończyła. Wy wygraliście, ja zrozumiałam, że optymizm do niczego człowieka nie zaprowadzi, a mój przyjaciel musiał odejść na zawsze. - wraz z rozwojem mojej wypowiedzi narastał we mnie smutek wymieszany ze złością, którą starałam się ukryć przed miętowookim.
Czułam na sobie jego wzrok, jednak przez chwilę nadal wpatrywałam się uparcie w przestrzeń. To nie jest wina Fei'a,że Tenma odszedł. To nie na niego kieruje teraz swoją złość. Moja wściekłość jest skierowana na Saru, który wywołał tą całą wojnę, a teraz terroryzuje wszystkich zwykłych ludzi....na El Dorado , które nie było w stanie powstrzymać Feidy przed przejęciem władzy....a przede wszystkim na mnie....za to, że przez moją nieostrożność Pomocnik X został schwytany, przez co nie zdołał powstrzymać kapitana Garu przed krzywdzeniem Tenmy i jego zespołu. To przeze mnie przegrali i to przeze mnie Tenma musiał odejść...jestem tak samo winna jak tamten chłopak....-Posłuchaj mnie uważnie Fei.-zaczęłam odwracając się w jego stronę i patrząc mu prosto w oczy.- Jestem pewna, że słyszeliście jak mówiłam o tym, że pan Toshi miał zawał, więc myślę, że zrozumiesz o co mi chodzi. Jak narazie nie powiem mu o tym kim jesteście,ze względu na troskę o jego zdrowie...jednak mam dwa warunki.-miętowooki był zdziwiony tym, że się zgodziłam. Nie potrafił dobrze maskować swoich emocji.
-Jakie?-zapytał, kiedy już otrząsnął się ze zdziwienia.
-Po pierwsze...przy każdym takim spotkaniu muszę być w pobliżu,nie możecie dopuścić do tego aby dowiedział się kim jesteście co oznacza, że nie możecie używać swoich uprawnień.-powiedziałam ze stanowczością w głosie. Chłopak skinął tylko głową na znak, że przyjął do wiadomości i czekał aż będę kontynuować.-A po drugie, Saru ani żaden inny członek Feidy,nie może się o tym dowiedzieć.-trochę to głupie, ale wydaje mi się, że ten Fei i Yokka są w miarę w porządku. Chyba zaczynam wariować,ale już bardziej ufam im niż całej reszcie Dzieci Drugiego Etapu. Gdyby nie to,że jest to dla mnie zbyt bardzo ryzykowne, to już dawno wybrałabym się na badania do jakiegoś psychiatry. Darzenie choć odrobiną zaufania chociażby jednego z Dzieci Drugiego Etapu jest czystym szaleństwem. A to niby ja miałam być tą racjonalną.
-Zgoda.-odpowiedział wyrywając mnie z zamyślenia. Chłopak zaskoczył mnie tym , że wyciągnął w moją stronę rękę. Byłam przez chwilę zdezorientowana. Patrzyłam to na jego rękę ,to na jego twarz, nie wierząc co dokładnie mam zrobić. Miętowooki widząc moje wachanie wyraźnie posmutniał, co sprawiło , że odezwało się moje przeklęte sumienie. Kiedy zobaczyłam, że zaczyna wycofywać rękę, niewiele myśląc uścisnęłam ją. Chłopak rzucił mi zszokowane spojrzenie, najwyraźniej będąc zszokowanym tym, że z własnej woli go dotknęłam. Cóż, sama jestem tym zszokowana. I właśnie dlatego wycofałam dłoń.
-Wybacz, ale na więcej mnie nie stać.-powiedziałam wyjaśniając powód dla którego tak szybko się odsunęłam.-Przykro mi, ale na ten czas nie jestem w stanie ci całkowicie zaufać.-kiedy to mówiłam odwróciłam od niego wzrok. Zostałam zdradzona przez kogoś kto jest mu podobny. Przez Dziecko Drugiego Etapu....dziewczynę zwaną Harumi Kimiko. Kiedy o tym mówię nie mogę się zmusić do spojrzenia mu w oczy.-Już kiedyś zostałam zdradzona,dlatego zdobyć moje zaufanie jest bardzo trudno. Pozory często mylą ,dlatego jak narazie będę cię obserwować.-kiedy skończyłam to mówić  spowrotem skierowałam na niego swój wzrok. Wydawał się trochę przybity tym co powiedziałam, jednak po chwili zobaczyłam w jego oczach coś co mnie zaskoczyło. Zrozumienie...-Wracajmy już. Nie ufam twojemu przyjacielowi na tyle aby zostawić z nim dziadka Toshiego na tak długo.-powiedziałam kierując się w stronę drzwi.
-Poczekaj.-kiedy tylko chciałam otworzyć drzwi Fei zatrzymał mnie chwytając moje ramię. Kiedy poczułam na sobie jego dotyk cała zesztywniałam, co chłopak szybko poczuł, bo zaraz zabrał rękę.-Wybacz...nie chciałem cię zdenerwować. Ja tylko chcę ci coś przekazać.-kiedy tylko to powiedział , rzuciłam mu zdziwione spojrzenie. Dlaczego Dziecko Drugiego Etapu miałoby mi coś dawać? Czy ja już kompletnie zwariowałam i mam jakieś halucynacje? Chłopak wyjął coś z kieszeni ,po czym wręczył mi to do ręki. Jak się okazało to jakiś dysk. -Nie martw się,nie patrzyłem. Twój przyjaciel chciał abym to zrobił ,ale ja nie lubię dowiadywać się czegoś o kimś w ten sposób, dlatego właśnie ci go oddaję.-patrzyłam na niego ze zdezorientowaniem, nadal nie mogąc pojąć dlaczego mi wogóle cokolwiek dał.-Zobaczymy się na dole!-dopiero kiedy to wykrzyknął i zaczął zbiegać po schodach spojrzałam się w dół na dysk który mi dał. Ta rzecz....zawiera informacje na mój temat.... Rune mógłby wiedzieć na mój temat dosłownie wszystko...łącznie z moją przeszłością w El Dorado...a on tak po prostu mi to oddaje. To wydaje mi się nieprawdopodobne...coś mi mówi , że Fei mówi prawdę...że naprawdę nie widział zawartości tego dysku. Ale nie mogę dalej pojąć dlaczego...
Potrząsnęłam głową chcąc odgonić od siebie myśli na ten temat. Nie czas i miejsce na to. Muszę przypilnować pana Toshiego. Nie zostawię go przecież z dwojgiem Dzieci Drugiego Etapu. Zbiegłam po schodach i wpadłam jak burza do głównej części lokalu, gdzie jak się okazało, Fei siedział już sobie wygodnie ze swoim przyjacielem oraz dziadkiem Toshim rozkładając planszę do Monopoly.
-Co ci tak długo zajęło Miyu? Fei zszedł do nas już kilka minut temu.-powiedział dziadek Toshi zaskakując mnie. Czy ja naprawdę tak długo siedziałam sama na tym dachu wpatrując się w ten głupi dysk?
-Wybacz dziadku. Zapatrzyłam się na ten piękny zachód słońca i straciłam poczucie czasu.-powiedziałam wymyślając na szybko wymówkę. Przecież nie powiem , że wpatrywałam się w tajemniczy dysk, zawierający dane na mój temat, który otrzymałam od Dziecka Drugiego Etapu którym jest Fei, który otrzymał go od mojego rzekomego przyjaciela.
-Cóż napewno jest bardzo piękny.-odpowiedział z rozmażeniem w głosie .-Szkoda tylko ,że nigdy nie pozwalasz mi wyjść nawet na dach abym mógł je zobaczyć.
-Kwestia bezpieczeństwa.-odpowiedziałam ponuro krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Eh...no dobrze już dobrze. Nic już nie mówię, tylko przestań być taka ponura skarbie. Dołącz do nas. Dawno nie grałaś w żadną grę.
-Bo to strata cennego czasu i jest to dziecinne.-odpowiedziałam odwracając od niego wzrok.
-Miyu, choćbyś i miała zajmować się całym miastem to i tak nie zmieni faktu , że jesteś jeszcze dzieckiem, które po prostu bierze zbyt wiele na swoje barki.  Nie masz w tym momencie tu nikogo kim musiałabyś się zajmować, więc możesz na chwilę odrzucić swoją fasadę i usiąść z nami.-słowa dziadka zaczęły kruszyć moje mury co wywołało u mnie niezadowolenie. Nie mogę okazać żadnej słabości.
-To ,że mam 15 lat nie znaczy , że muszę zachowywać się jak dziecko. Ten tytuł to dla mnie tylko formalność. Nie odzwierciedla tego kim jestem. Poświęcenie czasu na dziecinne zabawy,to marnowanie cennego czasu, który można przeznaczyć na naukę.
-A może boisz się podjąć wyzwanie?-odwróciłam ze zdziwieniem głowę w stronę niebieskowłosego, który przyglądał mi się z kpiącym uśmieszkiem,co mnie trochę zdenerwowało.
-Co takiego?-zapytałam zastanawiając się czy przypadkiem nie usłyszałam czegoś źle.
-Cóż, dziadek Toshi mi powiedział, że kiedyś uwielbiałaś grać w gry i miałaś jakiegoś dziwnego farta ,że zawsze jakoś udało ci się wygrać. Ponoć nie wachałaś się podjąć wyzwania. No ale teraz to wątpię abyś się odważyła zagrać przeciwko mnie, albo temu tutaj.-powiedział wskazując na miętowookiego, który przypatrywał się przyjacielowi z szokiem wypisanym na twarzy.-Tytuł mistrza chyba będzie teraz należał do kogoś innego, skoro wielka mistrzyni boi się zagrać w taką prostą gierkę jak Monopoly.- kiedy to usłyszałam zacisnęłam ręce w pięści i zaczęłam brać głębokie wdechy aby się uspokoić.
-W porządku. Zagram z wami.-powiedziałam chłodno zajmując miejsce obok dziadka Toshiego.-Ale tylko ten jeden raz i nigdy więcej nie chcę nawet słyszeć o tym abym grała w Monopol.
-A co powiesz na mały zakład?-zapytał z szerokim uśmiechem.-Jeśli ja lub Fei wygramy za każdym razem jak będziemy wpadać będziesz grała z nami w gry.
-A co jeżeli przegracie?-zapytałam podnosząc brew.
-Szczerze mówiąc, to nie brałem nawet pod uwagę możliwość porażki.-powiedział podpierając głowę jedną ręką.
-A ja mam świetny pomysł.-powiedział dziadek Toshi zwracając na siebie naszą uwagę.-Jeśli Miyu wygra wpadniecie do nas na spotkanie z dzieciakami z okolic. Co wy na to?
-Myślę, że to sprawiedliwy układ Yokka.-powiedział Fei z niepewnością w głosie, spoglądając to na mnie to na przyjaciela.
-Dobra, ja się zgadzam.-powiedział krzyżując ręce.- No a co ty o tym myślisz Miyu?
-Niech będzie. -odpowiedziałam odwracając od nich wzrok. Byłoby to podejrzane gdybym się nie zgodziła. Dziadek Toshi wbrew wszelkim pozorom czasami jest bardzo domyślny. Nie mogę mu pokazać moją niechęć do tej dwójki, bo najwyraźniej bardzo ich polubił.-Grajmy już bo chcę mieć to już wszystko z głowy. Ostrzegam tylko, że rzuciliście wyzwanie niewłaściwej osobie. Jestem mistrzem w dziedzinie biznesu ,a na tym właśnie opiera się ta gra.

___________________________________________
Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział. Z góry przepraszam za błędy ortograficzne jeśli takie występują. Napiszcie mi w komentarzu co sądzicie o rozmowie Fei'a z Miyu z jej perspektywy i jakie macie jak narazie odczucia co do ich rozwijającej się relacji? Co sądzicie o niechęci Miyu do grania w jakąkolwiek grę i o Yoce który aby ją do tego przekonać rzucił jej wyzwanie? Jak myślicie kto wygra zakład i komu w tym kibicujcie ?
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale :)

Inazuma Eleven Go- Find The WayWhere stories live. Discover now