Jedenaście

87 16 70
                                    

Alex

Słyszałam, jak Hans wychodzi i było mi to bardzo na rękę. Prawdę mówiąc właśnie na to liczyłam, że uniesie się honorem i da mi spokój. Nie potrafiłam sobie poradzić z myślą, że ktoś chce mi pomóc. Serio. Nie potrafiłam zaufać kolejnej osobie, bo przez całe moje życie każdy, komu ufałam, wystawiał mnie boleśnie. Zaczęło się od rodziców, skończyło na Dariuszu Rimnilowskim i Sobótce. Z każdym kolejnym etapem było coraz gorzej, a do ran na psychice doszły te na ciele.

Nie żartowałam mówiąc, że go zabiję, jeśli tu przyjedzie. Byłam tak zdesperowana, że nie przebierałabym w środkach. I nikt nie mógł mi z tym pomóc, po prostu nikt.

– To nieprawda. – Usłyszałam nagle głos Patryka zza drzwi.

– Musisz mi czytać w myślach?! – warknęłam zirytowana. – Odczep się.

– Alex, przestań być takim osłem – przemówił łagodnie. – Hans naprawdę chce ci pomóc. Może początkowo planował przekabacić cię na swoją stronę i wyciągnąć coś z ciebie, ale teraz on po prostu chce cię ochronić.

– Oj weź już skończ z tymi głodnymi kawałkami – prychnęłam otwierając drzwi i patrząc na mojego lokatora. – Nikt nie robi nic za darmo. A już na pewno nie pomaga innym.

– Ty mi pomagasz.

– Żeby się ciebie pozbyć i żebyś mi alkoholu nie tłukł, pętaku, to różnica. Żadna ze mnie dobra samarytanka.

Wyminęłam go i poszłam schować laptopa. Boże, jak ja chciałam się napić! W takich chwilach podwójnie odczuwałam mój głód. To nie tak powinno wyglądać. Miałam plan na siebie. Miałam chlać na umór i zejść z tego łez padołu zmenelona i zapijaczona. Po swojemu. Mój plan nie przewidywał pojawienia się duchów ani upierdliwego policjanta.

– Plany mają to do siebie, że nie wychodzą – odpowiedział filozoficznie Patryk. – Ja też miałem plany, wiesz? Szczerze mówiąc chętnie bym się z tobą zamienił. Chciałem żyć. Zwiedzać świat, uczyć się, ustatkować.

Zamarłam w pół ruchu. No tak, o tym nie pomyślałam. Użalałam się, jak to mi źle, a przecież inni mieli zdecydowanie gorzej.

A co mnie obchodzili inni? Kurwa.

– Idę po alkohol, nie waż się mnie powstrzymywać – powiedziałam stanowczo.

Chwyciłam telefon i ruszyłam do wyjścia, ale duch zagrodził mi drogę.

– Nie ma mowy. Znowu się schlasz jak głupia i nie będzie z tobą kontaktu.

– I tak nic nie zrobię! Nie rozumiesz? Twoje nerki to sprawa dla Hansa, nie dla mnie! Nie jestem w stanie nic zrobić, moje zadanie się skończyło, idź do niego.

– On mnie nie widzi!

– To mu pisz na ekranie telefonu! Suń się.

Próbowałam się przepchnąć, ale skubaniec był silny. Przez chwilę się siłowaliśmy, ale ku mojemu coraz większemu wkurwieniu byłam słabsza. No nie, tego już miałam serdecznie dość, żeby ktoś próbował tak sterować moim życiem. Nigdy. Kurwa. Więcej.

– NOWAK! IDŹ... DO... HANSA! – zagrzmiałam... i ku mojemu zdumieniu duch rozpłynął się w powietrzu z wyrazem szoku na twarzy.

Zamrugałam zaskoczona. Czyżbym właśnie dokonała jakiegoś odpędzenia ducha czy coś w tym stylu? Będę musiała później go o to spytać, jednak teraz miałam ważniejsze rzeczy na głowie. Droga do monopolowego stała otworem i nikt mnie już nie powstrzyma przed urżnięciem się.

*****

Jan

Zawsze wychodziłem od Alex sfrustrowany. Zawsze! Zazwyczaj wsiadałem do swojego samochodu, włączałem głośno muzykę, a decybele i agresywna jazda pozwalały mi spuścić trochę pary. Dziś nie przyjechałem samochodem, a właściwie to przyjechałem, ale został pod cmentarzem, czekał mnie więc pełen wkurwienia spacer. Albo...

Detektyw ds. duchów (18+) [Zakończone]Where stories live. Discover now