Dziewięć

91 17 73
                                    

Alex

Pogrzeb oglądałam z daleka. To nie tak, że nie lubiłam tego typu imprez, bo prawdę mówiąc były mi zupełnie obojętne, jednak uważałam, że najbliższym pogrzebem, w jakim wezmę udział, będzie mój własny. Dążyłam do tego świadomie i konsekwentnie, chociaż ostatnio zatrzymałam się na chwilę w tym dążeniu. Ale wiedziałam, że prędzej czy później demony wrócą. Zwłaszcza teraz, kiedy wpadłam na Sobótkę. I to tu, w Warszawie!

Patryk najwyraźniej też nie do końca lubił brać udział w takich uroczystościach, bo większość czasu spędził razem ze mną. Siedzieliśmy na ławeczce przy jednym z grobów na lekkim wzniesieniu, dzięki czemu mieliśmy idealny widok na kondukt pogrzebowy i miejsce pochówku. Co jakiś czas łapał mnie za rękę, a ja ściskałam ją mimo tych prądów, które mnie przeszywały. Wiedziałam jednak, że dzieciak się boi i nie odmawiałam mu dodawania otuchy.

Milczeliśmy oboje.

To, co miałam mu do powiedzenia, już mu wygarnęłam parę dni temu, kiedy zakradłam się w okolice prosektorium. Nie odważyłam się podejść za blisko, bo widziałam całą masę ludzi snujących się bez celu i wiedziałam, że to duchy. Nie mogłam dać im poznać, że ich widzę, bo by mi nie dały spokoju, a ja średnio miałam ochotę rozwiązywać problemy wszystkich zmarłych.

To, co wtedy mi powiedział Patryk, zaskoczyło mnie. Spodziewałam się, że będzie się tłumaczył, że wyjaśni mi, dlaczego to zrobił. A on szedł w zaparte, że to nie on.

W takim razie kto, do cholery?

Czyżbym podpadła innemu duchowi? Ktoś miał do mnie uraz za życia i nie może odejść, bo jestem jego niedokończoną sprawą? Tyle pytań, żadnej odpowiedzi.

Skupiłam uwagę na grupce ludzi. Pierwszy raz widziałam rodzinę Patryka. Najbliżej trumny była matka i siostra, dalej mnóstwo ludzi starszych i w średnim wieku, a na końcu młodzież – pewnie koledzy ze studiów przyszli się pożegnać. Silne negatywne emocje, dużo płaczu, szlochów. Chciałabym móc powiedzieć, że mnie to nie ruszało, ale to nieprawda, ich smutek udzielał mi się, choć może nie tak intensywnie.

Zaczęłam nawet zastanawiać się, kto by był na moim pogrzebie. Nigdy o tym nie myślałam. O samej śmierci jak najbardziej, chciałam dożyć maksymalnie trzydziestki i ewakuować się na swoich zasadach, jednak dopiero teraz przyszło mi do głowy, jak by to wyglądało dalej. Czy ktoś by przyszedł? Pewnie rodzice. Matka by płakała rzewnie i głośno, głównie na pokaz dla całej reszty rodziny. Ojciec by miał usta zaciśnięte w wąską kreskę i wyraz rozczarowania na twarzy. Na pewno zrobiliby wszystko, żeby w papierach nie było wpisanego samobójstwa, tylko wypadek, bo przecież samobójców nie chowa się na katolickich cmentarzach. Chyba, że udowodni się, że nie mieli świadomości popełnianego czynu. Innymi słowy musieliby zrobić ze mnie wariatkę, ale wtedy co by ludzie powiedzieli?

Moi rodzice zawsze na pierwszym miejscu stawiali opinię innych. Był kiedyś taki serial „Co ludzie powiedzą?" i oni idealnie pasowaliby do głównych ról. Chociaż czasami wręcz czułam się jakbym mieszkała w „Moralności Pani Dulskiej", bo w domu mogłam chodzić w powyciąganym dresie, ale jak trzeba było wynieść śmieci, to już musiałam zmieniać dres na jeansy. Do dziś nie do końca rozumiem dlaczego. Co by się stało, gdyby zobaczył mnie w dresie sąsiad?

Potrząsnęłam głową i zerknęłam na ducha. Za chwilę go tu nie będzie, a ja, choć znałam go krótko, zdążyłam już przyzwyczaić się, że nigdy nie jestem sama.

– Boisz się? – spytałam cicho.

Pokiwał głową energicznie.

– Ciężko mi patrzeć na matkę. I na malutką Anię. Ona pewnie nie do końca rozumie, co się dzieje... – Puścił mnie i wytarł ręce w spodnie, chociaż przecież jako duch nie pocił się. Musiały być to jakieś przyzwyczajenia z poprzedniego życia. – Boję się, Alex. Nie wiem, co mnie tam czeka.

Detektyw ds. duchów (18+) [Zakończone]Where stories live. Discover now