Rozdział 20

965 64 4
                                    

Palce Draco przesunęły się po jej karku — ciepłe i mocne — i pocałował ją w czoło. Przytulił także ich syna, szepcząc:

— Już dobrze, już dobrze.

Gdy mruknął Finite, chmura zmieszania Hermiony rozwiała się, ale nie mogła podnieść się z podłogi. Scorpius ponownie ją przytulił i szepnął Mamusiu, aż pomyślała, że znowu coś jest z nią nie tak. Deska podłogowa obok nich zaskrzypiała i chłopiec wyszeptał imię Clary.

— Chyba dotarłeś tutaj wcześniej niż ja, mimo że byłeś w innym kraju. — Clara stała w tłumie ludzi, którzy wchodzili do domu Hermiony, oferując im uśmiech. — Chcielibyście, żebym na chwilę zabrała Scorpiusa?

Nie, nieszczególnie. Hermiona chciała trzymać go w ramionach, ale zerknęła na różdżkę w ręce Clary.

— Tylko na krótką chwilę. Zostaniecie w środku?

— Pójdziemy na chwilę na górę. Scorpius?

Zawahał się.

— Zaraz wracam.

Hermiona pocałowała go w skroń.

— Oczywiście, że tak. Bądź grzeczny, przyjdę, gdy będę mogła.

Clara wsunęła różdżkę w rękaw sukienki i podała rękę Scorpiusowi, zanim zniknęli na schodach.

Draco tymczasem pomógł Hermionie wstać i przycisnął ją do piesi.

— Nigdy w życiu nie byłem bardziej przerażony.

— Nie chcę, żeby to zabrzmiało tak, jakbym była niezadowolona, że cię widzę, ponieważ jestem bardzo za to wdzięczna, ale nie powinieneś się aportować spoza kraju. Wygląda na to, że świstoklik opóźniłby cię tylko o kilka minut.

Hermiona nie rozejrzała się wokół siebie. Żołądek podszedł jej do gardła.

Gdyby to zrobiła, prawdopodobnie zobaczyłaby twarze ze zdjęć, które widziała w albumach.

— Myślisz, że mógłbym tracić czas? Mało prawdopodobne.

W uszach słyszała głośne bicie swojego serca i mocniej ścisnęła go za koszulę.

— Proszę, zabierz mnie do kuchni. Nie mogę być wśród tych wszystkich ludzi. Nie mogę oddychać.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Hermionę bolała głowa. Nie było to nic nowego. Spędziła kilka minut, upierając się, że to tylko skutek tępego urazu, a nie dlatego, że znów rzucono zaklęcie. To zdecydowanie miała za sobą. Jednak po zniknięciu klątwy pojawiło się mnóstwo nowych problemów. Ktoś chciał się jej pozbyć równie mocno jak w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym ósmym roku.

— Nie jesteś tutaj bezpieczna. — Draco chwycił butelkę whisky, którą mu podała. — Nie powinniśmy pić.

Wyrwała mu ją i wzięła szybki łyk.

— Proszę, pozwól mi okiełznać nerwy. Wypijemy eliksir, zanim pójdziemy do Scorpiusa. — Aurorzy opuścili jej dom, ale nadal w salonie był pieprzony bałagan; wszystko przewrócono, gdy napastnicy wpadli jak burza. — Wiem, że nie jestem tutaj bezpieczna. To stało się jasne, gdy jeden z nich chwycił Scorpiusa.

Przeprowadziła go przez ten scenariusz wiele razy i za każdym Draco wyciągał z niej informacje, o których Hermiona wcześniej nie pomyślała.

— Jesteś bardzo dobry w rozmowach z ofiarami — mruknęła.

[T] [Z] To, co najlepszeWhere stories live. Discover now