Rozdział 19

925 63 4
                                    

Rana zasklepiła się, ale Hermiona wiedziała, że już nigdy nie zniknie. Uniosła rękę do światła, przechylając ją powoli, by móc przyjrzeć się rozcięciu. Tworzyły się strupy i była pewna, że całkowite zagojenie tego przeklętego słowa zajmie trochę czasu. Magia mogła tylko tyle pomóc.

Pierwszy raz o mało się nie wykrwawiła. Draco miał teorię, że było to spowodowane urokiem, którzy rzucano na nią przez tak długi czas i przystała na to. Żałowała, że nie pamiętała, kto to był, nawet jeśli tlił się jako niewyraźna sylwetka, ale nic nie przyszło jej do głowy. Mimo to do jej domu, który dzieliła z synem, przychodziła wiedźma lub czarodziej i systematycznie wszystko jej odebrano.

Godzinami, które ciągnęły się przez całą noc, Draco w kółko szeptał przeprosiny. Powiedział jej, że przez ten cały czas żałował, że to nie on przeklął Bellatrix tylko Molly Weasley. Hermiona zarzuciła mu ręce na szyję i mocno go przytuliła.

Cieszyła się, że nigdy nie miał okazji. Nie wątpiła, że mógłby to zrobić, ale prawdopodobnie wylądowałby w Azkabanie, zamiast jej szukać.

Skuliła się, żeby zrobić dla niego miejsce i położyli się razem na kanapie. Opowiadał jej o swojej karierze aurora, mieszkaniu z Harrym, a potem o tym, jak wszędzie jej szukał.

— W każdym mieście. — Draco przesunął palcami po jej przedramieniu, patrząc w oczy. — Potter na początku mi to umożliwił. Chciał znaleźć cię żywą tak samo jak ja, ale czas mijał i w końcu powiedział, że tylko siebie ranię.

— Robiłeś to. — Hermiona przytuliła się do niego, uważając, by nie otworzyć rany. — Ale jestem za to wdzięczna, mimo że musiałeś zadać sobie tyle cierpienia. Zawsze myślałam, że dziwnie się zachowywałeś, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, ale teraz to ma sens.

— Powiedziałaś mi, że nie jesteś odważna.

Hermiona prychnęła.

— Tylko tyle wyniosłeś z tego spotkania?

— Zwymiotowałem na buty Pottera w lesie, kiedy odeszliśmy. Powstrzymywałem się, żeby do ciebie nie wrócić, ale uzdrowiciel nam powiedział, jak niebezpieczne byłoby powiedzenie ci czegokolwiek.

Odgarnęła włosy z jego czoła.

— Ale wróciłeś po nas.

— Nie było wątpliwości, że to zrobię.

Światło wczesnego poranka wpadło do pokoju. Scorpius nadal spał, ale wkrótce się obudzi i razem będą musieli stawić czoła wszystkiemu, co się wydarzyło.

— Opowiedz mi o byciu aurorem. Co cię skłoniło do rejestracji?

Jego usta wygięły się w ładnym uśmiechu, za którym tak bardzo tęskniła.

— Lucjusz chciał, żebym zaczął torować sobie drogę przez politykę, aby odzyskać nasze dawne przyjaźnie, ale wiedziałem, że to nie jest opcja dla mnie. Potter i Weasley postanowili odpuścić kolejny rok w Hogwarcie, zaciągając się do aurorów i wiedziałem, że nie jestem wystarczająco silny, aby wrócić do Hogwartu.

— Gdzie zniknęłam.

— Tak, dokładnie. Nie chciałem zostać aurorem, ale przypuszczam, że jako dziecko nie miałem zbyt wiele czasu ani okazji, by wyobrazić sobie, że jestem tym, kim chciałem. Zamiast tego poszedłem za tymi dwoma. Nie wspomnę, że szkolenie trwa trzy lata, więc mój ojciec miał bardzo mało czasu na nękanie mnie. Nie żeby nie próbował.

Hermiona zachichotała.

— Ty i Ron jesteście...?

— Jesteśmy przyjaciółmi. — Draco skinął głową. — Nie mów mu, że to powiedziałem, ponieważ wtedy nigdy nie da mi spokoju. Pozwalam mu myśleć, że tylko niepewnie go toleruję.

[T] [Z] To, co najlepszeWhere stories live. Discover now