Rozdział 8

1.4K 96 10
                                    

Dwa dni później wciąż drżąc z podekscytowania, Hermina nie mogła ukryć uśmiechu na twarzy, gdy kładła Scorpiusa do łóżka. Ubrany był w swoją świeżo upraną, ulubioną piżamę, włosy sterczały mu we wszystkie strony, gdy położył głowę na poduszkę. Od kolacji z Draco dzielił Hermionę tylko jeden dzień, tylko dwie noce.

Przez cały tydzień oczekiwała z niepokojem, przepełniona podekscytowaniem, ale szybko się to zmieniło, gdy Scorpius uniósł podbródek.

Miał obgryzione i popękane paznokcie, ale mimo wszystko nadal w nich dłubał.

— Mamusiu?

Hermiona usiadła obok niego, kładąc dłoń na jego nogach pod kocem.

— Coś nie tak?

Odgarnęła włosy z jego twarzy, po czym znów spojrzała na dłonie chłopca.

Scorpius nie miał nerwowych tików, ale zawsze obgryzał paznokcie, gdy coś go niepokoiło. Powinna zauważyć to wcześniej.

— Myślisz, że Draco jest moim tatą?

Zdławiony dźwięk wyrwał się z jej ust i Hermiona z trudem odzyskała głos.

— Gdzie to słyszałeś? Jeśli to ta dziewczyna w sklepie, przysięgam...

— Starsza pani powiedziała Draco, że jego syn jest słodki i... że mamy takie same włosy. — Owinął się kocem, a na jego twarzy pojawiła się nadzieja. — Myślisz, że...?

Hermiona potrząsnęła głową.

— Nie, Draco nie jest twoim ojcem.

Jego twarz posmutniała, a paznokieć zaczepił się o zabłąkaną nitkę z koca.

— Może jest szansa — mruknął. — Nie pamiętasz, a co jeśli dlatego się tutaj przeprowadził?

— Masz niezłą wyobraźnię — wyszeptała Hermiona, przygładzając mu włosy. — Ale to nieprawda. Przykro mi, Scorpiusie.

Łagodnie skinął głową.

— Dlaczego tu nie ma mojego taty?

To pytanie padało kilka razy w roku. Czasami tuż po tym, jak widzieli ojca i syna w parku niedaleko ich domu. Czasami padało, bo mówił, że marzył o mężczyźnie, który mógłby być jego ojcem. Hermiona podejrzewała, że to tylko kwestia czasu, zanim Scorpius ponownie zada to pytanie, biorąc pod uwagę to, jak bardzo przywiązał się do Draco w tak krótkim czasie.

Jednak za każdym razem Hermiona nie mogła znaleźć właściwej odpowiedzi. Niepokoił ją widok jego zranionej twarzy i załzawionych oczu. Chciała tylko zrobić to lepiej.

Małe palce zacisnęły się na jej dłoni.

— A co jeśli nas nie chciał?

— Scorpiusie, to niemożliwe — odparła Hermiona. — Jesteś najlepszym, co spotkało ten świat.

Podnosząc jego głowę, zauważyła szklące się oczy.

— Mogę z tobą dzisiaj spać?

Już dawno mieli za sobą etap, gdy Scorpius przychodził do jej łóżka w środku nocy — bez względu na to czy miał koszmar, czy po prostu dlatego, że bardzo bał się ciemności — jednak Hermiona musiała przyznać, że czasem tęskniła za tymi nocami. Już nigdy nie będzie taki mały.

Hermiona przesunęła kciukiem po wierzchu jego dłoni.

— Tylko dzisiejsza noc, dobrze? Może wskoczysz do mojego łóżka, a ja zaraz przyjdę?

Scorpius skinął głową i zrzucił z siebie koc. Złapał wypchanego, zielonego smoka z łóżka i wybiegł z pokoju tak szybko, jak pozwalały mu jego krótkie nogi, jakby bał się, że kobieta zmieni zdanie.

[T] [Z] To, co najlepszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz