Rozdział 13 (+18)

1.2K 89 21
                                    

Okno nad zlewem pokrywała warstwa szronu, a podwójne kuchenne drzwi mieszkania Hermiony, które prowadziły na zewnątrz, również były lodowate. Grudzień zaskoczył ich nagle i Draco nie mógł uwierzyć, że Hermiona i Scorpius są w jego życiu od kilku miesięcy. Posiadanie ich w pobliżu oznaczało, że te wszystkie straszne lata, które doprowadziły do teraz, przestały mieć znaczenie. Gdyby musiał zrobić to jeszcze raz, bez wątpienia postąpiłby tak samo.

Hermiona zamruczała, a jej kąciki ust uniosły się lekko. Zatrzymała się nad piecem, z włosami związanymi w kok, a krótkie kosmyk okalały jej twarz. Całkowicie skupiona na tym, by nie przypalić gorącej czekolady — jak poprzedniego wieczoru, kiedy postanowił pocałować ją przy blacie, gdy Scorpius poszedł do swojego pokoju — nie zauważyła, że się gapił. Albo i tak.

Draco nie był zaskoczony. Nigdy do końca nie powstrzymał nawyku gapienia się i nie potrafił uciszyć nieustannego głosu w głowie powtarzającego, że ona żyje, ona żyje.

— Co dzisiaj robiłeś, Scorpius?

Jego syn — kurwa, nawet myślenie o tych słowach zawsze go poruszało — siedział przy stole z szerokim uśmiechem przyklejonym do twarzy, gdy otwierał książkę. Typowe.

— Pomogłem pannie Clarze zapakować prezenty. Wiedziałaś, że są dzieci, które nie dostają prezentów?

Hermiona rzuciła mu przeciągłe spojrzenie.

— Wiedziałam. Nie każde dziecko ma tyle szczęścia, co ty, Scorpius. Kiedy się urodziłeś, mieszkańcy wioski kupili ci prezenty na pierwsze święta.

Scorpius odwrócił się na krześle z szeroko otwartymi oczami.

— Serio?!

Skinęła głową.

— Było ich tak wiele, że pokrywały całą podłogę w świąteczny poranek. Ludzie trzymają się razem podczas świąt, kochanie. Nie chodzi tylko o otrzymywanie prezentów, ale także o ich dawanie.

Twarz Scopiusa była pozbawiona emocji, gdy przetwarzał tę informację, patrząc od Draco do swojej mamy i z powrotem na Draco.

— Moglibyśmy dać im prezenty?

Na twarzy Hermiony pojawił się uśmiech.

— Oczywiście. Zawsze tak robię, ale w tym roku pozwolę ci pomóc.

Bębniąc palcami o oparcie krzesła, Scorpius zapytał:

— Myślisz, że spodobałyby się im moje stare zabawki? Nie mogę się bawić wszystkimi.

Draco zauważył, że jej oczy zaczęły łzawić, gdy cichy dźwięk ugrzązł w jej gardle. Merlinie, odziedziczył po matce wszystko, co dobre.

— To bardzo miłe.

Palce Draco splątały się z palcami Hermiony przy jego boku i poza zasięgiem wzroku.

— Tak — zgodziła się Hermiona. — Posortujemy je w ten weekend, ale nie musisz oddawać tego, czego nie chcesz — wyjaśniła, ponownie odwracając się do pieca.

Scorpius przeskanował pierwszą stronę książki, strony skrzywiły się, gdy przewrócił na następną, ale było coś... ciekawego w tym ruchu.

Prostując się, Draco patrzył, jak chłopiec sięga po swój kubek na stole, ale jego palce go nie dotykały. To niemożliwe... Nie wiedział, czy Scorpius kiedykolwiek miał napady przypadkowej magii. Przypuszczał, że to możliwe, a gdyby tak było, Granger by nie pamiętała. Klątwa z pewnością tworzyła lukę w jej pamięci, gdy była świadkiem jakiejkolwiek magii.

[T] [Z] To, co najlepszeOn viuen les histories. Descobreix ara