Rozdział 12

1.1K 67 10
                                    

Pewnego ranka po tym, jak Clara odebrała Scorpiusa — kobieta nie przyjęła odmowy po zapukaniu do drzwi bladym świtem — Hermiona leżała w łóżku obok Draco. Czuła rozkoszny ból między udami, gdy przysunęła się do niego, dotykając palcami jego blizny na klatce piersiowej; każdy z jej palców przesuwał się powoli w dół jego klatki piersiowej, by wspiąć się po drabinie żeber.

Parsknął śmiechem i pełna napięcia cisza zniknęła, kiedy odepchnął jej ręce.

— Przestań.

Kącik jej ust uniósł się, gdy wspięła się na niego z psotnym uśmieszkiem.

— Proszę, proszę, czyżbyś miał łaskotki?

Jego oczy się zwęziły.

— Tej wojny nie chcesz wygrać.

— Myślę, że tak — zamruczała Hermiona, pozwalając paznokciom muskać jego boki.

Kręcił się.

— Nie wygrasz.

— Nie powiedziałabym, że chodzi wyłącznie o wygraną. Poza tym myślę, że kłamiesz, iż nie masz łaskotek.

Draco chwycił ją za biodra, dotykając w te same miejsca, które odkrywali zaledwie dziesięć minut wcześniej, kiedy kołysała się na nim. Uniósł bladą brew, przesuwając pod nią swój ciężar i... och.

Nie skończyli, tak jak myślała.

— Nie będziesz mnie teraz rozpraszać.

— Jestem dość przekonujący, będę miał... — Draco przeciągnął nagle, zmieniając swój głos w coś, co przypominało wrzask. To nie był dźwięk, którego oczekiwała. — Doigrałaś się, Granger.

Wciąż mocno trzymając przy sobie, przewrócił ją na plecy.

Całkowicie pozbawione tchu od śmiechu ciało Hermiony zatrzęsło się, gdy odepchnęła go, z rękami płasko na jego umięśnionej klatce piersiowej.

— Masz łaskotki!

Nawet on nie mógł ukryć rozbawienia.

— Masz mnie, kłamałem.

Jej oczy spojrzały prosto w jego, a potem na sposób, w jaki przesuwał językiem po wargach.

— Mili mężczyźni nie kłamią. — Hermiona zmarszczyła brwi. — Myślałam, że jesteś miłym człowiekiem.

Draco zrozumiał aluzję i psotny uśmiech pojawił się na jego ustach. Miałem. Usta Draco przesunęły się wzdłuż jej szyi, a kolano rozsunęło nogi kobiety, gdy wsunął się między nie.

— Chcesz miłego mężczyzny, Hermiono?

Dreszcz przebiegł po jej kręgosłupie.

— Nie teraz — wyszeptała Hermiona, zatracając się w nim, aż zabrakło jej słów.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Dwa — trzy, jeśli policzyć ich pierwsze szaleństwa tego ranka — razy Draco wpadł do jej łóżka, ale ona nie miała ochoty. Zerkając w lustro w łazience, Hermiona staranie ułożyła włosy na ramionach, aby nie było widać niewielkiej malinki na szyi. Gdyby Victorie to zauważyła, dogryzanie nigdy by nie ustało.

Głośny dźwięk przeszył powietrze i Hermiona aż podskoczyła, wyrywając się z rozmyślań. Bez zastanowienia naciągnęła sweter przez głowę, ubierając się szybko, wkładając buty i biegnąc korytarzem.

[T] [Z] To, co najlepszeWhere stories live. Discover now