Rozdział 14

109 15 1
                                    

Miłego czytania!

- Rose? - usłyszałam swoje imię, jednak za bardzo chciało mi się spać, abym miała siłę otworzyć oczy i spojrzeć na osobę, która śmie zakłócać mój spokój. - Śpisz? - zapytał ten sam głos, który należał do bardzo dobrze znanego mi bruneta. Obróciłam się w stronę skąd dochodził jego głos i spojrzałam na niego spod przymkniętych oczu. Było ciemno, ale widziałam bardzo dobrze jego sylwetkę, gdy stał przy drzwiach. - Nie śpisz - stwierdził. Gdybym miała siłę zabiła bym mu brawo za spostrzegawczość, ale owej nie miałam.

- Co chcesz? - zapytałam niewyraźnie przez pościel, która zasłaniała mi usta. Chłopak zrobił kilka kroków w stronę mojego łóżka i uklęknął przy mojej twarzy.

- Przyszedłem sobie - powiedział słodkim głosem i pocałował mnie w nos.

- Fuj - jęknęłam i odwróciłam się plecami do niego. Słyszałam jego śmiech, a później czułam, tylko jak wszedł pod pościel i przytulił się do moich pleców.

*

- Nie rozumiem jak można nie lubić zakupów - powiedziała z uśmiechem Martina trzymając swoje cztery torby wypchane ubraniami. Uniosłam brwi i spojrzałam na nią z politowaniem.

- To zrozum - pokręciłam głową i usiadłam do stolika, który zajmowały Jasmine i Ivy. 

Wybrałam się dzisiaj na do galerii z dziewczynami, żeby spędzić wspólnie czas, jednak ja w głębi duszy wiedziałam, że to wyjście miało dwa dna. Pierwsze dno to takie, że Ivy nie chciała przebywać w towarzystwie ojca Giovanniego i jej dziadka, jednak nic nie wspomniała o matce chłopaka, a swojej babci. Cholera to było takie skomplikowane. A drugie dno dzisiaj miała odbyć się kolacja z właśnie rodzicami bruneta. I byłam na nią zaproszona, przez co trochę się stresowałam, a wyjście z dziewczynami miało mnie odstresować. Jak na razie, tylko irytowało mnie chodzenie za Martiną, której wszystko się podobało i cały czas chodziła wszystko przymierzać. Kurwa wystarczy znać swój rozmiar spodni lub bluzki i gotowe, a nie wszystko przymierzać. Czy nikt nie boi się, że w tych przymierzalniach są kamery? Ja od kiedy zobaczyłam jakąś naklejkę w przymierzalni z narysowaną kamerą to nigdy się tam nie rozebrałam. Co prawda nie wiem co było na niej napisane, ale sam fakt, że taka naklejka była w przymierzalni była dosyć niepokojąca. 

Upiłam swoją colę, którą zamówiłam w McDonaldzie i podebrałam Ivy frytkę, która siedziała oparta o kanapę i popijała swoje ice tea. Jak w maku to, tylko cola.

Następnie uznałyśmy, że powinniśmy wracać, żebym ja i Ivy zdążyły się uszykować. Ja wróciłam swoim samochodem z Martiną, która uznała, że pomoże mi się szykować do teściów, a Jasmine odwiozła Ivy do mieszkania, gdzie czekał Gio, bo dobijał się do dziewczyny będąc zaniepokojony tym, że tak długo jest w galerii, a przecież dzisiaj czeka nas ta nieszczęsna kolacja.

Był prawie czerwiec, na dworze było chyba z trzydzieści stopni, więc dobrze wiedziałam, że nie pójdę w spodniach. Plus Gio przekazał mi informację, że będziemy jedli w jakieś mega ekskluzywnej restauracji prawie przy samym Nowym Jorku. Dlatego teraz stałam przy lustrze w pokoju i przykładałam do swojego ciała czarną sukienkę, która w cholerę opinała moje ciało. Było widać mi nawet przez nią moje kości biodrowe, których cholernie nie lubiłam. 

- Ja nie wiem Martina - jęknęłam i opadłam na materac obok dziewczyny, która grzecznie siedziała i czekała na moment w którym się złamię i będę kazać jej mi pomóc. Ten moment właśnie nadszedł.

- Ubieraj ją - powiedziała. Spojrzała na nią i westchnęłam. - No dalej. Masz... dokładnie czterdzieści minut. Gdy te czterdzieści minut minie pod twój dom podjedzie twój kochać, jego kuzynka i jego super zajebiste Camaro, które pewnie przed tym ładnie wypoleruję, żeby świeciło się jak psu jajca.

Reach for the starsWhere stories live. Discover now