Amora siedziała obrażona w restauracji, patrząc za okno. Owens uśmiechnął się do niej.
- Amora, przeprosiliśmy cię kilka razy.
- To nie znaczy, że wam wybaczę. Musieliście robić z aresztowania taki zamęt? - Amora odwróciła się do Owensa z pretensjami.
- Nie chodzi tylko o aresztowanie. Hawkins jest w niebezpieczeństwie, większym niż zwykle. Będzie wojna i tylko jedna osoba może nam pomóc.
Amora i El spojrzały po sobie przejęte.
- Potrzebujecie naszej pomocy? - zapytała El.
- Potrzebujemy Eleven.
- Ale ja już nie mam swoich mocy - El powiedziała cicho.
- Jest sposób, żeby je przywrócić, jeżeli jesteś chętna. Ale ostrzegam, że jest ryzyko, że może się nie udać.
- Co ze mną? Mogę jej pomóc. Ochraniać tyły. Proszę - Amora zacisnęła pięści ze stresu.
- Obawiam się, że Eleven musi pojechać sama. Odwieziemy cię do Lenory, do rodziny. Jeśli się zgadzacie.
- Mogę porozmawiać z Amorą? Sama? - El odwróciła się do blondynki. Owens wstał po dolewkę kawy. - Muszę to zrobić. Muszę się postawić.
- Nie w taki sposób. Nie możesz cały czas stawiać siebie na boku, El.
- To będzie ostatni raz. Ostatni raz i po wszystkim. Obiecuję.
- Nie wierzę ci.
- Obietnica, to coś, czego nie można złamać, Amora. Obiecuję.
Warga Amory zadrżała, więc dziewczyna odeszła od stołu. Zatrzymała się po sekundzie, mocno przytulając El. Eleven uśmiechnęła się.
- Gotowe do drogi? - zapytał Owens. Dziewczyny pokiwały głowami.
Amora wsiadła do samochodu, a El zatrzasnęła za nią drzwi, machając na do widzenia. Amora uderzyła drzwi z barka, chcąc się wydostać, ale odjeżdżała co raz dalej, a drzwi nie odpuszczały.
- To samochód zrobiony specjalnie dla ciebie dzieciaku - odezwał się kierowca, kiedy Amora wytarła krew z nosa. - Nie odpuści.
Samochody zatrzymał się na podjeździe. Kobieta wyszła z samochodu, otwierając drzwi dla Amory. Dziewczyna wybiegła ze środka, biegnąc w stronę Jonathan'a. Chłopak złapał ją zmartwiony, oglądając siniaki na jej ramionach.
- Zabrali El. Zabrali ją - Amora powiedziała szybko, patrząc na agentów rządowych, stojących przy samochodzie.
- Może porozmawiamy w środku - zaproponował mężczyzna.
Amora usiadła na kanapę, podkulając kolana pod brodę. Mike położył jej rękę na ramieniu, słuchając tego, co mówili agenci.
- Dlaczego po prostu nie mogę z nią jechać? - zapytała Amora.
- Jest zabronione.
- To moja siostra! - dziewczyna podniosła się z kanapy, a kobieta i dwójka mężczyzn sięgnęła po broń. Amora zauważyła, że byli w gotowości, żeby ją wyciągnąć.
- To dla ciebie - kobieta ostrożnie wyciągnęła karteczkę z kieszeni.
- Pieprzcie się - nastolatka zabrała zwinięty papier.
Amora przewróciła oczami, idąc do swojego pokoju, a żeby pokazać wszystkim jak zdenerwowana była, trzasnęła drzwiami przy użyciu swojej mocy. Wszyscy w domu się zatrzęsło, a kilka kubków podskoczyło w zlewie. Z góry można było usłyszeć jakiś huk, a później wszystko ucichło.
Mike szybko pobiegł po schodach za dziewczyną. Jej drzwi trzymały się tylko na dolnym zawiasie, jej łóżko było przewrócone, opierając się o ścianę, a dziewczyna siedziała na podłodze z krwią z nosa.
- Ona mnie przeprasza - Amora powiedziała cicho, kiedy Mike usiadł obok niej na podłodze. - "To dla spokoju i dla mojej Max." - Amora zgniotła papier po przeczytaniu końcówki, wyrzucając ją przed siebie. - To... - dziewczyna zwinęła wargi w cienką linię. - Za dużo już straciłam. Nie chcę dodać jej do listy.
- Nie dodasz - zapewnił ją Mike, kładąc jej rękę na kolano, które ruszało się nerwowo. Dziewczyna spojrzała przed siebie ze lzami formującymi się jej w oczach - Amora nie stracisz El. Obiecuję ci.
Amora oparła głowę o ramię Mike'a, a chłopak oparł o nią policzek, zanim pocałował ją w czoło. Dziewczyna sięgnęła po jego rękę, zabierając ją ze swojego kolana i przyciągnęła bliżej do siebie. Mike siedział obok niej, bezgłośnie bawiąc się jej pierścionkami, dopóki się nie uspokoiła.