Rozdział 003

150 13 0
                                    

Amora uśmiechnęła się dumnie, wychodząc z Rinko-Manii, odprowadzana przez zszokowane spojrzenia. Jej głowa była wysoko poniesiona, rękę trzymała na plecach El, a ludzie schodzili z jej drogi. El trzymała się blisko niej, zszokowana własnym zachowaniem. Mike i Will szli za nimi, równie przestraszeni i zszokowani. Jonathan i Argyle szli przed Amorą, prowadząc wszystkich do samochodu.

- Tej księżniczce nic nie będzie - Argyle spojrzał na El. - To było tylko gumowe kółko.

- Plastikowe - poprawiał go Jonathan. Oboje byli zjrani, ale Jonathan wyglądał jakby był na innej planecie. - Ale nie takie twarde, mięciutkie.

- No nie mięciutki bo nie dałoby się jeździć - Amora włączyła się do ich rozmowy.

Amora uwielbiała słuchać ich kazań, kiedy oboje byli skuci. Czasami podrzucała im tematy, a raz, kiedy Jonathan nie patrzył, Argyle pozwolił Amorze wziąć bucha. 

Pozostawała trójka nie miała takiego dobrego humoru jak Amora, Jonathan i Argyle, więc siedzieli cicho, patrząc się na ulicę albo swoje ręce.

- Tu masz rację Kupidynie - Argyle pokiwał głową. - A zastanawialiście się kiedyś, dlaczego kółka nie są drewniane, albo metalowe?

- Były na początku. Uczyliśmy się na historii.

- Z drewna? Wow. - Argyle i Jonathan pokiwali głowami z uznaniem.

- Dobrze, że nie poszliście dzisiaj na lodowisko, bo laska nie miałaby nosa.

- Jezu! - Jonathan złapał się za swój nos. - No ale racja. Taki plastik to tylko tyci wyskok.

- Tyciusi - Argyle go poparł. - Tyci - chłopak zaczął się śmiać. - Tyci.

- Tyci.

- Tyci.

Amora wysiadła z samochodu z uśmiechem, podpuszczając Jonathan'a do rozmyśleń na temat koloru różowego i trójkątów, kiedy Mike pociągnął ją na bok.

- Dlaczego się cieszysz? El kogoś uderzyła.

- Mike, El uderzyła swojego dręczyciela, bo najwyraźniej moje ostrzeganie nie było wystarczające. Jestem z niej dumna.

- Ale nie można tak - zbulwersował się Mike. Amora skrzywiła się, patrząc na niego.

- Czy El nie wybiła twojemu dręczycielowi obojczyka, żeby was ochronić? - zapytała dziewczyna. Mike nic nie odpowiedział, pochylając głowę. - Tak myślałam. Po za tym nic jej nie jest, może będzie miała małą bliznę. Nie obchodzi mnie ona, tylko El.

Mike i Amora weszli bez słowa do domu. Reszta siedziała już przy stole, czekając aż Murray nałoży im risotto.

- Co ty tutaj robisz? - Mike zapytał zdziwiony.

- Byłem na wycieczce i szukałem motelu, ale przypomniałem sobie, że mieszkacie w Lenorze - Murray uśmiechnął się, podając Amorze jej talerz.

Amora uśmiechnęła się, siadając pomiędzy Jonathan'em i Argyle. Mike usiadł naprzeciwko niej, pomiędzy Will'em i El.

- Właśnie - Joyce odchrząknęła. - Będę musiała jutro pojechać na konferencję do Alaski.

- Co? - wszyscy odwrócili się w jej stronę.

- Tak - Joyce pokiwała głową. Kobieta zaczęła wszystko tłumaczyć, a Jonathan pochylił się do Amory.

- Możesz podać mi oliwę z oliwek? - wyszeptał chłopak.

- To wino - powiedział Argyle.

- Jonathan będziesz rządził do czasu, kiedy wrócę - dokończyła Joyce. Jonathan spojrzał na nią zdezorientowany.

- Gdzie jedziesz?

- Na Alaskę - odpowiedziała mu Amora.

- Jedziesz na Alaskę?

- Na kilka dni - blondynka pokiwała głową.

- Ty też?

- Nie. Twoja mama.

- Oh.

Amora oparła głowę o rękę próbując się nie zaśmiać.

- Myślę, że już czas do spania - Amora uśmiechnęła się do Joyce.

Wszyscy jednocześnie wstali od stołu, zostawiając Joyce i Murray'a samych przy stole. Amora zrzuciła z siebie buty, odkładając je do szafy. Zaczęła ściągać wszystkie pierścionki i inną biżuterię, kiedy Mike zapukał do jej drzwi.

Blondynka odwróciła się w jego stronę, trzymając w ręce wisiorek ze złotym misiem. Mike uśmiechnął się, patrząc na błyskotkę.

- Nadal ją masz? - Mike wszedł do środka.

- On ma imię - Amora odwróciła się, żeby położyć błyskotkę na biurko. - Bonifacy.

- Bonifacy? Naprawdę? - Mike usiadł na łóżko z uśmiechem.

- Nie widzę problemu - dziewczyna wzruszyła ramionami, ściągając skórzaną kurtkę. - Co tam masz? - Amora wskazała na biały materiał w jego rękach.

- Coś z Hellfire. Eddie pomyślał, że może ci się spodobać. - Mike podał dziewczynie koszulkę.

- Eddie pomyślał? - Amora parsknęła, przykładając koszulkę do siebie, żeby zobaczyć czy będzie pasować.

- Może ja pomyślałem - chłopak pokiwał głową z uśmiechem. - I chciałem powiedzieć, że miałaś rację wcześniej. O tej dziewczynie.

- Dzięki - Amora uśmiechnęła się. - I koszulka mi się podoba.

Oboje spojrzeli na siebie z uśmiechami. Will wszedł do pokoju, trzymając w ręce opakowanie popcornu.

- Chcecie obejrzeć film ze mną i z El?

Zgadnijcie kto spędził miesiąc czytając o tym jak punki i metalowce się nie lubili, żeby Eddie i Amora mieli śmieszne zatargi tylko po to żeby Dufferowie to mi zjebali

Amore |Mike Wheeler Where stories live. Discover now