9.Codzienność.. chyba..

1.1K 88 11
                                    

W domu, najbardziej z Lukiem zaprzyjaźnił się Jerry. Bruno, Lisa i Suzi również go polubili. Bardzo się ucieszyłam. Niestety wiedziałam, że muszę Suzi wszystko wytłumaczyć. Dlatego moja radość nie trwała tak długo. Zawołałam ją i obie wyszłyśmy na dwór, usiąść na stole.

-A więc.. Dobra Suzi to nie jest łatwe ani dla mnie, ani dla ciebie. Twoja siostra się ucieszyła, ale potem stwierdziła, że kłamie. Nie chciała mi uwierzyć.-Uff.. wreszcie to z siebie wyrzuciłam.

-Ale.. a.. no..

-Nie płacz. Powiedziałam jej, że jeśli chce to może przyjść tutaj sama i się przekonać.

-T-t-to dobrze. Dziękuję. Przynajmniej wiem, że chciałaś pomóc. A mówiła coś o rodzicach?

-Niestety nie. Przykro mi. Idę na miasto. Może kogoś odwiedzę.-W końcu moja misja się skończyła. Trzeba wrócić do codziennego i nudnego życia. Wzięłam kule i zaczęłam powoli iść w stronę miasta. Po 20 minutach zawróciłan. Uświadomiłam sobie, że w takim stanie nic nie będę mogła robić. Przez resztę dnia byłam markotna. Nie mogłam się ruszać z mojego łóżka. Wzięłam podkładkę, kartkę i ołówek, i zaczęłam rysować. Najpierw konia, smoka, siebie i jakiegoś chłopaka. Chwila.. to ten chłopak co mi pomógł, Zayn! Czemu ja go narysowałam?! Pokuśtykałam do okna, zgniotłam rysunek i wyrzuciłam go przez okno, po czym wróciłam do łóżka.

-Luuuke!

-Tak?-Duch przyleciał od razu.

-Przyniósł byś mi cole w puszce?

-Ale tak na noc? Słuchaj, jestem tylko duchem, ale to niezdrowe szczególnie na noc.-Luke wyleciał niesłuchając nawet mojej odpowiedzi. Wrócił po chwili z wielką butelką wody średnio gazowanej.-To jest zdrowsze.

-Ehh.. niech będzie. Dziękuję i dobranoc.- Uśmiechnęłam się do przyjaciela, napiłam i dosyć szybko poszłam spać. Rano obudziłam się późno, a już w szczególności jak na mnie. Była godzina 11. Powoli wstałam i zaczęłam schodzić na dół. Przez moją nogę, schody wydawały się nie mieć końca. Wreszcie zeszłam. Otworzyłam lodóweczke. Były jajka, mleko, cola, wino, jabłka, masło i... coś chyba starego fuu. Zawinęłam to coś w siatkę i wyrzuciłam do kosza. Nie pachniało to ładnie i nie miałam zamiaru nawet sprawdzać co to. Mały palnik na starą butle gazową jeszcze działał. Wzięłam stary garnek i ugotowałam jajko. Pokuśtykałam na dwór i z trudem  położyłam na trawę, obok Egro. Koń delikatnie zaczął skubać moje włosy i rżeć. Usiadłam i spojrzałam w tą stronę, w którą wskazywał jego pysk. Ktoś zbliżał się do domu. Jak najszybciej wróciłam do środka, jak tylko to było możliwe. Po kilku minutach zapukał ktoś do drzwi, a po chwili usłyszałam głos Mici wołającej mnie.

-Proszę!-Odkrzyknęłam. Dziewczyna powoli weszła do środka. Widziałam w jej oczach, że to miejsce nie przypadło jej do gustu.-Suuuzii! Masz gościa!-Dziewczyna przyleciała jak najszybciej. Była co najmniej wzruszona.-Suzi, weź coś do ręki, żeby twoja siostra wiedziała gdzie jesteś.-Po moich słowach, w powietrzu zaczął unosić się wazon. Mica była gotowa uciec, ale jednak się powstrzymywała. Obu dziewczynom podałam kartki i długopis, i zostawiłam je same. W końcu to sprawa rodzinna. Gdy wróciłam do przedpokoju, stał tam nie kto inny jak Zayn! Co on tu robi?! Nie byłam zachwycona jego wizytą, a jednak serce skakało jak szalone.

-Jestem kuzynem Mici. Poprosiła mnie o pomoc więc jestem.

-Mówiłam jej, że nam przyjść SAMA!

-A jednak miałaś rację, że sobie poradzisz.

Wkurwia mnie. Jestem dla niego nie miła, a on jeszcze przyznaje mi rację!

-Tak miałam.. a teraz jak Mica tu siedzi z siostrą, możesz sobie iść.

-Ale mam wracać na piechotę? A może mnie odprowadzisz?

Na prawdę mam go dość. Wzięłam kule i pokuśtykałam z nim, aż do bramy. Wtedy do Zayna podbiegł koń pinto. Białe plamki na brązowej sierści pięknie wyglądały. Do tego długa, lśniąca, biała grzywa i ogon.

-To Nursi. Jest dla ciebie. Mam jeszcze 17 koni i 10 kucyków. Ten idealnie do ciebie pasuje.

-Ale, ja na prawdę nie wiem co powiedzieć.

-Nie lubię jak ludzie mnie nie lubią. Zrobię wszystko, żebyś się do mnie przekonała.

Na początku zrobiło mi się miło i chyba trochę się zarumieniłam, ale no kurde. W końcu chciałam się go pozbyć, a zamiast tego mam go na głowie.

-Dobra jest to piękny prezent, ale i tak możesz iść dobrze? Ja nie mam ludzi za przyjaciół sorki.-Widziałam, że Zaynowi się trochę zrobiło przykro, ale pomimo tego posłuchał mnie. Zagwizdał, a przybiegł do niego od razu ogier rasy Arabskiej.

-To Selt. Żegnam piękną panią.-Ukłonił się, wsiadł na Selta i odjechał. Sama nie wiem co mam o nim myśleć. Myślałam, że wrócę do normalnego życia, ale nie. Ciągle musi się coś dziać?! Postanowiłam wrócić do Suzi i Mici. Obie dziewczyny były wzruszone i rozmawiały o rodzicach. Fakt, byłam ciekawa jak zginęła Suzi i co z jej starymi, ale przyjaciółka poprosiła mnie żebym poszła. Posłuchałam, wzięłam z kuchni ostatni budyń w plastikowym kubeczku i powoli poszłam do pokoju. Dołożyłam drewna do kominka, zamknęłam okno i położyłam się do łóżka. Było nudno więc zjadłam budyń i zasnęłam.

To tylko krew!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz