- Powiedział, że da nam spokój, gdy dostanie twoje Miraculum - warknął barczysty facet. - Zatem mu je dostarczymy.

- Nie, proszę... - Biedronka szybko odpięła jo-jo. - Nie chcę was skrzywdzić...

- Nie skrzywdzisz. - Na twarzach mężczyzn pojawiły się złowróżbne uśmieszki. - Zaraz się przemienisz.

Naprawdę nie chciała z nimi walczyć. Byli tylko sfrustrowanymi, zmęczonymi atakami cywilami, którzy chcieli odzyskać swoje życie. Jak więc mogła ich winić, że próbowali to zrobić? To ona była winna ich cierpieniu. Ona i tylko ona. Płacili za jej błąd.

Uznała, że ucieczka będzie najlepszym wyjściem z tej sytuacji. Odwróciła się na pięcie i wzięła zamach jo-jo, ale jeden z mężczyzn rzucił się wtedy na nią i przygwoździł do ziemi. Wrzasnęła głośno, gdy dwaj inni unieruchomili jej ręce i odrzucili jo-jo na bok.

- Bierzcie kolczyki! - usłyszała.

Czyjeś ręce znalazły się przy jej uszach i wrzasnęła jeszcze głośniej. Poczuła mocne szarpnięcie, ale nim napastnik zdążył zerwać z niej Miraculum, usłyszała głuchy łomot i ciężar z jej pleców zniknął.

- Łapy precz z mojej Pani...

Na dźwięk głosu Kota niemal się rozpłakała. Chłopak przedarł się do niej przez tłum, rozdając razy na prawo i lewo, nic sobie nie robiąc z faktu, że ma do czynienia z cywilami. Gdy tylko się przy niej znalazł, pomógł jej stanąć na nogi i ukrył ją za swoimi plecami. Podzielił Kij na części i wymierzył go w zdenerwowanych mężczyzn.

- Tylu na jedną? - wycedził. - Teraz szanse są wyrównane.

Napastnicy wymienili między sobą spojrzenia.

- Już nie jesteście tacy odważni? Szkoda. Podnieśliście jednak rękę na moją Panią. Zapłacicie mi teraz za to.

- Kocie... - szepnęła Biedronka. - To tylko cywile...

- To szuje... - warknął. - Znikaj stąd, Kropeczko - dodał, słysząc pikanie jej kolczyków. - Zajmę się nimi.

Tylko fakt, że do przemiany zwrotnej pozostała jej niecała minuta sprawił, że posłuchała Kota. Czym prędzej zabrała swoje jo-jo, zamachnęła się i poszybowała na najbliższy dach. Jej stopy zdążyły dotknąć ziemi, gdy błysnęło światło i wróciła do swojej formy. Tikki spadła w jej złożone ręce, wyraźnie wyczerpana.

- Tikki, szybko - szepnęła Marinette, nerwowo podając kwami makaronik. - Kot nas potrzebuje.

Słyszała dochodzące z alejki okrzyki. Mężczyźni nie zamierzali się poddawać i planowali zdobyć chociaż jedno Miraculum. Nie miała pojęcia, jak radzi sobie Kot i nie mogła tego sprawdzić, dopóki znowu się nie przemieni. Czekała więc niecierpliwie aż Tikki zje, a gdy tylko kwami pochłonęła ostatni kawałeczek ciastka, wykrzyczała słowa przemiany i zeskoczyła z dachu do alejki.

Kot, podobnie jak wcześniej ona, został przyparty do muru. Udało mu się jednak pokonać dwóch przeciwników, którzy leżeli na ziemi, trzymając się za obolałe części ciała. Biedronce może i byłoby przykro, gdyby nie fakt, że sama była w tym momencie mocno poobijana.

A Kot...

Biedronka zamachnęła się jo-jo, owijając je w pasie atakującego Kota mężczyzny i odciągając go do tyłu. Zaraz stanęła u boku partnera, otaczając ramieniem pas chłopaka i szybko okręcając swoją broń, tworząc wokół nich świetlistą tarczę.

- Zmywajmy się stąd - powiedziała cicho, szukając najlepszego miejsca ucieczki.

- Nie tak prędko! - Mężczyźni nie zamierzali się poddać. - Najpierw oddacie nam swoje Miracula!

Miraculum: opowiadaniaWhere stories live. Discover now