Rozdział 21

736 51 16
                                    

Kuchnia była na samym dole, dlatego, żeby dostać się do sali, w której spałam razem z dziewczynami, musiałam wspiąć się po wszystkich stopniach. Zgasiłam za sobą światła, wiedząc, że nikogo więcej tam nie ma i z głośnym ziewnięciem zaczęłam się wspinać do góry. Już teraz czułam, że łydki mam twarde, jak skała i prawdopodobnie zakwasy będą nie do ominięcia.

Przechodząc przez pierwsze piętro, zauważyłam, że drzwi do łazienek się otwierają i ciemny korytarz zalewa ciepłe światło jarzeniówek. Jasność światła delikatnie poraziła mnie w oczy i musiałam zamrugać kilka razy, żeby pozbyć się mroczków.

– Co ty tu robisz o tej porze?

– Kei?

– A któż by inny – prychnął, przymykając drzwi.

Faktycznie rozpoznałam jego wysoką sylwetkę i znudzony ton głosu. Uśmiechnęłam się, widząc, że ma na sobie koszulkę z iście dojrzałą naszywką w kształcie dinozaura. Musiał dopiero co wyjść spod prysznica, bo jeszcze miał wilgotne końcówki włosów i ręcznik w prawej dłoni.

– Myślałam, że wszyscy już śpią – mruknęłam, podchodząc w jego stronę i opierając się pośladkami o parapet dużego okna.

– Kolejka pod prysznic była tak potężna, że stwierdziłem, że poczekam i pójdę na końcu.

– W sumie się nie dziwię – wymamrotałam. – Zgaś to światło, księżyc ładnie świeci.

Tsukki wyłączył światło i teraz korytarz topił się w subtelnym, srebrnym blasku. Światło odbijało się od szkieł chłopaka, ukrywając co jakiś czas jego oczy.

– Gapisz się – stwierdził, podchodząc bliżej mnie.

– Nic nie poradzę na to, że jesteś przystojny.

Podskoczyłam i usiadłam na parapecie. Zimna płyta sprawiła, że poczułam dreszcze, kiedy nieosłonięta materiałem spodenek skóra, spotkała się z jej fakturą. Zignorowałam to jednak i wyciągnęłam dłoń w stronę Keia i chwytając za koszulkę, przyciągnęłam w swoją stronę tak, że staną pomiędzy moimi nogami. Uniósł jedną brew, a na ustach uformował ten typowy dla siebie uśmieszek. Położył ręcznik na parapecie i pochylił się do przodu, zrównując wysokość naszych twarzy. Nie wykonywał żadnego ruchu, tylko patrzył na moją twarz, a ja delikatnie zsunęłam mu z nosa okulary i odłożyłam na bok.

– Mogę cię pocałować? – wyszeptał delikatnie ochrypłym głosem.

Czułam, jak mój puls przyspiesza, a po całym ciele rozlewa się przyjemne ciepło, mimo że nic jeszcze nie zrobił. Jedno głupie pytanie sprawiło, że moje policzki płonęły.

– Tak.

Nie mogłam odpowiedzieć inaczej, bo od bardzo dawna sama chciałam to zrobić, ale powstrzymywałam się, bojąc się, sama nie wiem czego. Może odrzucenia, może jego reakcji.

Tsukishima przekrzywił delikatnie głowę i przywarł do mnie swoimi ustami. Zamknęłam oczy, przysuwając się bliżej krawędzi parapetu, żeby móc się do niego przytulić i odpowiedziałam na jego ruch. Muskał delikatnie moje wargi, a ja zapominałam, jak się oddycha, czując stado motylków kotłujące się w moim brzuchu. Przyciągnęłam go jeszcze bliżej, unosząc nogę i obejmując nią jego talię. Ręce przeniosłam na jego kark, wsuwając palce w krótkie kosmyki jasnych włosów i delikatnie je przeczesując. Kei nie pozostawał bierny, układając jedną dłoń na mojej talii, tuż pod piersią, a drugą na policzku. Miał duże i ciepłe dłonie, a palce, którymi wodził po mojej twarzy, były delikatne i wywoływały u mnie dreszcze.

Kiedy naparł na mnie mocniej swoim ciałem, niekontrolowanie uchyliłam wargi, chcąc zaczerpnąć więcej powietrza, co chłopak wykorzystał w stu procentach. Wsunął mi w usta język, pogłębiając pocałunek. Nie było w tym wszystkim pośpiechu i niechlujstwa. Ani on, ani ja nie zamierzaliśmy się śpieszyć z tym pocałunkiem, który w moim odczuciu przeszedł wszystkie najśmielsze oczekiwania.

Oderwaliśmy się od siebie po jakiejś chwili, oddychając ciężko. Nie byłam w stanie od razu otworzyć oczu, więc oparłam czoło, o to jego i w ciszy analizowałam sytuację. Kiedy w końcu uchyliłam powieki, spotkałam się z jego wzrokiem. Patrzył na mnie błyszczącymi oczami z lekkimi rumieńcami na policzkach i mokrymi, uchylonymi ustami. Nieświadomie oblizałam usta, przyglądając się jego twarzy.

– Przypomnisz mi, dlaczego nie zapytałem cię o to wcześniej?

– Nie wiem, ale też żałuję – odpowiedziałam słabo, bo nadal znajdowałam się w innym wymiarze, a moje ciało delikatnie drżało.

– Zimno ci?

Pokręciłam głową i oplotłam ramionami jego tors, chowając głowę w zagłębieniu szyi. Pachniał płynem do mycia ciał i typową dla siebie wonią, która przebijała się przez tanie kosmetyki i była niezwykle przyjemna. Tsukki oparł policzek na czubku mojej głowy i gładził delikatnie rozpuszczone włosy.

– Jest już późno, a jutro ostatni dzień.

– Mhm, wiem. Dobra, wracam na górę, bo jestem strasznie zmęczona.

Puściłam Keia i kiedy tylko zrobił krok w tył, zeskoczyłam z parapetu. Podałam mu okulary, które wsunął na nos i uśmiechnęłam się do niego. Nie potrafiłam tego nie robić. Może na co dzień był cyniczny i warczał na wszystkich w koło, ale pod tą całą otoczką zimnego dupka był naprawdę kochaną osobą. Cieszyłam się, że chwilowa faza bycia złym na wszystkich i każdego z osobna mu przeszła.

– Dobranoc – mruknęłam i stanęłam na palcach, żeby ostatni raz skraść mu pocałunek.

– Dobranoc.

Z wypiekami na twarzy i nadal szybko bijącym sercem pobiegłam na wyższe piętro i cicho weszłam do sali, w której spała Kiyoko i Hitoka. Starałam się zamknąć za sobą drzwi tak cicho, by nie obudzić dziewczyn, ale chyba mi się nie udało, bo jak tylko położyłam się między nimi na macie, dobiegł mnie głos siostry.

– Gdzie byłaś? – wyszeptała, odwracając się twarzą w moją stronę.

– W kuchni.

– Nie potrafisz kłamać siostrzyczko – zachichotała. – Jesteś gorąca jak piec i pachniesz męskim żelem pod prysznic.

Jęknęłam, odwracając się w jej stronę, opierając głowę na ręce. Oczy Kiyoko lśniły rozbawione, a na ustach błądził uśmieszek, który zdradzał, że nie uwierzy żadne kłamstwo, które wypłynie z moich ust. Odkąd do naszej dwójki dołączyła Yachi, Kiyoko była bardziej uśmiechnięta i coraz częściej żartowała. Szkoda, że zwykle moim kosztem.

– No dobra – skapitulowałam. – Widziałam się z Tsukishimą.

– Jakbyście się nie widzieli przez cały czas.

– Nie w tym sensie się z nim widziałam. – Czułam, jak moje policzki robią gorące i prawdopodobnie przypominam w tym momencie jednego, wielkiego pomidora.

– Pamiętasz, co mówiłam o tym, że nie chce być ciocią?

– Od pocałunków ciotką nie zostaniesz – wymamrotałam, chowając twarz w zgięciu łokcia.

– Podziel się jakimiś pikantnymi szczegółami. Dobrze całuje?

– Fantastycznie.

– Nie mogę uwierzyć w to, że moja młodsza siostrzyczka ma chłopaka i to jeszcze tego!

– Możesz się nade mną nie znęcać? – zaskomlałam coraz bardziej zawstydzona jej bezpośredniością. – W sumie to nigdy nie ustaliliśmy, czy jesteśmy razem.

– Przepraszam, to silniejsze ode mnie, a Tsukishima-kun chyba jest głupi, skoro się nad tym zastanawia.

Kiyoko nic nie powiedziała, tylko przysunęła się bliżej mnie i objęła ręką w pasie, kładąc głowę na moim ramieniu. Rzadko kiedy sama z siebie szukała ze mną kontaktu, dlatego odrobinę się zdziwiłam na jej zachowanie. Nie miałam jednak zamiaru tego roztrząsać i położyłam dłoń na jej ramieniu, zarzucając na nogi cienki koc.

– Dobrej nocy. Pachniesz facetem.

– Idź spać i nic już nie mów.



***
Bardzo się cieszę, że jesteście ze mną i czekacie na nowe rozdziały tego opowiadania!
Bardzo dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze.
Mogę wam zdradzić, że do końca tego tomu czeka nas jeszcze 11 rozdziałów 🤗

~Averrle

Uwierzyć w Księżyc |Tsukishima Kei x OC|✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz