Rozdział 12

720 52 0
                                    

Podwinęłam rękawy koszuli i z wielkim uśmiechem uwiesiłam się na Misaki, kiedy tylko przekroczyłyśmy próg naszej klasy.

– Nie wiem, gdzie byłaś w czasie przerwy obiadowej, ale masz podejrzanie dobry humor.

– Wiesz, jednak nie pójdę dziś na to karaoke.

– Dlaczego?

– Idę na trening.

Wkurzona Sasaki, bo tak nazywała się moja przyjaciółka, złapała mnie z ramiona i przesunęła tak, że stałam z nią twarzą w twarz. Przekrzywiłam głowę zdziwiona, że nagle tak się zdenerwowała.

– Znowu gdzieś idziesz – warknęła z wyrzutem, tak głośno, że przestraszyła niziutką Yachi. – Ciągle nie masz dla mnie czasu.

– Przecież cały czas z tobą jestem.

– Tylko w szkole! A ja chciałabym wyjść z tobą też po zajęciach! – krzyknęła, a kilka par oczu zwróciło się w naszą stronę. – Jesteś beznadziejną przyjaciółką!

Zamknęłam oczy i pozwoliłam jej wbijać paznokcie we własne ramiona. Rozumiałam, że chciała spędzać ze mną czas poza szkołą, ale to było trudne. Siedziałam na treningach drużyny praktycznie codziennie, a potem albo szłam z chłopakami do jednego z nich i się uczyliśmy, lub wygłupialiśmy w swoim towarzystwie, albo wracałam z Kiyoko do siebie.

– Kasumi-chan? – odezwał się cichy głos z pewnością należący do Tadashiego.

Otworzyłam oczy i wtedy zorientowałam się, że kilka łez bezwiednie spłynęło po moich policzkach. Misaki z gniewem wymalowanym na twarzy trzymała mnie nadal za ramiona. Wyszarpnęłam się z jej uścisku i podniosłam torbę, która wcześniej upuściłam na ziemię. Nie odpowiadając nikomu, minęłam dziewczynę i skierowałam się w stronę wyjścia z budynku. Nie uszłam za daleko, bo ktoś pociągnął mnie za ramię. Nie opierałam się i od razu przystanęłam. Yamaguchi zmartwiony patrzył na mnie i nie wiedział co robić. Tsukishima z dziwną miną stał zaraz obok niego. Kolejny raz zrobiło mi się niesamowicie przykro, bo to był kolejny raz, kiedy zostałam podobnie potraktowana. Zawsze starałam się utrzymywać dobre stosunki z osobami, z klasy, ale nie byłam w stanie angażować się w życie towarzyskie tak, jakby tego oczekiwano. Nowe łzy pociekły po moich policzkach, które pewnie zdążyły zrobić się lekko czerwone.

Yamaguchi w przypływie odwagi przytulił mnie do siebie, a powściągliwy Kei położył mi dłoń na głowie i delikatnie poruszył palcami. Korytarz był pusty, bo większość osób miała zajęcia klubowe, które z reguły miały sale w prawym skrzydle szkoły, gdzie był też sale klas trzecich. Pieprząc wszystko i wszystkich oplotłam ramionami talię piegowatego chłopaka i zrobiłam krok w tył, żeby znaleźć się bliżej ściany i Tsukkiego.

– No już, już – mówił Tadashi. – Nic się nie stało.

– Spóźnimy się na trening – wtrącił Tsukki.

Złapałam dłoń Tsukishimy, która nadal leżała na moim głupim łbie i przykleiłam się do blondyna. Nie był z tego specjalnie zadowolony, ale nie odepchnął mnie i nie skomentował tego w żaden sposób. Po chwili stwierdziłam, że już mi lepiej.

– Dzięki chłopaki, już mi lepiej.

– Moja koszula jest innego zdania – mruknął Tsukishima. Dopiero teraz zauważyłam, że przez przypadek ubrudziłam mu białą koszulę tuszem do rzęs.

– Żadna tragedia – mruknęłam. – W szafie masz ich cały zapas, a teraz i tak pewnie będziesz biegać z tą swoją koszulką z gwiazdką.

Tadashi parskną śmiechem i objął mnie ramieniem, widząc, że już przeszło mi chwilowe załamanie i podał chusteczkę, która przyjęłam, dziękując cicho.

Uwierzyć w Księżyc |Tsukishima Kei x OC|✓Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt