Rozdział 14

257 31 3
                                    

- Gdzie byłeś?! Dlaczego nie odbierałeś?! Śmierdzisz alkoholem i fajkami. Coś ty robił?! Tak trudno ci odpisać na mój SMS?!

- Po pierwsze nie twoja sprawa - burknąłem. - Po drugie byłem zajęty. Po trzecie dobrze się bawiłem, a po czwarte tak, bardzo trudno.

- Martwiłem się o ciebie. Czy możemy porozmawiać? - zaproponował.

- Ciekawe, o czym chcesz porozmawiać? Może o twoich tajemnicach albo o tym, dlaczego przez tyle lat mnie okłamywałeś. Nie musimy już tego wyjaśniać. Wczoraj May mi opowiedziała o wszystkim - na twarzy mojego ojca... przyszywanego ojca pojawiło się zdziwienie. Pewnie nie pomyślał o tym, że się z nią spotkam i odkryje jego wszystkie kłamstwa. - Tak właśnie rozmawiałem z nią. Chętnie z tobą porozmawiam, ale nie teraz, może później. Albo wiesz co? Zmieniłem zdanie. Może tak nigdy? - gdy skończyłem mówić zamknąłem od razu drzwi na klucz.

- Ale o jakich kłamstwach mówisz? Nie powinieneś rozmawiać z tą kobietą Pete - usłyszałem jego głos przez zamknięte drzwi.

- Dobrze wiesz, o czym ja mówię. Poza tym nie możesz mi rozkazywać z kim mogę rozmawiać, a z kim nie - krzyknąłem tak, żeby na pewno usłyszał.

Nie dotarła do mnie jego odpowiedź, bo udałem się do łazienki. Musiałem się odświeżyć. Po długim prysznicu myślałem, że się rozbudzę, jednak nadal byłem zmęczony po tej nocy, dlatego postanowiłem się zdrzemnąć.

Pov. Tony Stark
Dzień wcześniej.

Po wielu namowach Brusa i Nataszy umówiłem Petera z najlepszym psychologiem, aby z nim porozmawiał. Bardzo chciałem, żeby mój syn zamiast z tym specjalistą pomówił najpierw ze mną, ale skoro tak było trzeba zrobić, zgadzałem się na wszystko, byleby do niego dotrzeć. Może nigdy tego nie okazywałem, ale bardzo martwiłem się o niego i jego stan psychiczny. Tak bardzo nie chciałem się zachowywać jak mój ojciec. Pragnąłem być lepszym tatą dla Petera, lecz w ogóle mi to  nie wychodziło. Nie umiałem się z nim dogadać. Z pewnością odziedziczyłem nieumiejętność opieki i rozmów z dziećmi w genach od mojego ojca.

- Friday, poinformuj Petera, żeby pojawił się w skrzydle szpitalnym, teraz. To bardzo ważne - nakazałem sztucznej inteligencji.

- Pański syn nie zjawi się teraz. Kazał przekazać, że wychodzi - powiadomiła mnie Friday.

Gdy to usłyszałem, od razu kazałem, sztucznej inteligencji zadzwonić do Petera, ale on nie odbierał. Zignorował wszystkie moje połączenia i wyłączył lokalizacje. Nienawidzę, gdy wychodzi z Wieży bez mojej zgody, a zwłaszcza teraz po śmierci Pepper. Boję się, że mogę stracić jeszcze jego, a tego z pewnością nie zniosę. Był ostatnią osobą na Ziemi, którą prawdziwie kochałem.

- Tony, nie martw się o Petera. Na pewno za kilka godzin wróci, a przecież wiesz, że nie może przebywać przez cały czas w Wieży, musi wychodzić na zewnątrz. Dobrze mu zrobi przewietrzenie się - powiedział Brus.

- Tak, masz rację - niestety w tej kwestii musiałem się zgodzić z Brusem. Nie mógłbym zabronić Peterowi wychodzenia z Wieży, bo już do końca by mnie znienawidził. Jednak wolałbym, gdyby mi mówił, albo przekazywał informacje Friday, że wychodzi i gdzie idzie. Czułbym się wtedy lepiej, znając miejsce pobytu mojego syna, dlatego nie powinien wyłączać lokalizatora w telefonie. Musiałem mu pozwolić i dać większą swobodę związaną z opuszczaniem Wieży. Miał piętnaście lat, a ja nadal traktowałem go jak małe dziecko, choć w zasadzie wolałbym gdyby nadal był taki mały. W takim razie, jak już dałem mu większą swobodę związaną z wychodzeniem to powinienem się też zgodzić na to, żeby mógł jak inne dzieciaki chodzić do szkoły. - Poinformujesz tego doktorka, że dzisiaj Peter się nie zjawi.

Wychodząc ze skrzydła szpitalnego pomyślałem, że zrobię niespodziankę mojemu synowi. Pamiętałem, że Peter od dawna chciał chodzić do szkoły, być jak inni nastolatkowie, ale nie mógł, bo zawsze mu odmawiałem. Uważałem, że to nie odpowiednie miejsce dla mojego potomka, a może w przyszłości następcy Iron Mana. Teraz jednak, choć mogła być to zbyt pochopna decyzja, chciałbym, aby był szczęśliwy, dlatego postanowiłem wykonać kilka telefonów i zapisać go do najlepszego liceum w Nowym Yorku, a dokładnie do tego, do którego sam uczęszczałem. 

Po załatwieniu wszystkich formalności związanych ze szkołą, zacząłem przeglądać i uzupełniać zaległe dokumenty zwiane z Stark Industries. Po paru godzinach ciężkiej i nudnej pracy przypominałem sobie, że jeszcze dzisiaj nie udało mi się porozmawiać z Peterem. Liczyłem na to, że dzisiaj przekażę mu wiadomości i miałem nadzieje, że się ucieszy. 

Będąc przed drzwiami jego pokoju, postanowiłem tym razem zapukać, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. 

- Friday, czy Peter jest w swojej sypialni?

- Pański syn nadal przebywa poza Wieżą. Czy mogę w czymś jeszcze pomóc panie Stark?

- Powiadom mnie, gdy wróci - nakazałem sztucznej inteligencji i udałem się do swojego warsztatu. Peter na pewno za niedługo przyjdzie do domu, a ja przez ten czas postanowiłem trochę popracować nad nowym projektem w warsztacie. 

Tak bardzo wciągnąłem się w dopracowywaniu tego nowego prototypu zbroi, że nie zaważyłem, że jest już po 4 rano. Peter z pewnością wrócił już do Wieży, a ja przez to, że pracowałem nie usłyszałem komunikatu Friday. Stwierdziłem, że porozmawiam z nim rano i może wspólnie zjemy śniadanie albo nawet spędzimy razem cały dzień. Chciałem naprawić swoje błędy i być dla niego lepszy, o ile mi na to pozwoli. Pragnąłem, żeby czuł, że może ze mną porozmawiać na wszystkie tematy, że ma we mnie wsparcie. 

Nie chciało mi się iść do mojej sypialni, dlatego zasnąłem na kanapie w warsztacie. Rano obudził mnie komunikat Friday, że Peter wrócił do Wieży. W takim razie nie było go przez całą noc, ale przecież to nie możliwe. Może A.L ma jakieś opóźnienie albo trzeba zrobić aktualizacje całego systemu?

- Friday, o której dokładnie wrócił Peter do Wieży? - zapytałem dla pewności.

- Kilka minut temu. Właśnie wyszedł z windy i kieruje się do swojego pokoju - oznajmiła sztuczna inteligencja.

Mój nastrój przez tą wiadomość szybko się zmienił. Zawsze, jak miałem zbyt dobry nastrój, szybko ktoś musi mi go zepsuć. Jak to możliwe, że Peter nie wrócił na noc. Co on robił przez ten czas?

Wiem, że nie powinienem rozmawiać z nim, gdy jestem wściekły, bo mogłem wtedy wszystko zepsuć. Nie chciałem, żeby wyszło jak ostatnio, gdy z nim rozmawiałem, ale tym razem musiałem się dowiedzieć, czy nic mu się nie jest. Jeśli coś mu się stało to znowu będzie moja wina, bo nie zauważyłem i nie przejąłem się tym, że nie wrócił.

Wściekły, jak i również zmartwiony wyszedłem z mojego warsztatu i udałem się do pokoju dzieciaka. Byłem tak wkurzony, że zapomniałem zapukać do drzwi, które okazały się zamknięte. Po chwili dobijania się, Peter mi otworzył. Wyglądał okropnie.








Siemka.
Przepraszam, że dawno nie było rozdziału, ale straciłam chwilowo wenę na to opowiadanie i dlatego przez prawie rok nie było rozdziałów. Ten powstał z inicjatywy oli_ciesielska, jak z resztą pozostałe.
Do zobaczenia.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 25, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

In the world of liesWhere stories live. Discover now