Rozdział 10

441 42 15
                                    

Pov. Tony Stark

Gdy zobaczyłem te dokumenty byłem w szczerym szoku. Nie chciałem, żeby Peter tak się o tym dowiedział. Miałem razem z Pepper mu o tym powiedzieć, jak będzie na to gotowy. Widziałem, że dzieciak jest teraz na mnie wściekły.

- Dlaczego mnie okłamywaliście? Tak ciężko było mi powiedzieć prawdę? Przynajmniej mniej by mnie to bolało. -powiedział, po czym przetarł mokre od łez oczy rękawem.

- Chcieliśmy ci o tym powiedzieć, ale nie było kiedy i wiedzieliśmy, że nie jesteś gotowy na taką informację. Z Pepper uznaliśmy, że tak będzie lepiej dla nas i dla ciebie. 

Kompletnie nie wiedziałem co mu powiedzieć. Wydawało mi się, że ta wiadomość go w ogóle nie zadowoliła. Chciałem coś zrobić, ale nie wiedziałem co. Postanowiłem podejść do niego i go przytulić. 

- Ale przecież nic to nie zmienia. Jestem twoim ojcem Peter i kocham cię. - mówiąc to przytuliłem go. 

- Steve Rogers pragnie przekazać, że Misterio jest już w areszcie. - poinformowała mnie sztuczna inteligencja. Pete słysząc tą wiadomość odsunął się ode mnie.  

Friday swoim komunikatem wszystko zepsuła. To jest następna sprawa, o której miał nie wiedzieć Peter. Mój syn sądził, że nie żyje, bo tak ja z Pepper i jeszcze innymi Avengerami mu powiedzieliśmy. Woleliśmy, aby nie znał prawdy. 

Popatrzyłem ze strachem na Petera. Bałem się jego reakcji na to, że po raz kolejny go okłamałem. Tylko, że on wyglądał jakby wiedział, że Misterio żyje. Ale skąd mógł się tego wszystkiego dowiedzieć?

- Oh, no tak. To jest następna rzecz, której mi nie powiedziałeś. Czy o wszystkich twoich kłamstwach muszę się sam dowiadywać? Nie możesz mi przynajmniej raz powiedzieć całej prawdy? Jak długo zamierzałeś mnie okłamywać w tej sprawie? Co? 

Peter zadał mi tyle pytań, na które nie potrafiłem odpowiedzieć. Nie nadawałem się na ojca i teraz to zrozumiałem.

- Pete, bardzo cię przepraszam. Wiem, że teraz te słowa dla ciebie nic nie znaczą. Naprawdę nie zamierzałem cię już więcej okłamywać. Chciałem cię tylko chronić. 

- Chronić. - powiedział z wyraźną ironią w głosie.- Jak chciałeś to zrobić, to mogłeś mi powiedzieć całą prawdę. Nie jestem już małym dzieckiem i zniósłbym to na pewno dużo lepiej, gdybym dowiedział się tego od ciebie. Czy są jeszcze jakieś sprawy, o których mi nie powiedziałeś?! Czy znów mam się samemu wszystkiego domyślić?

Tak bardzo pragnąłem mu wyznać całą prawdę, ale nie mogłem. Peter by tego nie zniósł. Był na to zbyt niewinny. Teraz przeze mnie i tak miał pod górkę, a prawda o śmierci Pepper albo o tym, dlaczego tak szybko doszedł do siebie po swojej próbie samobójczej, mogła go dodatkowo skrzywdzić.

- Nie ma już takich rzeczy. - tak bardzo nienawidziłem okłamywać mojego syna, ale nie widziałem lepszego rozwiązania z całej tej głupiej sytuacji. 

Peter po moich słowach wyszedł z kuchni, a ja kolejny raz zawaliłem sprawę. Brawo Tony. Jesteś geniuszem. 

Pov. Peter

Czułem, że mój tata nadal coś przede mną ukrywał. Gdyby powiedział mi całą prawdę, nie byłby taki zmieszany, a jego mina nie wyglądałaby tak boleśnie. Nie zamierzałem dłużej z nim rozmawiać, dlatego wyszedłem z pomieszczenia. Nie mając innego wyboru, udałem się do mojego pokoju, zamykając drzwi na klucz. Nie chciałem teraz nikogo widzieć. Ani Nataszy, ani Brusa, tym bardziej mojego przyszywanego ojca. 

Siadłem na podłodze koło łóżka. Nadal nie mogłem uwierzyć, że jestem adoptowany. Wściekłość mieszała się z żalem i sam nie wiedziałem już, co tak na prawdę czułem. Wstałem i zacząłem rozwalać różne rzeczy. Zachowywałem się zupełnie, jakbym miał jakieś nadprzyrodzone moce. Nie obchodziło mnie to jednak.

Zniszczyłem parę obrazów, poprzewracałem parę półek, porozrzucałem ubrania i zdemolowałem wszystko, co mi wpadło pod nogi. Chciałem w ten sposób trochę odreagować, co niestety zakończyło się fiaskiem. Nic mi to nie pomogło. 

Nie zamierzając już więcej wracać do zakrwawionej żyletki, sprawdziłem w internecie popularne sposoby radzenia sobie ze stresem. Żaden nie przyniósł zamierzonych efektów, nawet gorąca kąpiel.

Chcąc jakoś zakończyć te męki stwierdziłem, że gdzieś w Wieży na pewno powinny się znajdować jakieś substancje nikotynowe. Czułem, że może mi to pomóc, więc niezauważenie wyślizgnąłem się z pokoju. 

Zastanawiało mnie, gdzie mogłyby się znajdować takie rzeczy, więc stwierdziłem, że zajrzę najpierw do kuchni, o ile nikogo w niej nie znajdę. Oczywiście nikogo nie było w pomieszczeniu o tej godzinie. Przeszukałem wszystkie szafki, ale nie znalazłem tego, czego szukałem. Pomyślałem, że rzecz, która teraz mnie uszczęśliwi może znajdować się w gabinecie mojego ojca albo przy barze. Najpierw sprawdziłem przy barze w salonie. Jedyne, co tam znalazłem pomijając różne rodzaje alkoholu, to opakowanie papierosów. Na moje nieszczęście znajdował się w nim tylko jeden. Nie do końca ucieszyła mnie to znalezisko. Czułem, że potrzebuję więcej, dlatego postanowiłem odwiedzić gabinet taty. 

Tym razem wchodząc tam, gdzie nie mogę przebywać nakazałem Friday chwilowe zapętlenie nagrań. Nie chciałem, żeby ktokolwiek wiedział, że tu byłem. Szukanie nie zajęło mi jakoś długo, ponieważ wystarczyło sprawdzić w szufladzie przy biurku. Zabrałem całą paczkę i wyszedłem. 

Udałem się z moim nowym znaleźnym do swojego pokoju.   
Tam usiadłem na ziemi i poszukałem zapalniczki, której jak na moje nieszczęście nie mogłem nigdzie znaleźć. Nie wierzyłem, że mam aż takiego pecha, żeby nie mieć głupiego ognia do podpalania papierosów.

Kolejny raz musiałem wyjść z pokoju, tym razem po zapalniczkę. Udałem się po nią do kuchni. Przy zabieraniu przedmiotu, którego potrzebowałem, zauważyłem butelkę z whisky. Szkoda, żeby się zmarnowała. Zabrałem je ze sobą i wróciłem do swojego pokoju. 

Rozłożyłem wszystko ładnie przed sobą i zamknąłem drzwi do sypialni na klucz. Nie chciałem nieproszonych gości, a wiedziałem,ze ojciec chodzi późno spać. Dlatego też po upewnieniu się, że nikt mi nie przeszkodzi, otworzyłem butelkę i upiłem łyk.

Ku mojemu zdziwieniu trunek smakował całkiem nieźle. Nie dziwiłem się już, dlaczego ojciac tak lubił ten rodzaj alkoholu.

Odpaliłem jednego papierosa i poszukałem czegoś, z czego mógłbym zrobić popielniczkę.

Nie widząc niczego takiego, postanowiłem po prostu otworzyć okno. Wiedziałem, że i tak będę musiał się pozbyć okropnego zapachu, więc było to najlepsze rozwiązanie.

Okazało się, że te niebezpieczne i zakazane rzeczy są naprawdę dobre. Może i nie chciałbym robić tego na codzień, ale nie sprzeciwiłbym się tak raz na jakiś czas.

Po wypróżnieniu całego whisky czułem się, jakbym był w innym wymiarze. Nie chciałem zrobić niczego głupiego, więc puściłem sobie muzykę na słuchawkach. Zacząłem do niej tańczyć i bawić się w najlepsze, a kiedy po godzinie, czy dwóch zrobiłem się bardzo senny, położyłem się na ziemi i usnąłem z słuchawkami i pustą butelką w ręce.










Witam.
Mam dla was ostatni rozdział z krótkiego maratonu. Mam nadzieję, że spodobały wam się nowe rozdziały.

In the world of liesWhere stories live. Discover now