Rozdział 1

635 52 45
                                    

Pov. Peter 

Jak zwykle moim zadaniem jest nie przeszkadzać. Avengers i Nick Fury obmyślają jakiś plan misji. Chcą kogoś aresztować. A ja jak zwykle o niczym nie wiem. Każdy mnie pomija. Jakby mnie nie było. Tylko czasami Natasza się zainteresuje, co się ze mną w ogóle dzieje. Dlatego wolę, gdy moja mama jest w domu. Wtedy przynajmniej miałem jakieś towarzystwo. Ale teraz zostałem sam do końca wakacji. Pozostała mi tylko nadzieja, że to lato szybko minie, abym mógł pierwszy raz pójść do szkoły. Może bym się z kimś zaprzyjaźnił? Byłoby super.

Siedząc w pokoju, strasznie się nudziłem. Miałem ochotę coś porobić, ale nie wiedziałem, co mogłoby to być. Najchętniej udałbym się do pracowni, aby ulepszyć mój najnowszy projekt, ale miałem zostać w pokoju i nikomu nie przeszkadzać. Może lepszym pomysłem byłoby obejrzenie jakiegoś filmu, albo skończenie czytania książki. Tylko chwilowo nie mogłem znaleźć na to ochoty. Postanowiłem, że chyba jednak wybiorę się do pracowni. 

Zabrałem ze sobą telefon i ruszyłem w kierunku mojego warsztatu. Na szczęście po drodze nie spotkałem nikogo z Avengersów, więc nikt nie mógł się mnie uczepić, że im przeszkadzam. W pomieszczeniu od razu zacząłem pracę nad moim nowym projektem, który oczywiście nie spodobał się mojemu tacie. Uznał, że to nic niewarty grat. Tylko, że ładowarki bezprzewodowe, ułatwiłyby wszystkim życie. 

Po kilku godzinnej pracy postanowiłem wrócić do swojego pokoju, a przy okazji pójść do kuchni po jakieś jedzenie. Przed tym musiałem jeszcze posprzątać to co na bałaganiłem w warsztacie. Wolałem zostawić po sobie porządek, żeby tata nie wściekł się jeszcze bardziej. Dlatego po kilku minutowym sprzątaniu, wreszcie mogłem wyjść z tego pomieszczenia. Udałem się wprost do kuchni. Nikogo w niej nie było, więc stwierdziłem, że pewnie mają jeszcze swoją naradę. Wchodząc do pomieszczenia usłyszałem znajomy głos Friday.

- Wszyscy Avengersi właśnie opuścili Wieżę. Udali się na ważną misję. 

- A czy mój tata zostawił dla mnie wiadomość? - zapytałem sztucznej inteligencji.

- Pan Stark nie zostawił żadnej wiadomości. - oznajmiła Friday.

- Czy wiadomo kiedy wrócą?

- Nie.

Oczywiście wszyscy zapomnieli, że jestem Wieży. Nawet nie zostawili dla mnie żadnej wiadomości. Przecież powinni przynajmniej przekazać, że jadą na misję albo kiedy wrócą. Nigdy mi nie mówią o swoich bardzo ważnych super bohaterskich zadaniach. Nikt mi nie opowiada o żadnych planach, misjach, lub po prostu jak im poszło. O takich informacjach zazwyczaj dowiadywałem się z wiadomości Friday i od mojej mamy. Strasznie mnie to irytowało.

Byłem wściekły na wszystkich Avengersów. Zawsze traktowali mnie jak małe dziecko, które z niczym sobie nie radzi albo traktowali jak powietrze. Te stany mieszały się i szczerze to już wolałem, gdy mnie zauważali. Ale to, że mój ojciec również mnie nie pomijał, było denerwujące i w sumie to nawet przykre. Miał się mną opiekować, być moim wsparciem, tymczasem on jak zwykle nie myśli o innych. Dla niego najważniejszy był i będzie on sam.

Po podgrzaniu sobie wczorajszego obiadu postanowiłem pójść do salonu. Włączyłem sobie film i usiadłem na kanapie, przykrywając się kocem. Zjadłem mój posiłek i zająłem się kreskówką.

Po skończeniu oglądania sprawdziłem godzinę na telefonie. Było już po 22, a ja nadal nie dostałem żadnej wiadomości od mojego ojca.

Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie zadzwonić do mamy, ale uznałem, że lepszym wyjściem będzie jej nie przeszkadzać. Może tej chwili miała ważne spotkanie w Los Angeles? Musiałem zaczekać do jutra, by porozmawiać z nią na wideo czacie.

Zostałem sam, w wielkiej Wieży Tonego Starka. Okropnie mi się nudziło, jednak nie wiedziałem, co mógłbym ze sobą zrobić. Tyle możliwości przewijało mi się przez głowę, ale żadna rzecz nie była realna, a jeśli już, to nie dla dzieci. Nienawidziłem tego uczucia, kiedy kolejny raz w ciągu jednego dnia nie miałem zielonego pojęcia, czym się zainteresować. Dlaczego nie mógł się już rozpocząć ten rok szkolny? Wtedy dostałbym jakieś zajęcie i nikomu z Avengersów nie przeszkadzałaby moja obecność, a zwłaszcza ojcu.

A może bym tak poszedł sprawdzić, nad czym pracuje mój tata? Wydawało mi się to świetnym pomysłem . Nigdy nie mogłem wchodzić do jego pracowni, a moja ciekawość zawsze bywała zbyt duża. Przecież na pewno nie dowie się, że przez chwilę znajdowałem się w jego warsztacie.

Kiedy ta myśl przyszła mi do głowy, od razu udałem się do windy. Wybrałem odpowiednie piętro i po chwili stanąłem przed drzwiami do pracowni mojego taty. Trochę się jeszcze wahałem, ale uznałem, że w końcu nic mi nie może zrobić, bo jestem jego synem, dlatego wszedłem do środka.

Warsztat mojego taty był o wiele większy niż mój. Panował w nim pół mrok, jedynie niekończący się szereg najnowszych prototypów zbroi pozostał oświetlony. Na dużym stole roboczym, w centrum pomieszczenia znajdowały się kartki z projektami. Plany dotyczyły ulepszeń do nowiutkiego pancerza nanotechnologicznego. Te pomysły wydawały mi się o wiele ciekawsze i błyskotliwsze od czegokolwiek innego na tym małym świecie. Dlaczego on musiał być lepszy, mądrzejszy ode mnie?

Szczerze mówiąc, to dosłownie wszystko mnie wkurzało. To, że jestem pomijany, że traktują mnie jak małe dziecko, że moim ojcem jest wielki Tony Stark, którego każdy zna i podziwia. Najchętniej zniszczyłbym mu te wszystkie projekty, zbroje, ale nie mógłbym tego zrobić. Chyba, że... nie. Nie mogłem tu nic zepsuć, bo wtedy zorientowałby się, że byłem w jego niedozwolonej pracowni. Jednak ten fakt nie zmieniał tego, że jestem sam w Wieży i że wolno mi się porozglądać. Ciekawość wręcz mnie zżerała, co więcej tutaj znajdę.

Po prawie godzinie podziwiania projektów mojego ojca, postanowiłem opuścić jego pracownię. Wychodząc, niechcący się wywaliłem, przez jego stertę śmieci. To był właśnie powód, dlaczego ja wolałem mieć porządek w moim warsztacie. Przewracając się, chwyciłem za rękę jednego z prototypów zbroi. Ten model nie był wystarczająco wytrzymały, więc gdy tylko ją złapałem, runąłem razem z nią na podłogę. To teraz na pewno mój tata zobaczy, że byłem w jego pracowni.

- Dlaczego muszę mieć takiego wielkiego pecha? - zapytałem sam siebie.

Postanowiłem to zreperować na tyle, ile umiem. Po godzinnej próbie naprawienia swojego błędu uznałem, że bardziej zreperować się tego nie da.

Wychodząc, z pomieszczenia sprawdziłem, czy aby na pewno nie dostałem żadnej wiadomości. Na moim wyświetlaczu zobaczyłem oczywiście brak nowych powiadomień. Było już po północy, więc postanowiłem udać się do mojego pokoju. Po wykonaniu swojej wieczornej rutyny położyłem się spać, modląc się w duchu, żeby ojciec nie dostrzegł mojej wpadki.

Rano obudziły mnie odgłosy rozmów Avengersów. Chyba opowiadali coś o wczorajszej misji. Chciałem wiedzieć, czego dotyczyła ta akcja, dlatego w piżamie udałem się w stronę kuchni, aby zjeść śniadanie i podsłuchać dyskusji Mścicieli. W drodze zdawało mi się albo usłyszałem, że chyba ta misja się nie udała, a ten przestępca zdołał uciec. Ciekawe kim on jest?

Gdy dotarłem, do wybranego pomieszczenia rozmowy bohaterów nagle ucichły. Mogłem się tego w sumie spodziewać.

- Cześć Peter. - powiedziała Natasza, która jako jedyna została w pomieszczeniu.

- Cześć. - odpowiedziałem jeszcze zaspany. Przez chwilę zastanawiałem się, czy ją zapytać o tę wczorajszą misję. Tylko ona mogła zaspokoić moją ciekawość. - Jak wczora... - niedane było mi dokończyć, bo do pomieszczenia wszedł mój rozwścieczony tata. Na pewno już się domyślił, że byłem w jego warsztacie.

- PETER, wytłumaczysz mi, co wczoraj robiłeś w mojej pracowni?! Dlaczego zepsułeś mi, nowy model zbroi?! Wiesz, ile nad tym pracowałem?! - krzyknął wściekle.




Witam.

Zapomniałam wcześniej napisać, kiedy będą pojawiać się nowe rozdziały, więc od razu mówię, że zapewne kiedy oli_ciesielska mnie zmusi(co pewnie nastąpi już nie długo)

In the world of liesWhere stories live. Discover now