Chapter 15

8.3K 486 54
                                    

Jaylynn's P.O.V.:

- Serio, przestań to robić, Pomyślą, że oszalałam - syczę na chłopaka-wampira tak cicho jak to możliwe, ponieważ pozostali są w sąsiednim pokoju.

On po prostu chichocze.

- Co ty tu w ogóle robisz? - pytam go, a on wzrusza ramionami.

- Nie obwiniaj mnie o to, że nie chcę być sam przez całe moje życie - chichocze, a ja marszczę brwi.

- Jesteś zupełnie sam? - pytam go cicho, a on przytakuje.

- Jestem do tego przyzwyczajony. Jednak cieszę się, że mogę z tobą porozmawiać - mówi, a ja uśmiecham się do niego. W sumie nigdy tak na to nie patrzyłam. Nigdy nie myślałam o tym, że nie ma kogoś przy sobie. Właściwie myślałam, że mieszka razem z innymi. Ale domyślam się, że nie.

- Jak długo masz zamiar tu zostać? - pyta mnie, gdy zastanawiam się, co ma na myśli. Ma to ciekawskie spojrzenie, nie wiem jak to opisać.

- Nie wiem - mówię mu szczerze. Mogę iść do domu, jeśli chcę.

- Proszę, wróć teraz - pyta mnie, a ja marszczę brwi.

- Dlaczego? - pytam go, a on lekko się do mnie uśmiecha.

- Wtedy będę mógł porozmawiać z tobą bez twojego wpatrywania się we mnie jakbyś zobaczyła coś zwariowanego przed sobą - mówi, a ja chichoczę. W sumie może powinnam wrócić do domu, byłam z nimi przez większą część dnia.

- Jasne - mówię mu, a on się uśmiecha.

Wracam do salonu i widzę, że każdy nadal wpatruje się w ekran telewizora.

- Ludzie? - zwracam ich uwagę, a oni wszyscy patrzą na mnie.

- Będę już wracać do domu, nie czuję się najlepiej - mówię im. Trochę kłamię, ale cóż, mogliby się mnie o to spytać.

- Jesteś pewna? - pyta mnie Austin, a ja przytakuję.

- Tak, myślę, że lepiej będzie, jeśli trochę odpocznę - mówię mu, a oni wszyscy mnie żegnają. Kieruję się z powrotem do drzwi i nagle zdaję sobie sprawę, że Louis nas tu przywiózł, więc nie mam jak wrócić do domu.

- Nie masz jak wrócić? - słyszę pytanie chłopaka-wampira za mną, więc odwracam się do niego przodem, ale go tam nie ma.

- Gdzie jesteś? - pytam zdezorientowana, ale czuję, że ktoś trąca mnie w ramię. Odwracam się i widzę go szczerzącego się do mnie.

- Co? - pytam samą siebie zdezorientowana. Jego głos dobiega zza mnie.

- Mogę być niewidzialny, wiesz - mówi, a ja przytakuję.

- Oczywiście - chichoczę, a on się uśmiecha.

- Ale w sumie nie, nie mam jak wrócić - mówię mu, odpowiadając na jego wcześniejsze pytanie.

- Dobrze, w takim razie chodź tu - mów, gdy poleca mi podejść do niego.

Robię to, wyciąga swoje dłonie przed siebie.

- Co chcesz zrobić? - pytam go zdezorientowana, gdy chwyta obie moje dłonie. Nic na to nie poradzę, ale moja twarz robi się czerwona, gdy to robi.

Jego dłonie są zimne, ale nadal są w stanie sprawić, że się rumienię. Przestraszona zaczynam kręcić głową, ale sposób w jaki trzyma moją dłoń sprawia, że te myśli znikają.

- Co robisz? - pytam zmieszana, patrząc na nasze dłonie i chowając moją twarz przed nim.

- Zamknij oczy - nakazuje mi, a ja patrzę na niego zdezorientowana.

Blood // JB [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz