Rozdział 7

1.3K 27 7
                                    

Abi

- Możesz już coś wybrać - poprosiłam siedząc na łóżku chyba drugą godzinę. Wiedziałam na co się piszę przyjeżdżając do Amber przed randką, ale przeginała, nawet jak na siebie. - Przebierasz się już chyba dziesiąty raz.

- Tak się składa, że ósmy - sprostowała - a jeśli będzie taka potrzeba będę się przebierać piętnaście razy.

Dobrze że nie widziała jak przewracam oczami bo dostałabym za to w łeb.

- Jak tak dalej pójdzie to się spóźnimy - przypomniałam, mając nadzieję, że to zmotywuje ją do przyśpieszenia. - Te same ruchy dwa razy szybciej.

- Nie mogę się ruszać szybciej, jem leki które mnie spowalniają.

Podniosłam się z łóżka z zamiarem wypróbowania jej kosmetyków, powoli zaczynała zżerać mnie nuda.

- Po pierwsze wcale cię nie spowalniają, tylko uspokajają, a to zupełnie co innego, a po drugie dzisiaj i tak chodzisz po ścianach, jesteś pewna, że rano nie zapomniałaś wziąć piguły?

Zaczęłam obracać podstawkę na której stały perfumy, Amber miała do nich słabość. Zdążyłam podnieść jeden flakonik wyglądający wyjątkowo ekskluzywnie kiedy kopniakiem otworzyła drzwi garderoby. Miała na sobie czerwoną satynową sukienkę z dekoltem w serce sięgającą do kolan. Zmarszczyłam brwi na ten widok, wyglądała pięknie, materiał otulał jej ciało we właściwy sposób, ale to zdecydowanie nie była kreacja na wyjście do restauracji, nawet jeśli miało ono być pierwszą randką.

- Jezu brzmisz jak moja mama. Tak brałam tabletkę, zdaję sobie sprawę, że muszę robić to do czego zobowiązał mnie sąd. I tak się składa, że wcale nie jestem roztrzepana, jestem po prostu podekscytowana, może zabrzmi to dziwnie, ale czuję się jakbym znała się z Jasonem od zawsze, opowiedziałam mu o rzeczach których praktycznie nikomu nie mówię, rozmawialiśmy ze sobą tak dużo że z tyłu głowy mam teraz jego głos, jakbym znała jego opinię na każdy temat. - Zaczęła nerwowo wyginać palce. - I teraz strasznie się martwię, to spotkanie może być początkiem najlepszej historii mojego życia, albo kompletną klapą, a jeśli tak będzie będę miała depresje przez kilka miesięcy, już to czuje.

Odłożyłam perfum na jego miejsce. Podeszłam do niej i złapałam za ramiona. Od kiedy zaczęła brać leki na ADHD nie widziałam jej w takim stanie. Zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie okłamała mnie w kwestii tabletki, jak do tej pory grzecznie je zażywała, ale może randka była wystarczającą pokusą żeby na ten jeden dzień zrezygnować z zobowiązań. Jeśli tak było ten związek już miał na nią zły wpływ.

- Hej spokojnie - powiedziałam, łapiąc z nią kontakt wzrokowy. Wyglądała jakby miała jakiś dziwny napad lęku. -Przede wszystkim oddychaj, to tylko facet, tylko pierwsza randka nic takiego, nawet jeżeli byłaby najgorszą randką w historii nie oznacza wcale, że między wami już nic nie będzie.

- Jak to nie? Zaiskrzy albo nie, nie ma nic pomiędzy. - Powoli zaczynała się hiperwentylować, a ja nie bardzo wiedziałam co zrobić w takiej sytuacji.

- No i po co ta presja? - zapytałam pokrzepiająco ściskając jej ramiona. - Masz już doświadczenie w randkach to nie twoja pierwsza runda będzie dobrze.

- Wiem, ale teraz jest inaczej, on jest jakiś inny.

- Ale to wciąż tylko facet.

- Nie rozumiesz, zachowujesz się jakbyś nigdy nie była zakochana. Skoro uważasz, że wszyscy mężczyźni są dokładnie tacy sami po co szukać kogoś specjalnego, skoro na to samo wyszłoby wzięcie pierwszego lepszego z brzegu.

She'll be the one (zakończone)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang