✧ Rozdział XIII ✧

47 16 6
                                    

  Tulipanowa Łapa zmrużyła w skupieniu oczy, przyglądając się nornicy, która znajdowała się wręcz na wyciągnięcie łapy przed pyskiem uczennicy. Kotka już jakiś czas temu rozdzieliła się z polującym patrolem do którego była przydzielona, aby każdy z uczestniczących mógł złapać jak najwięcej zwierzyny. 

  Niestety do tej pory, polowanie szło uczennicy nie za dobrze. 

  Mała, nędzna myszka leżała zakopana pod jesionem niedaleko i Tulipanowa Łapa zamierzała wreszcie zwiększyć ilość złapanej przez siebie zwierzyny. 

  Rozkojarzenie jej nie odstępowało na krok, przez co jej forma i w polowaniu i w walce zaczynała spadać. Miała wielką ochotę ponownie spotkać bezimienną kocicę i wykrzyczeć jej, że nic dobrego do jej życia nie wniosła od kiedy się jej ukazała - jakby kiedykolwiek właścicielka głosu zrobiła cokolwiek dobrze. 

- Tym razem mi się uda - wymamrotała do siebie cichy doping, spinając przy tym mięśnie tylnych łap do skoku. 

  Jedno uderzenie serca przed tym, jak skoczyła, wiatr gwałtownie zmienił swój kierunek, niosąc tym samym zapach pręgowanej kotki prosto pod nos jej ofiary. 

  Nim Tulipanowa Łapa zdążyła zareagować, poinformowana nornica uciekła jej pomiędzy korzeniami rozłożystego kasztanowca, a uczennica uderzyła o twardą ziemię pazurami, o wąs od ogona zwierzątka. 

- Żabie łajno! - zaklęła ze złością i zjeżyła futro na karku. - Nienawidzę cię! - krzyknęła, mając cichą nadzieję, że tajemnicza kocica usłyszy jej słowa i najlepiej da jej spokój. 

  Odpowiedź rzecz jasna nie nadeszła i zdenerwowana uczennica, ruszyła biegiem przed siebie, mając nadzieję, że zmęczywszy się w ten sposób, myśli wokół właścicielki głosu miną. 

  Ja chcę po prostu zostać najlepszą wojowniczką w historii - pomyślała z frustracją, przeskakując niewielką kłodę, która znalazła się na jej drodze. - Dlaczego akurat ja muszę użerać się z nią!? - dodała, a z jej gardła wydostał się niski charkot. 

  Biegła jeszcze przez jakiś czas i w ostatniej chwili zorientowała się, jak blisko znalazła się terytorium Klanu Wiatru - zatrzymała się dosłownie na granicy i odskoczyła szybko do tyłu, aby nikt zaraz jej o coś nie oskarżył. 

  Syknęła ze złością, po czym wzięła w buzię patyk, który jej się napatoczył pod łapy i rzuciła nim z całej siły przed siebie. Czuła, jak zdenerwowanie zaczyna zbyt mocno ogarniać jej ciało i kiedy to do niej dotarło, momentalnie ogarnął ją strach - ta frustracja jedynie mogła zachęcić kocicę do ponownego zawładnięcia jej ciałem. 

- Ow! - usłyszała nagle zza krzaków po przeciwnej stronie granicy, gdzie to wycelowała bezmyślnie rzucaną rzeczą. 

  Wbiła osłupiałe spojrzenie w tamto miejsce i zjeżyła się, gotowa do przepychanki, gdyby trafiony kot był skory to kłótni. 

  Jakie ogarnęło ją osłupienie, kiedy jej oczom zamiast jakiegoś wściekłego wojownika, ukazała się zaskoczona Porzeczkowa Łapa, której zielone oczy przybrały dwa razy większe rozmiary. 

  Na widok brązowej, pręgowanej uczennicy, zrobiła osłupiałą minę, po czym uśmiechnęła się szeroko i podbiegła do kotki z Klanu Rzeki. 

- Tulipanowa Łapo! Cześć! - krzyknęła i kiedy chciała zetknąć się nosami na przywitanie, druga kotka odsunęła się od niej i zmarszczyła nos, czując niesmak. 

- Co ty robisz?! Oszalałaś!? - syknęła, rozglądając się dookoła, po czym zepchnęła Porzeczkową Łapę na jej stronę granicy. - To nie jest zgromadzenie, jakbyś nie zauważyła. Nie ma rozejmu i gdyby ktoś inny cię tu zobaczył, to byłaby wielka awantura - dodała ze złością, po czym spojrzała krytycznie na białą kotkę.

  Jak można być tak bezmyślnym? - spytała się w myślach, podczas gdy Porzeczkowa Łapa przybrała skruszoną minę. 

- Zapomniałam... - wymamrotała niewyraźnie kotka, a jej rozmówczyni prychnęła na te słowa. 

- Jak można zapomnieć o takiej oczywistej rzeczy? - spytała, spoglądając powątpiewająco na uczennicę, która przy niej wyglądała jak kociak, który niepostrzeżenie wybiegł z obozu swojego klanu. 

- Po prostu ucieszyłam się, kiedy cię zobaczyłam! Minęła już prawie połowa księżyca od zgromadzenia i jeszcze cię nie widziałam - miauknęła pośpiesznie Porzeczkowa Łapa. - Mimo, że uderzyłaś mnie patykiem i przepłoszyłaś królika - dodała z cichym śmiechem. 

  Tulipanowa Łapa westchnęła cicho na te słowa i zaczęła nerwowo grzebać w ziemi swoją łapą. 

  Nie chciała uderzyć nikogo przez swoją złość, tak samo jak nie chciała być niegrzeczna w stosunku kotki, która starała się być po prostu miła - niestety w irytujący sposób. 

- Wybacz - mruknęła i strzepnęła ogonem, wbijając przy tym spojrzenie niebieskich oczów w taflę jeziora. 

- Nic się nie stało - zapewniła ją od razu jej rozmówczyni i uśmiechnęła się delikatnie. - Wszystko w porządku? Za nim mnie trafiłaś, słyszałam, że ktoś był bardzo zły i obstawiam, że to byłaś ty - dodała i zastrzygła uchem, a Tulipanowa Łapa westchnęła cicho. 

- Gorszy dzień po prostu - mruknęła lakonicznie i spojrzała przez ramię, obawiając się, że zaraz może pojawić się reszta polującego patrolu. 

  A nie chciała aby ktokolwiek je zobaczył, nawet jeśli była to krótka, nic nie znacząca rozmowa na granicy. 

  Nie chciała żadnych pytań od swoich pobratymców, szczególnie kiedy w ostatnich dniach spadła im w oczach przez swoje gorsze oraz mniejsze osiągnięcia.

- Oh... Rozumiem - miauknęła Porzeczkowa Łapa z nutką współczucia, która wprowadziła pręgowaną uczennicę w okropne rozdrażnienie. 

- Wiesz co? Muszę iść - odparła ozięble, unosząc nieco wyżej głowę i cofnęła się o dwa kroki do tyłu. - Mam obowiązki, a rozmowa z tobą może jeszcze przez przypadek wpakować mnie w kłopoty - dodała pretensjonalnie, a Porzeczkowa Łapa spojrzała na nią z zaskoczeniem.

- Czy coś powiedziałam nie tak? - spytała zdezorientowana i zrobiła krok do przodu, ponownie przekraczając granicę. 

- Odejdź! - syknęła Tulipanowa Łapa, najeżywszy się tak, że przybrała dwa razy większy rozmiar. - Jesteś intruzem na terytorium mojego klanu i będę zmuszona cię przepędzić, jeśli zaraz nie odejdziesz - warknęła, machnąwszy przy tym zamaszyście ogonem. 

  Oczy Porzeczkowej Łapy przypominały w tamtym momencie dwa, ogromne, lśniące kamienie w jeziorze, które czasami w słoneczne dni można było wypatrzeć. Zaskoczenie i zdenerwowanie malowało się wyraźnie na pysku białej uczennicy, a pręgowana kotka modliła się jedynie w myślach, aby ta wreszcie sobie poszła. 

- Nie rozumiem.. - wyszeptała, ale kiedy Tulipanowa Łapa zmrużyła oczy ze złością, szybko wycofała się na długość kociego ogona po swojej stronie. - Ja już pójdę - dodała szybko. 

- Tak będzie najlepiej - stwierdziła beznamiętnie pręgowana uczennica, a jej rozmówczyni zaraz czmychnęła, znikając za rozłożystym krzakiem wrzosu. 

- Bardzo dobrze się zachowałaś - usłyszała nagle głos niby w głowie, choć zdawało się, jakby zostały te słowa powiedziane prosto do jej ucha. 

  Tulipanowa Łapa momentalnie odwróciła się z zaskoczenie i frustracji, jednak nie ujrzała przed sobą bezimiennej kocicy ani jej mrocznych, bursztynowych oczu. 

- A niech będzie przeklęta cała Mroczna Puszcza, daj mi spokój! - syknęła i ruszyła z powrotem pędem w głąb swojego terytorium, aby złapać cokolwiek nim spotka się ponownie z patrolem i rozczaruje tym samym Jasną Iskrę. 

  A na rozczarowanie swojej mentorki nie mogła sobie pozwolić.

  Nie po tej długiej linii małych porażek przyniesionych przez rozkojarzenie. 

Wojownicy • Mroczna ŚcieżkaWhere stories live. Discover now