✧ Rozdział I ✧

141 25 6
                                    

  Był to chłodny lesz dość słoneczny dzień. Śnieg padał już od momentu, gdy ukazały się pierwsze promiennie słońca, ukazującego się na niebie, budzące wojowników i przypominające im o ich obowiązkach. Ziemia była przykryta warstwą puchatej, ale zimnej pierzyny, tworzącej uroczy krajobraz.

  Jednak mimo zimnych mrozów, w żłobku panowało przyjemne ciepło, a w powietrzu unosił się zapach mleka. W gęstych zaroślach trzciny oraz innych traw i morskich roślin spały dwie karmicielki wraz z dwójką kociąt, grzejące się nawzajem swoimi ciałami. 

  Jednym z tym kociąt była Tulipanka - długowłosa kotka o jasnobrązowym futrze w ciemniejsze pręgi. Posiadała jasne, niebieskie oczy, który swoim odcieniem przypominał trochę zamarźniętą taflę jeziora podczas pory nagich drzew. Kotka spała wtulona w swoją siostrę - Maczkę - oraz swoją rodzicielkę - Kryształowe Pióro. 

  Tulipanka spałaby pewnie znacznie dłużej, gdyby nie jej wyczulony i wrażliwy słuch nie dosłyszał cichego szumu trzciny, jakby ktoś wchodził do środka legowiska, a do jej różowego nosa już po chwili dotarł zapach ciepłej, świeżej myszy. Leniwie otworzyła jedno oko, po czym ziewnęła przeciągle, a następnie podniosła się z pozycji siedzącej. Jej oczom od razu rzucił się nowoprzybyły do żłobka kot o takiego samego odcieniu sierści w pręgi i bursztynowych oczach, którego od razu rozpoznała. 

- Tata! - pisnęła i od razu podbiegła do kocura, który miał w swojej sierści jeszcze trochę tego białego puchu, który jak się dowiedziała, nazywał się śnieg. Kocur uśmiechnął się do niej ciepło, po czym zamruczał i polizał kotkę po głowie. 

- Jak się ma moja mała wojowniczka? - spytał lekko rozbawiony Bursztynowy Zmierzch swoją córkę, odkładając na bok przyniesioną zwierzynę i sadowiąc się wygodnie na ziemi. Tulipanka zamachała wesoło ogonem i podskoczyła zabawnie, po czym odpowiedziała żywiołowo:

- Świetnie! - pisnęła, ponownie podskakując i rozbawiając swoim zachowaniem swojego ojca. Kocur kiwnął głową, a jego wąsy zadrgały, po czym odpowiedział:

- No to świetnie, wojownik musi być zawsze gotowy na wszystko - odparł i zastrzygł uchem, a kotka kiwnęła od razu żywiołowo głową, wpadając tym samym na pewien pomysł. 

  Przyglądała się chwilę swojemu ojcowi z lekko przymrużonymi niebieskimi oczami, zastanawiając jak zaatakować go z zaskoczenia. Jakby nie patrzeć miała mniej niż trzy księżyce, ale uwielbiała właśnie takie zabawy z swoim tatą, który był już wojownikiem, za co go podziwiała. Kocur przyglądał się jej uważnie, wyraźnie rozbawiony jej zachowaniem. 

  W pierwszej chwili jej spojrzenie wylądowało na barku jej ojca, jednak już po chwili zmieniła swój cel na łapy, stwierdzając, że jest to lepsze miejsce na zaatakowanie. Już miała zrobić tak, jak postanowiła, jednak wtedy usłyszała w głowie jakiś dziwny, cichy głos. 

- Nie w łapy, kochana... Lepiej w bark, jednak pamiętaj, że bez okrzyku bojowego i pazurów nie ma zabawy - usłyszała ten dziwny głos i z przerażeniem zrozumiała, że nagle nie jest w stanie sama zdecydować gdzie może łapę postawić. Straciła kontrolę nad swoim ciałem, przez co przeszedł ją dreszcz przerażenia i nie podobało się jej to. 

  Nim zdążyła jakkolwiek zareagować, poczuła, że przypada do kucy, by zaatakować, spinając mięśnie oraz wysuwając swoje małe, ostre pazurki ku własnemu przerażeniu. Od razu spanikowała, a jej przerażenie wzmocniła nasuwająca się na jej oczy mgła, zasłaniająca jej to co robi. Nie wiedziała jaka jest reakcja Bursztynowego Zmierzchu, ale była pewna, że jest na nią zły. Nie miała też pojęcia co aktualnie robi, ale wiedziała, że jeszcze nie zaatakowała własnego ojca. 

- Tulipanko, uspokój się - warknął trochę z zaskoczeniem kocur, jednak kotka nie widziała przez tą dziwną, mglistą zasłonę własnego ojca.  Po chwili jednak Tulipanka poczuła na karku jego silne szczęki i mgła powoli zaczęła znikać, a ona zaczęła rozróżniać wszystkie kształty. 

  Odzyskała władzę nad własnym ciałem i schowała swoje pazurki, gdy jej ojciec posadził ją na mchu koło jej siostry i mamy. Czuła jak jej futro delikatnie płonie z zawstydzenia i nie była pewna co też mógł sobie myśleć jej ojciec o jej zachowaniu, ale było dużo prawdopodobieństwo, że był nią zawiedziony. 

- Będziesz świetną wojowniczką, Tulipanko. Ja już to widzę - miauknął Bursztynowy Zmierzch cicho i polizał kotkę po ucho, uśmiechając się przy tym do małej uspokajająco. Kotka westchnęła cicho z ulgą, widząc, że jej ojciec nie był na nią jednak zły, czego się tak obawiała. Przytuliła się do jego miękkiego, brązowego i pręgowanego, jak jej, futra i cicho zamruczała, a on ponownie polizał ją po uchu. 

  Nagle poczuła, że ktoś tuż koło niej się porusza, a po chwili do jej wyczulonych uszu dotarło ciche ziewnięcie - jej siostra, Maczka, się obudziła. Była to ciemnoruda kotka, posiadająca białe podbrzusze oraz końcówkę ogona, a jej oczy były w bursztynowym odcieniu. Gdy jej siostra zauważyła ich ojca, od razu rzuciła się w jego kierunku. 

- Tato! Przyszedłeś nas odwiedzić! Byłeś na polowaniu? Albo na patrolu? Jak wygląda las w śniegu? - Maczka od razu zaczęła zadawać pytania, żywiołowo przy tym podskakując, rozbawiając swoim zachowaniem Bursztynowy Zmierzch. Tulipanka spojrzała na swoją siostrę z lekkim politowaniem, jednakże też z irytacją, bo tak bardzo chciała spędzić czas jedynie z ich ojcem, a nie też z swoją dziecinną siostrą, która zadawała - zdaniem kotki - strasznie dziecinne pytania. Tulipanka wiedziała jednak, że gdy już ciemnoruda kotka się obudziła, nie było szansy by stało się tak jak pragnęła. 

- Widzę, że ktoś tu jest w dobrym nastroju od samego rana - miauknął rozbawiony kocur, polizawszy po uchu swoją drugą pociechę, po czym dodał: - Za dużo pytań na raz, Maczko. Na które według ciebie powinienem odpowiedzieć jako pierwsze?

  Tulipanka troszkę urażona, przestała w tym momencie słuchać rozmowy Bursztynowego Zmierzchu z jej siostrą i położyła się koło swojej mamy, zamknąwszy przy tym oczy. Zaczęła wsłuchiwać się w cichy i miarowy oddech Kryształowego Pióra, która ciągle spała, najwyraźniej jeszcze zmęczona. Lubiła tak leżeć, przytulona do miękkiego futra swojej rodzicielki bez żadnych kocięcych zmartwień. Mimo to, nie mogła się doczekać, aż zostanie uczennicą, a potem wojowniczką i to najlepszą wśród klanów 

  Poczuła w tym momencie, jak jej mama delikatnie się poruszyła, za pewnie powoli się przebudzając. Tulipanka uniosła głowę, domyślając się, że jej rodzicielce sen został przerwany przez radosną rozmowę między Bursztynowym Zmierzchem, a Maczką. Kotka prychnęła trochę ze złością, bo to oznaczało koniec wtulania się w miękkie, białe niczym śnieg przed żłobkiem, futro. Kryształowe Pióro ziewnęła, po czym spojrzenie jej niebieskich oczu wylądowało na jej partnerze oraz dwójce kociąt. 

- O, obie już nie śpicie - miauknęła, ziewnąwszy przy tym biała karmicielka, po czym spojrzała z uśmiechem na swojego partnera i dodała: - Miło widzieć kogoś kto już nas z rana odwiedza - miauknęła i Bursztynowy Zmierzch odpowiedział jej uśmiechem oraz polizał ją po policzku. 

- Oczywiście, w końcu jesteście wszystkie moją rodziną i was kocham, więc dlaczego miałbym nie przychodzić nawet z rana? - miauknął kocur, z wesołym błyskiem w bursztynowych oczach. Tulipanka uśmiechnęła się delikatnie, ciesząc się, że posiada tak kochanych rodziców. 

- W takim razie, dlaczego nie zostałam wcześniej obudzona? - spytała karmicielka i tym razem odpowiedziała jej jasnobrązowa, pręgowana kotka. 

- Bo chcieliśmy ci wszyscy dać szansę pospać, mamo - miauknęła, unosząc dumnie głowę, a Kryształowe Pióro spojrzała na nią z czułością i przytuliła do siebie puszystym ogonem, którego końcówka była w rudym kolorze. 

- Moje dwa kochane skarby - zamruczała cicho Kryształowe Pióro, przysuwając do siebie Maczkę, która od razu wtuliła się w nią oraz Tulipankę, co niezbyt przypadło do gustu jasnobrązowej kotce, jednak dzięki tej rodzinnej chwili, zapomniała ona o tym dziwnym głosie, który słyszała w głowie. 

Wojownicy • Mroczna ŚcieżkaWhere stories live. Discover now