- Biedny - powiedziałam, unosząc jeden kącik ust. - Sasaki, chyba nic z tym nie zrobi, bo on już oberwał.

- Też tak myślę - przyznał Izumi.

- Yue, znowu się bijecie? - jęknęła przewodnicząca, wchodzą do klasy. - Zostaw go, bo będę musiała wyciągną z tego konsekwencje i złożyć raport do dyrektora, a wiesz jak tego nie cierpię.

Sasaki miała czarne włosy i bardzo ciemne brązowe oczy. Jej włosy były długie, a do oczu wpadała krótka równa grzywka.

- Oberwał, bo rozerwał - powiedziała Yue, wypuszczając Yoshiro, który upadł na kolana, z trudem łapiąc oddech.

Yue opowiedziała Sasaki całą historię, ale nie słuchałam jej, ponieważ patrzyłam na śmiejącego się Izumiego.

- A, jeszcze jedno - powiedziała Yue i uderzyła Yoshiro pięścią w ramię. - To za to chan, przy moim imieniu, baka.

- Uspokójcie się już, wszyscy! - zawołała Sasaki. - Ian, zaraz dzwonek, nie idziesz? - zapytała.

- Ach, tak. Czekałem na ciebie.

Ian i Sasaki byli parą, ale nie obnosili się z tym bardzo. W zasadzie jak na parę zachowywali się dość dziwnie, bo nie całowali się, nawet w policzek, nie obejmowali, przytulali, ani nawet nie chodzili za ręce. Tylko odprowadzali się do domu i takie tam. No ale w końcu mieszkają w tym samym wieżowcu.

Oboje wyszli z klasy i jak się spodziewałam, nie złapali się za ręce. Może nie lubią, kiedy ktoś na nich patrz w takich momentach, dlatego tego nie robią? Chociaż dziś może coś się zmieni, ponieważ to czternasty luty.

A co do walentynek, dzisiejszego dnia dam Izumiemu czekoladki, jak to zwykle robię w ten dzień, ale dla nas nie oznacza to, że jesteśmy parą, bo nie jesteśmy. To tylko przyjacielski gest, ale inni myślą, że chodzimy ze sobą. Nam to jednak nie przeszkadza.

Nie oszukuj się, przecież widać jak on ci się podoba - pomyślałam.

No dobra, mnie to przeszkadza, że wszyscy postrzegają nas jako zakochanych, ale Izumi nie chce tego.

Lekcje mijały szybko. Na długiej przerwie się zaczęło.

Dziewczyny podchodziły do ławek chłopaków wręczając im małe pudełeczka z czekoladkami. Kupnymi i takimi własnej roboty. Chłopakiem, który dostał najwięcej słodyczy w naszej klasie, był oczywiście Yoshiro, bo nie ukrywajmy jest przystojny. Podoba mi się nawet, ale ma za długie włosy i daje się bić dziewczynie.

Ja siedziałam w swojej ławce, a Izumi odwrócił się do mnie z krzesłem, żebyśmy razem mogli zjeść Obento.

- Izumi - powiedziałam i wyciągnęłam z mojej torby trójkątne pudełeczko z trzema małymi czekoladkami w środku. Jedną posypaną wiórkami kokosowymi, drugą z orzechem laskowym w środku, a trzecią z wzorkami z gorzkiej czekolady i drobinkami orzechów oraz z karmelem w środku. - Twoje ulubione smaki.

- Dziękuję - powiedział Izumi uśmiechając się. Jego policzki przybrały różowy kolor.

Szybko zamrugałam zaskoczona, ale ten kolor znikł w mgnieniu oka. Penie mi się wydawało, że się zarumienił.

Otworzył pudełeczko i wyciągnął jedną kulkę. Obserwowałam jak sięga po nią i powoli wkłada do buzi. Jego mina w tym momencie była najważniejsza. Moje czekoladki nie były doskonałe w tamtym roku, więc w tym musiałam się bardziej postarać. Na jego twarzy zaczął się malować błogi stan, więc z zadowoleniem stwierdziłam, że wyszły lepiej niż ostatnio.

- Z każdym rokiem są coraz smaczniejsze.

- To tak zabrzmiało jakby były niedobre - prychnęłam.

Fallen AngelsWhere stories live. Discover now