Rozdział 5

265 20 22
                                    

Rozmowa ostatecznie nie wyszła zbyt dobrze. Xie Lian i Lan WangJi trochę się pokłócili (raczej z inicjatywy Lan Zhana)  z czego wynikało że Wei i San Lang też, bo każdy trzymał stronę swojego towarzysza. Wei WuXian był nawet zadowolony z takiego obrotu sprawy, bo nie musiał znosić tamtej dwójki i mógł sam pobyć z Lan Zhan'em.

Poza tym przynajmniej pizza była dobra. Wszystko szło w miarę dobrze do momentu, w którym Lan Zhan oświadczył, że jutro wracają do Zacisza Obłoków.

-Nieeeee tylko nie toooooo!

-Muszę wrócić do swoich obowiązków.

-Jeszcze tylko 2 dni proooooszę!

-Nie.

-Lan Zhan jesteś okrutny.

-...

-Eh...Skoro musimy...

WangJi był zdziwiony, że Wei Ying tak łatwo się poddał, ale pasowało mu to.

-Ale... Najpierw musisz mnie złapać- mówiąc to Patriarcha wybiegł z restauracji pozostawiając Hanguong-Jun'a sam na sam z rachunkiem.
Lan Zhan mógł się tego spodziewać.

                             ***

Następnego dnia Wei WuXian został zerwany z łóżka z samego rana. Kiedy dotarli do brzegu Wielkiej Rzeki Wei Ying zauważył w rozkładzie statek, który bardzo mu się spodobał.

-Hejjjj Lan Zhan patrz! Ten statek płynie w kierunku Zacisza Obłoków! Przepływa też przez Przystań Lotosów! Mógłbym odwiedzić brata!- Wei zaczął ostatnio naprawiać relacje ze swoim Shidi

-Niech będzie.

-Yeyyy!

-To ile kosztują bilety?

-120 za osobę.

Lan WangJi'ego zatkało.

-Lan Zhaaaan już się zgodziłeś!

Drugi jadeit tylko westchnął i udał się do kas biletowych.
   
                            ***

-Kiedy ten statek ruszy...- Wei WuXian zdjął wierzchnią szatę i teraz był już tylko w koszulce. Słońce piekło niemiłosiernie,a łódź nie miała na razie zamiaru odpłynąć.

-Pójdziesz zapytać kapitana?

Lan WangJi skinął głową i odszedł w stronę rufy statku, zostawiając Wei'a samego na dziobie.

-Hej seniorze Wei!

-A- Yuan! Co ty tu robisz? Myślałem że wróciłeś do Gusu.

-Nie, musiałem coś załatwić w mieście

-Eh...

-Co?

-Zaczynasz się zachowywać jak typowy obywatel sekty Lan.

-A nie jestem obywatelem sekty Lan?

-Oczewiście, że jesteś- silne ramię Lan Zhan'a odsunęło Wei WuXiana- statek ruszy za 5 minut.

Lan Shizui na jego widok wybuchnął śmiechem. WangJi patrzył na niego pytającym wzrokiem.

-To co pobraliście się już?

-Że co?

-Shizui proszę nie zaczynaj...

-No wiesz Hanguang-Jun, skoro zwracasz się do seniora Wei per ,,kochanie" to chyba...

-Nigdy go tak nie nazwałem- uszy Lan Zhan'a poróżowiały.

-Nazwałeś, wprawdzie senior Wei mówił, że jesteś pijany ale...

(Nie) Zwykła historiaWhere stories live. Discover now