Rozdział 32

11.5K 355 11
                                    

Lucas

Tak cholernie bolało, że musiałem się z nią pożegnać. Bałem się też, że mi nie wybaczy, tego co miałem zamiar zrobić. Na jej miejscu, bym tego nie zrobił. Trudno nie miałem wyjścia. Ostatni raz ją pocałowałem i wyjechałem do pracy.
Wyjeżdżaliśmy właśnie ze spotkania z kontrahentami, gdzie towarzyszył nam Carter. Wszyscy wsiedli w swoje samochody i udaliśmy się w stronę biura, ale okrężną drogą. Musieliśmy znaleźć się na autostradzie, ale uprzednio zahaczyć o las. Zatrzymałem się w jakiś krzakach i przerzuciłem trupa z mojego bagażnika, na siedzenie kierowcy, zapiąłem mu pas i sam usiadłem przed nim. Wyjechałem na autostradę i zaczęliśmy się ścigać z Ethanem. Tylko on, Nathan, Ignazio i mój ojciec oraz Jurij wiedzieliśmy o tym planie. Gdy zbliżaliśmy się do celu, Nathan podjechał do mnie bardzo blisko swoim dostawczakiem. Otworzył drzwi, a ja szybę i wyślizgnąłem się do jego samochodu. Mogłem właśnie zginąć, ale to nic. Udało się. Byłem na pace i z oddali patrzyłem jak mój samochód z trupem rozbija się na ścianie i wybucha. Nic z ciała nie zostało. Upozorowanie swojej śmierci, było najtrudniejszą decyzją jaką musiałem kiedykolwiek podjąć. Musiałem się dowiedzieć kto mnie zdradził i zapewnić bezpieczeństwo Layli. Podrzucili mnie do domku i codziennie zdawali raport. Miałem ochotę wycofać się wiele, tylko, żeby przestała płakać, a zaczęła jeść. Cierpiała. Najgorszy był pogrzeb. Nie mogłem znieść widoku jej płaczącej nad moim rzekomym grobem. Odjechałem szybciej niż tam przyjechałem. Lepiej od razu mi się zrobiło, jak zobaczyłem, że wróciła do ludzi i zaczęła pracować. Wiedziałem doskonale, że firma jest bezpieczna. Miała dwóch idealnych ludzi. Moją ukochaną i mojego przyjaciela, bez którego nie dałbym rady.

Nie mogłem uwierzyć, że moje przypuszczenia poszły w kierunku Cartera. Miałem nadzieję, że się mylę. Znaliśmy się odkąd pamiętam. Dzieliłem się z nim każdym osiągnięciem, sekretem i był mi bliski, tak jak Ethan.
Wiedziałem, że niedługo się to skończy i będę mógł przytulić znowu moją żonę, o ile będzie chciała ze mną rozmawiać. Wierzę, że mi wybaczy, oczywiście nie od razu, ale z czasem.

Byłem w tym domku jebany miesiąc. Miałem już dość. Dzisiaj przyszedł do mnie Ethan, żeby mi pomóc w dalszym planie. Musiałem złapać jakoś Cartera i wymyśliliśmy zasadzkę. Czekaliśmy, czy się zjawi.

- Myślisz, że połknie haczyk? – usłyszałem głos przyjaciela.

- Obawiam się, że tak.

- Ty lepiej się obawiaj Layli. – spojrzałem na niego i się uśmiechnąłem.

- Obawiałem się jak jeszcze „ żyłem „ – zrobiłem cudzysłów palcami. Oboje zaczęliśmy się śmiać. Nagle drzwi się otworzyły i weszły dwa oprychy. Obezwładnili nas w kilka sekund,, ale chyba też nie stawialiśmy jakiegoś oporu. Gdy już siedzieliśmy przywiązani, pojawił się Carter, a oni wyszli. Kurwa no.

- Myślałeś, że się nie dowiem, że żyjesz? Super, chociaż jak Cię w końcu zabiję, to nikt się nie dowie, bo przecież już nie żyjesz.– zaśmiał się.

- A ty myślisz, że mnie złapałeś? – również się zaśmiałem. – żałosny jesteś.

- Co ty pierdolisz ? – widziałem jak się gotuje.

- Podejrzewałem Cię od dłuższego czasu i chciałem się dowiedzieć, czy mam rację. O to jesteś. Zdrajcą. – poczułem ból po prawej stronie twarzy. Dostałem pięścią, uśmiechnąłem się i wyplułem krew prosto na jego buty

- Musiałem. Nie mam zamiaru Ci się tłumaczyć.

Jeszcze trochę pokrzyczał, aż nagle zaczęliśmy robić się śpiący. Gdy zrozumiałem, co się dzieje usnąłem.

Layla

Napisałam jeszcze do Vito, żeby pomógł mi ich przenieść. Wolałam na swoim terenie. Nie wiedziałam czy Carter, nie wezwał kogoś. Cóż, nieźle się zdziwią. Poszłam się przebrać. Założyłam granatowe jeansy, czarną koszulkę, beżowe szpilki i karmelową marynarkę. Włosy rozpuściłam i pomalowałam się delikatnie. Założyłam zegarek i spryskałam perfumami. Gotowa zeszłam na dół. Cała trójka siedziała sobie grzecznie, przywiązana do krzesła z przyklejoną taśmą na ustach. Byli już przytomni, kiedy weszłam do środka.

- Witam. Witam. Kogo moje oczy widzą.- zaczęłam sobie krążyć, między nimi. Najpierw poklepałam po ramieniu Cartera, następnie Ethana, a na końcu Lucasa. – Same cenne zdobycze. Zdrajcą, kłamca i trup, który zmartwychwstał. Normalnie jebany spektakl. – zaczęłam klaskać w dłonie. Cała trójka patrzyła na mnie. – zacznijmy od zdrajcy. – zerwałam tej świni taśmę, a on krzyknął, jak jakaś cipa.

- Suka. – wysyczał. Podeszłam do niego i przejechałam paznokciami po jego twarzy, tworząc szramy. Syknął z bólu.

- To jest dopiero początek, tego co mam zamiar z Tobą zrobić. – odpowiedziałam, uśmiechając szeroko. – Teraz powiedz mi, co nasz na Mię. – w odpowiedzi się zaśmiał.

- Nic Ci nie powiem.

- Otóż jak ty mi nie powiesz, to ona mi powie.

- Nie zrobi tego.

- Chcesz się założyć? Powiem Ci jak ja to widzę, a ty grzecznie posłuchasz. – zakleiłam mu usta taśmą. – Jej ojciec zostaje zabity w niewyjaśnionych okolicznościach, do tej pory nie znaleziono mordercy, matka po tym rozpływa się w powietrzu, a ona sama niespełna szesnastoletnia dziewczyna ląduje w zakładzie psychiatrycznym, gdzie spędza cztery lata. Później znajduje się cudowny wujek który postanawia jej pomóc. Tylko szkoda, że musi dla niego węszyć w domu szefowej. – po tych słowach jego oczy się rozszerzają. – No tak. Zapomniałabym.. – uderzyłam się lekko w czoło. – Vito, przynieś proszę laptopa i papiery. – po chwili miałam już potrzebne dowody, więc odpaliłam nagranie i ustawiłam tak, żeby każdy widział. Podeszłam do Cartera i zdarłam mu znowu taśmę.

- Skąd to masz? Przecież..

- Przecież nie ma w domu kamer? – przerwałam mu i zaśmiałam gorzko. – Vito zamontował mi je rano. Specjalnie wysłałam Mię, do domu, bo miałam podejrzenia do niej i do Ciebie. Potwierdziło się. – zaśmiałam się znowu.- to jeszcze masz potwierdzenie. Bilingi. Rozmawiała z Tobą, chwilę po wejściu do domu. – przerwałam, po czym znowu zakleiłam mu usta. Następnie zwróciłam się do Ethana. – Ciebie osądzi Libi. Właśnie jedzie, więc radziłabym Ci przygotować się na jazdę, tak samo Twój przyjaciel od serca. Nie spodziewałam się, że jesteście w stanie wykręcić mi taki numer. Ja idę pogadać z Mią, a później się zmywam. Życzę wam miłego dnia. – Pomachałam i wyszłam z pomieszczenia. Słyszałam jeszcze szurające krzesło i krzyki, które tłumiła taśmą. Lucas.
Weszłam do salonu, a na kanapie już czekała na mnie Mia. Wstała szybko na mój widok.

- Coś się stało? – wyglądała na zmartwioną. Nie wiem dlaczego, ale twierdzę cały czas, że ona jest ofiarą w tym wszystkim.

- Usiądź proszę. Zaraz się dowiemy. – grzecznie usiadła. – Nie będę się z Tobą bawić w kotka i myszkę. Chciałabym wiedzieć, co takiego ma na Ciebie Carter. Nie mów, że nic, bo doskonale wiemy jak jest. – po moich słowach spuściła głowę i zaczęła się bawić rąbkiem bluzki.

- To on zabił mojego ojca, na moich oczach. Zabrał matkę, a mnie umieścił w psychiatryku. Skończyłam osiemnaście lat, zaczął mnie szantażować.

Zatrudniałam się w różnych firmach i wynosiłam informacje, które uznał za ważne. Właśnie tak trafiłam tutaj. Wszystko po to, żeby moja mama żyła.

- To nie wszystko. – mruknęłam, bo coś mi tutaj się jeszcze nie zgadzało.

- Zgwałcił mnie. Miałam wtedy szesnaście lat. Musiałam wtedy trafić pod opiekę specjalistów. – po tych słowach zaczęła płakać, a ja ją przytuliłam. Tak doskonale wiedziałam co czuje.
Otworzyłam wino i jeszcze trochę porozmawialiśmy. Musiałam ją ukryć, bo na pewno będą ją szukać. Zabiorę ją do Włoch. Poszłam się spakować i ruszyliśmy na lotnisko. Ból złamanego serca promieniował po całej klatce piersiowej. Chociaż bardziej się zawiodłam, że nie umiał mi zaufać. Wiem, że mogłam nie być wiarygodna, ale przecież zawsze byłam dobrą aktorką. Wiedziałam, że czeka mnie rozmowa z nim, ale na razie nie jestem na nią gotowa. Jeszcze nie teraz










Bound by promise.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz