Rozdział 3.

16.5K 460 9
                                    

Obudziły mnie głośne śmiechy dochodzące zza drzwi. Postanowiłem wstać i to sprawdzić. Założyłem buty i wyszedłem. Na fotelach siedziała Layla, mój ojciec i przyjaciel, pogrążeni w miłej rozmowie. Normalnie obrazkowa sielanka.

- Któż to raczył wstać i do nas dołączyć. – oczywiście Ethan i jego cudowne poczucie humoru.

- Co tutaj się dzieje?. – spojrzałem ukradkiem na kobietę i zauważyłem, że się spięła. Nie taki miałem zamiar.

- Tylko rozmawiamy. – zapewniła mnie Layla i już miałem się odezwać, ale ubiegł mnie mój ojciec.

- Ależ nie musisz się dziecko tłumaczyć. – położył jej dłoń na ramieniu, a następnie zwrócił się do mnie. – Masz szczęście synu, mając tak inteligentną i piękną kobietę u swojego boku

- Sekretarkę tato. Sekretarkę. – kiwnąłem na stewardesa, która od razu podała mi whisky. Napiłem się solidnego łyka i usiadłem w fotelu. Po chwili usłyszeliśmy komunikat o zapięciu pasów, bo będziemy lądować. Spojrzałem na kobietę i widziałem, że siedziała wpatrzona w okno. Zrobiło mi się nawet jej trochę żal, ale nie znosiłem niejasnych sytuacji. Ona musiała zostać tylko moją sekretarką, bo w innym przypadku mogła zostać moją zgubą.

Layla.

Boże jakim on potrafił być chamem. Doskonale znałam swoją wartość i mi jej nie zaburzy.

Cieszyłam się, że wysiadamy w końcu z tej puszki. Strasznie bałam się latać, pomimo tylu lat jeszcze mi nie przeszło, po prostu się przyzwyczaiłam.  Czekały na nas na płycie lotniska samochody od Jurijego.

Pod rezydencją Państwa Iwanienko, byliśmy po godzinie drogi. Nikt się nie odzywał przez ten czas i bardzo się z tego cieszyłam.  Wysiedliśmy i udaliśmy się do środka, gdzie już czekali na nas gospodarze. Bianka na mój widok uśmiechnęła szeroko i puściła oczko. Uwaga! Przedstawienie czas zacząć.

- Witajcie kochani. - odezwała się moja kuzynka, wtulona w swojego męża. Wyglądali na szaleńczo zakochany. Pamiętam jaką długą drogę pokonali, żeby być właśnie w tym miejscu. Ile ona wycierpiała i ile on dla niej poświęcił.

- Witajcie. Chciałbym przedstawić wam moją sekretarkę. Layla Vitalle. - Obydwoje uśmiechnęli się szeroko. – To jest Jurij Iwanienko mój wieloletni przyjaciel i jego cudowna żona Bianka.

- Miło nam Cię poznać. – odezwał się Jurij i widziałam, że ledwo powstrzymuje się od wybuchnięcia głośnym śmiechem, a nie zdarzało mu się to często. Widziałam, że bawi go bardzo ta sytuacja, ale mnie nie.

- Mi również.

- Jestem pewna, że się polubimy.

- Gdzie dzieciaki? – tym razem odezwał się pan Anthony.

- Sophia i Mattia są u mojego brata we Włoszech, a mała śpi na górze. – odezwała się Bianka.

- Zapraszamy was do środka. Przyjacielu zajmujesz ten pokój co zawsze, a Ciebie Laylo zaprowadzi do Twojego, moja żona. Poznacie się lepiej. – puścił do mnie oczko, miałam ochotę go palnąć w łeb.

Weszliśmy na górę i cały czas czułam wzrok kuzynki na sobie. Gdy tylko zamknęły się drzwi do pokoju, oczywiście nie wytrzymała.

- Jak Ci się pracuje z przystojnym Lucasem, moja ukochana kuzyneczko? – słyszałam drwinę w jej głosie i miałam ochotę ją czepnąć.

- Nie przesadzajmy z tym przystojniakiem. Normalnie. – ta zołza prychneła na moje słowa.

- Złotko. Dobrze obie wiemy, że Lucas jest chodzącym seksem. Gdy ktoś zdradził Jurijego. Myślałam na początku, że to właśnie on, ale później okazało się, że ten Wilk. Evans jest na prawdę dobrym facetem. Odpowiednim.- tym razem to ja prychnełam. Wolne żarty. Bi się czegoś naćpała.

- Odpowiednim na co? Ty sama nie wierzysz w to co mówisz. Doskonale wiesz, że mój ojciec, wraz z Twoim bratem, wybrali dla mnie męża.

- No i co z tego? On pewnie też w końcu będzie musiał się ustatkować, ale nie oznacza to, że nie możecie się zabawić.

- Nie potrzebuje tego. – oczywiście, zabrzmiało to nie za bardzo przekonująco.

- Każdy potrzebuje drugiej osoby i przestań gadać głupoty. Dlaczego nie powiesz mu kim jesteś?

- Po co mu to wiedzieć? Zresztą nie chce, żeby wykorzystał mnie, do własnych potrzeb, wobec mojego ojca. – spojrzałam na nią i zobaczyłam w jej oczach zrozumienie. Wiedziała doskonale, czym rządzi się nasz świat. Głupiec nie wykorzystałby takiej okazji. Złapała za klamkę i spojrzała jeszcze na mnie przez ramię.

- Odśwież się po podróży i zejdź na kolację. Tylko nie dresy, będą rodzice Jurijego. – zaśmiała się i zanim zdążyłam jej odpyskować zniknęła. Niech ją szlak trafi. Zawsze znała mnie najlepiej, bo byłyśmy sobie jak siostry. Moja mama z jej tatą byli przyrodnim rodzeństwem, dlatego inne nazwiska.. Jako małe dziewczynki byłyśmy nierozłączne, później stała się rzecz straszna. Ciocia i wuja zostali zamordowani, Liam ranny, a ona zniknęła. Tyle czasu była poszukiwana. Pamiętam jak Liam z moim ojcem prowadzili jej poszukiwania. Każdego dnia kuzyn wykańczał się. Pomogła mu z tym wszystkim radzić sobie lepiej, jego cudowna żona. Miał na prawdę wiele szczęścia, że ją poznał. Nagle po tylu latach się w końcu odnalazła. Szok dosłownie, ale los chciał, żeby wpadła na Jurijego. Niestety bez rodziców, ale jest szczęśliwa. Ma wspaniałego męża, trójkę dzieci i brata, oraz rodzinę i przyjaciół. Wszystko dobrze się ułożyło. Też chciałam w końcu trafić, na jakiego mężczyznę, który będzie mnie dobrze traktował. Miałam wielki żal do ojca, że nie pozwala mi samej sobie go wybrać. Zrobił to niestety za mnie, ale nie chce mi powiedzieć kto to. Prosiłam tylko żeby mi wybrał jakkolwiek to zabrzmi dobrego mężczyznę.

Postanowiłam zaskoczyć ich wszystkich. Otworzyłam swoją walizkę i zaczęłam przeszukiwać wszystkie rzeczy, aż w końcu znalazłam to co chciałam. Położyłam wszystkie rzeczy na łóżko i poszłam pod szybki prysznic.
Wysuszyłam na szybko włosy, wyprostowałam je i lekko się pomalowałam, dopełniając wszystko nudziakową pomadką. Założyłam ciuchy i ustalam przed lustrem.
Wybrałam czerwoną sukienkę na ramiączkach, z dekoltem serce, której gorset idealnie podkreślał moją talię, a dół miał dwie falbany i kończyły się w połowie uda. Dobrałam tego samego koloru szpilki, które idealnie podkreślały moje szczupłe nogi i jeszcze je wydłużyły. Wszystko prezentowało się grzecznie, ale z pazurem. Założyłam jeszcze srebrną bransoletkę i byłam gotowa. Dumna z efektu zeszłam do jadalni. Chciałam już zobaczyć minę tego nadętego dupka, zwanego Lucasem. Po drodze zwiedzałam dom, bo był na przede przepiękny. Posiadłość Jurijego widziałam pierwszy raz. Niestety im mniej osób wiedziało o moim istnieniu tym lepiej. Nie chciałam, żeby jego ludzie dowiedzieli się kim jestem.
Stukot moich obcasów rozniósł się po całym domu. Nagle wszystkie pary oczu, zatrzymały się na mnie. Chociaż najbardziej zależało mi na jednych, niebiesko-zielonych tęczówkach. Widziałam jak ciężko przełyka ślinę, a jego jabłko Adama niebezpiecznie podskakuje. Nie mógł odwrócić ode mnie wzroku i właśnie o to mi chodziło. On też wyglądał zniewalająco. Czarny golf idealnie pasował do szarych spodni i wysokich ciężkich, czarnych buciorów. Włosy miał w lekkim nieładzie i ten jego zarost. Nie miał w dłoni alkoholu, czyli musi być trzeźwy. Wiedziałam co oznaczał ten ubiór, szczególnie, że Jurij i jego bracia oraz Bora i Ethan wyglądali podobnie. Po kolacji jadą na akcje. Kurwa jak ja nienawidziłam tego świata. Musisz zabić, żeby przeżyć.. Podeszłam powoli do wszystkich i przywitałam.

- Dobry wieczór.

- Dobry wieczór pięknej pani. – oczywiście pan Olgierd musiał być pierwszy. Doskonale wiedział, że musi grać. Lucas podszedł do mnie i jak to on musiał mieć wszystko pod kontrolą.

- Przedstawiam wam moją sekretarkę. Layla Vitalle. To są rodzice Jurijego. Galia i Olgierd Iwanienko. – oboje się szeroko uśmiechnęli i mnie przytulili.

- Wyrosłaś na piękną kobietę.- wyszeptał mi na ucho mężczyzna, a ja się uśmiechnęłam.

- Miło mi was wszystkich poznać. – oczywiście po kolei poznałam jeszcze Dymitra i jego żonę Valentinę, oraz Matwieja, który szczerzył się jak głupi do sera. Czekaj. Może ojciec jemu mnie obiecał. Kurde zwariuje. Mam nadzieję, że nie. Nie wytrzymałabym z takim zadufanym w sobie dupku i kobieciarza. Chociaż wolałabym go niż jakiegoś psychicznego damskiego boksera, nie żebym się bała, ale przezorny zawsze ubezpieczony.

Usiedliśmy do stołu i chwilę później podano nam przystawki, danie główne i deser. Wszystko było przepyszne. Najbardziej smakował mi deser. Brownie z sosem pomarańczowym i lodami śmietankowymi. Niebo w gębie. Wiedziałam, że jutro będę miała ostry trening, ale dla pewnych rzeczy można później cierpieć. Siedziałam obok Mata, który mnie zagadywał. Widziałam, że cały czas szef mi się przygląda i zaciska pięści pod stołem. Nie wiedziałam o co mu znowu chodzi. Wszyscy śmialiśmy się w najlepsze, aż nagle usłyszałam przesiąknięty mrokiem głos Lucasa.

- Bianka, a Twoja kuzynka się jeszcze nie znalazła?

- Niestety nie. Wujek z kuzynem cały czas jej szukają. Nikt nie wie co się z nią stało. – kocham ją za to. Broni mnie w każdym momencie.

- Dziwna sprawa. – powiedział to nieobecnym głosem.

- Dokładnie. Mam nadzieję, że niedługo się znajdzie. Bardzo za nią tęsknimy. – kochałam tego szatana.

- Jurij czy ty korzystałeś z tej płatnej zabójczyni? Czekaj jak ona się nazywała. – udał, że się zastanawia. – No tak Ciemna Piękność. Miałbym dla niej dobrze płatną robotę. – opanowałam się, żeby nie zachłysnąć winem. Boże.

- Tak. Dobra jest. Jak nie najlepsza. – zauważyłam ukradkiem spojrzenie Jurijego. Przełknęłam ślinę.

- Właśnie słyszałem. Potrzebuje do niej jakiegoś namiaru.

- Niestety, ale ona wybiera sobie sama zlecenia. Mogę o tobie napomknąć i wtedy zdecyduje. Nikt o niej nic nie wie.

- Niech tak będzie.

- Szkoda. Chciałem ją poznać osobiście.  Słyszałem co zrobiła kiedyś z jednym gościem, to rzygałem dobrą godzinę. Nie powiem należało mu się.. – tym razem odezwał się Ethan, a ja już nie wytrzymałam i zaczęłam się dusić. Bianka szybko podbiegła do mnie i zaczęła oklepywać, aż przestałam kaszleć. Chwilę później zobaczyłam Jurijego, klęczącego przede mną ze szklanką wody. Spojrzałam na niego, a on bezgłośnie powiedział mi tylko graj dalej.

- Fakt. Ona nie wie. – odezwał się znowu Ethan, a Lucas zgromił spojrzeniem.

- Dowie się, albo doskonale już wie. Każdy w mieście wie kim jest Lucas Evans.

- Wiem. – odpowiedziałam cicho. Wszyscy znowu spojrzeli na mnie, a Luce uśmiechnął się krzywo.

- W takim razie nie powinno Cię dziwić, o czym rozmawiamy, księżniczko. – ostatnie słowo powiedział z wyczuwalną drwiną i miałam ochotę złapać nóż, a następnie wbić mu w rękę.

- Owszem. Przecież normalny szary człowiek rozmawia codziennie o zabijaniu. – prychnęłam, a na moje słowa wszyscy się zaśmiali. Wszyscy oprócz szefa, który patrzył prosto na mnie z mordem w oczach. Jego oczy były niebieskie, a szczęka niebezpiecznie się zaciskała. Czyli tak wygląda jak się wkurzy, ciekawe.

- Kochani zapraszamy jeszcze na drinka przy kominku, później zajmiemy się resztą spraw.- Jurij tradycyjnie próbuje uratować sytuację, więc wszyscy wstali. Podszedł do mnie Matwiej z kieliszkiem wina.

- Dawno nie widziałem, żeby był tak wkurwiony.

- Cóż poradzić. – zaśmialiśmy się, a ja cały czas czułam dosłownie dziurę w plecach.

- Wiesz, że cały czas się patrzy i mam wrażenie, albo właśnie szykuje dla mnie jakieś rozmaite tortury. – na jego słowa wybuchłam śmiechem, przez jego poważny wyraz twarzy.

- Trudno. Muszę trochę go podenerwować jeszcze. Zresztą nic Ci nie zrobi.

- Fakt. – uśmiechnął się. – Jest coś między wami? – wypalił nagle, a ja spojrzałam na niego.

- Nie. On jest moim szefem, a ja pracownicą. Nie mam zamiaru czegokolwiek z nim robić.

- Widzę, że nie jest Ci obojętny. – Stwierdził i po chwili dodał.. - Czyli jak zaraz podejdzie i powiem, że się kiedyś pieprzyliśmy to nic się nie stanie? – otworzyłam szeroko oczy, ale było za późno. Lucas z Jurijm właśnie stali obok nas.

- Widzę, że dobrze się dogadujecie. – odezwał się szef

- Owszem. My już się po prostu znamy i tyle.- kurwa zaraz go udusze.

- Tak? Skąd?

- Mieliśmy kiedyś bliższą przygodę prawda, kochanie? – tym razem ten bydlaka zwrócił się do mnie i teraz to ja planowałam jego tortury. Jurij zaczął się śmiać, a Lucas był czerwony ze złości. – Musimy to powtórzyć.

- Nic nie będziemy powtarzać. Wybaczcie. – powiedziałam i ruszyłam do swojego pokoju. Nie mam pojęcia dlaczego tak zareagowałam. Miałam ochotę go udusić, gołymi rękami. Dupek. Zamknęłam się w pokoju i przebrałam w dres. Usiadłam na balkonie, a po chwili usłyszałam pukanie. Nie chciałam nikogo widzieć, więc się nie odezwałam. Ktoś miał to w dupie i drzwi się otworzyły. Odwróciłam się i zobaczyłam kuzynkę, akurat ją mogę przeboleć. Miała w dłoni butelkę wina, a w drugiej kieliszki. Słyszałam, że niestety nie karmi małej, więc mogła się napić.

- Co się stało.?

- Usiądź. – wskazałam głową krzesło na przeciwko. Usiadła, a ja zaczęłam jej wszystko opowiadać, od samego początku. Gdy skończyłam zaczęła się śmiać. Z piorunowałam ją, ale ona śmiała się dalej. Franca

- Wielki Lucas Evans jest zazdrosny. Kto by pomyślał.

- Walnij się wariatko. Nic nie zrozumiałaś z mojej wypowiedzi.

- Wszystko kochanie. Jutro rano jedziemy po sukienkę. Ubierz się tylko ładnie. Lubi skórę. – zaśmiała się znowu. Resztę wieczoru spędziłyśmy na plotkowaniu w jej pokoju, aż usnełyśmy.

Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi i gdzieś niesie. Chciałam protestować, ale usłyszałam głos przez który od razu mi się ode chciało.

- Cii. Śpij Kruszynko
Wtedy zapadłam właśnie w sen. Znowu śniły mi się niebiesko-zielone tęczówki.



Bound by promise.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz