Rozdział 24

15.1K 369 5
                                    

Obudziły mnie delikatne pocałunki, na plecach. Obróciłam się i zobaczyłam mojego przystojnego mężczyznę. Cieszę się, że padło akurat na niego. Chociaż wiedział, że nasza sielanka nie potrwa za długo.

- Dzień dobry kochanie. – wymruczał.

- Dzień dobry. – uśmiechnęłam się

- Musimy wstawać, już przyjechały.

- Nie chce tam iść. Wystarczy, że Ciebie zawiodłam.

- Nie zawiodłaś mnie. Po prostu ominęłaś prawdę, dla własnego bezpieczeństwa. Wierzę, że moja siostra też to zrozumie. – pocałował mnie czule w usta.

Wykąpałam się i ustalam przed szafą, żeby wybrać jakieś ubranie. Wybrałam białą satynową bluzkę na ramiączkach i z koronką na biuście. Dobrałam jeszcze jasne jeansy, z czarnym paskiem ze złotą klamrą. Zarzuciłam jeszcze na ramiona różową marynarkę, z białymi serduszkami, a na stopy czarne szpilki. Założyłam jeszcze złoty zegarek i spryskałam perfumami. W sypialni czekał na mnie już Lucas. Ubrany w granatowy garnitur i białą koszulę. Uwielbiałam go takiego. Uśmiechnął się do mnie i podszedł powoli.

- Pięknie wyglądasz i jeszcze te rozpuszczone włosy. – znowu mnie pocałował, a ja oczywiście oddałam. Nie umiałam mu się oprzeć. Nagle się ode mnie oderwał. – Chodźmy. – i tak po prostu wyszedł. Super. Dołączyłam do niego na korytarzu i ze splecionymi dłońmi zeszliśmy do salonu. Czekali już na nas wszyscy. Ścisnęłam dłoń Lucasa, odpowiedział mi tym samym. Wiedziałam, że próbkę dodać mi otuchy. Serio bałam się spotkania z przyjaciółką, obawiałam się, że po tym spotkaniu już nią nie będę. Weszliśmy w głąb, a na nasz widok wszyscy się odwrócili. Obserwowałam tylko Libi, nikt inny w tym momencie mnie nie interesował. Widziałam jak kolory z jej twarzy odchodzą, następnie wzrok padł na nasze złączone dłonie i znowu na moją twarz. Widziałam smutek w jej oczach.

- Layla? – wyszeptała i zmarszczyła brwi.

- Przepraszam, że cię oszukałam. Nie wiedziałam, że Lucas ma zostać moim mężem. Nie mogłam Ci powiedzieć o mnie prawdy. – pokręciła głową. Jak już miałam się odezwać, podeszła do mnie i przytuliła mocno. Od razu ją zamknęłam w ramionach.

- Tak bardzo mi Ciebie brakowało.

- Nie jesteś zła? – odsunęłam ją na długość ramion i spojrzałam na jej twarz.

- Zła? Ja jestem wściekła, ale cieszę się, że to akurat ty będziesz żoną mojego brata, przez to moją bratową. – odpowiedziała z wyższością i mnie przytuliła jeszcze mocnej. Kochałam ją jak siostrę.
Przeszliśmy do salonu na śniadanie. Dzisiaj wieczorem odbędzie się nasze przyjęcie zaręczynowe, które ujawni mnie.

Jechaliśmy właśnie na salę, gdzie ma odbyć się przyjęcie. Założyłam dzisiaj piękną seledynową, satynową sukienkę z długim rękawem. Dekolt v przeplatał się w pasie i sukienka kończyła się przed kolanem, z lekkim rozcięciem na prawej nodze. Dobrałam do tego jeszcze czarne szpilki na bardzo cienkim i wysokim obcasie. Włosy rozpuściłam, bo Lucas inaczej mi nie pozwolił, ale usta pomalowałam czerwoną pomadką. Troszeczkę utrzeć mu nosa. Zagroził mi, że wieczorem go po pamiętam.
Właśnie podjechaliśmy na miejsce, gdzie czekali już na nas goście. Pełno gangsterów i ich partnerek oraz multum ochroniarzy i paparazzi. Lucas wysiadł pierwszy i podał mi dłoń, którą przyjęłam, a następnie położył mi ją w dole pleców. Weszliśmy do środka zwracając tym uwagę gości. Zaczęła się cała farsa. Wszyscy podchodzili i gratulowali Lucasowi pięknej narzeczonej, jakbym była tylko pieprzoną ozdoba. Niestety tak ten świat działał. Oczywiście nie obyło się bez przekazania mojej ręki narzeczonemu, ale gdy ten wyciągnął aksamitne pudełeczko, przepadłam. Spojrzał mi głęboko w oczy i uklęknął przede mną na kolano. Nie musiał. Zrobił to. Patrząc mi dalej w oczy, otworzył pudełko i wyciągnął pierścionek. Następnie wyciągnął dłoń po moją. Uśmiechałam się jak idiotka, ale podałam mu swoją.

- Laylo Santini, czy uczynisz mnie tym szczęśliwcem i zostaniesz moją żoną? – jego uśmiech dosłownie raził w oczy. Pokiwałam głową, bo poczułam gule w gardle.

- Tak. – w końcu udało mi się coś wydusić. Założył mi pierścionek i już byłam w jego ramionach. Tak cholernie szczęśliwa. Pocałował mnie namiętnie, po czym usiedliśmy. Dopiero teraz mogłam się mu przyjrzeć. Delikatny złoty z diamentami. Piękny. Doskonale wiedział co lubię. Cała impreza na szczęście szybko dobiegła końca. Nienawidziłam być w centrum uwagi. Mogliśmy w końcu wrócić do domu. Jechałam sama z Lucasem, więc mogliśmy spokojnie porozmawiać.

- Wiesz już kto chciał Twojej śmierci? – zapytałam ostrożnie. Spojrzał na mnie i uśmiechnął delikatnie.

- Pewnie cały mafijny świat.

- Lucas. Doskonale wiesz, że nie o to mi chodziło.

- Wiem Mała, ale to nie Twoje zmartwienie. Obiecuje Ci, że to niedługo się skończy.

- Chce wiedzieć. – oznajmiłam, a moja stanowczość nawet mnie przeraziła. Położył dłoń na moje udo i delikatnie ścisnął.

- Ufasz mi? – zapytał.

- Tak. – odparłam od razu.

- Wiem co robię. Nie mieszaj się w to jeszcze bardziej. Ty musisz być bezpieczna rozumiesz? Nic więcej mnie nie interesuje. – powiedział to tak stanowczo, że postanowiłam nie drążyć. Niestety i tak nic mi nie powie. Zostaje mi czekać, mam nadzieję, że nie pożałuje tego.

Podjechaliśmy pod rezydencje ojca. Lucas siedział i patrzył się na mnie.

- Co? Nie idziesz?

- Nie mała.

- Dlaczego? – zmarszczyłam brwi.

- Za trzy dni nasz ślub. Do tej pory musimy ograniczać spotkania. Po za tym jutro muszę wrócić do Chicago.

- Czemu nie mogę lecieć z Tobą?

- Layla. Zmykaj. – powiedział znudzony. Obrażona wysiadłam z samochodu trzaskając drzwiami. Nie uszłam daleko, bo poczułam szarpnięcie za nadgarstek. Po czym stałam twarzą w twarz z narzeczonym.

- Nigdy nie odchodź bez pożegnania. – wysyczał.

- Niby dlaczego? – zapytałam hardo

- Może być to właśnie ostatnie spotkanie. – zamarłam na jego słowa. Nie zdążyłam się odezwać, bo już przywarł swoimi ustami do moich. Gdy skończył, tak po prostu wsiadł do samochodu i odjechał. Dopiero teraz zrozumiałam znaczenie jego słów. Niestety miał rację. W naszym świecie walczysz o życie. Każdy na Ciebie może polować. Weszłam do domu i od razu udałam się pod prysznic. Ciepła woda, koiła moje ciało. Ostatnio tak dużo się dzieje. Wyszłam w końcu z łazienki, wycierając włosy w ręcznik. Weszłam do pokoju i zastałam siedzącą na łóżku Libi. Zerwała się na mój widok i uśmiechając się szeroko podbiegła do mnie.

- Co ty tutaj robisz? – zapytałam.

- Lucas z Ethanem wracają do Chicago, a ja zostaję z Tobą, żeby pomóc Ci z organizacją wesela. – odpowiedziała szczęśliwa.

Cieszyłam się, że będę miała przyjaciółkę przy sobie. Resztę wieczoru spędziłyśmy na tarasie z winem. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Nagle usłyszałam dźwięk smsa. Odczytałam.

Lucas: Jestem już w samolocie. Wracamy szybciej. Kocham Cię. Dobranoc.

Layla: Dlaczego? Coś się stało? Ja Ciebie też kocham Dobranoc.

Już odpowiedź nie dotarła. Przestraszył mnie dzisiaj tym stwierdzeniem, że zawsze może to być nasze ostatnie spotkanie. Wiedziałam, że to jest bardzo możliwe, ale nie chciałam tego. Położyłyśmy się razem spać.
Rano obudziłam się sama w łóżku. Ciekawe która jest godzina. Pewnie jak zawsze ja jestem ostatnia. Podeszłam do szafy. Wybrałam białą satynową bluzkę na ramiączkach z dekoltem w kształcie v, z koronką. Dobrałam do tego seledynową falbaniastą spódniczkę w kwiatki do połowy ud i pasującą kolorystycznie gładką marynarkę. Zastanawiałam się nad butami i w końcu padło na białe szpilki i jeszcze złoty zegarek. Zeszłam na dół, gdzie faktycznie byłam ostatnia. Wraz z moim przyjściem, zaczęto podawać jedzenie.

- Dzień dobry wszystkim. – przywitałam się.

- Dzień dobry. – odezwał się każdy po kolei.

Zaczęliśmy jeść, ale przerwał nam mój telefon. Spojrzałam na ekran. Lucas. Wstałam od stołu uprzednio przepraszając i odebrałam.

- Halo?

- Hej kochanie. – odezwał się mój ulubiony męski głos.

- Hej. Co tam? Jesteście już w domu?

- Tak. – odpowiedział rzeczowo, a ja wyczułam, że jest zdenerwowany. .

- Lucas co się stało?

- Zapomniałem, że przed Tobą nic się nie ukryje. – przerwał na chwilę. – Usiądź tylko. Proszę. – jego głos złagodniał, a ja wiedziałam, że się zdenerwuje.

- Mów! – krzyknęłam, przez co wszyscy w jadalni spojrzeli na mnie.

- Kochanie, u Ciebie w mieszkaniu było włamanie i..- znowu przerwał.

- Lucas kurwa mać! Mów co się stało? – teraz już stałam.

- Tam wygląda jak z horroru. Wszystko jest umazane krwią. Najgorszy jest salon. Na ścianie napisane nią jest. „ Idziemy po Ciebie”. – przerwał, a ja czułam jak nogi mi odmawiają posłuszeństwa. – Layla, masz zakaz opuszczania posesji. – nic więcej nie słyszałam. Świat zaczął wirować i upadłam.

__________________________________________

Hej kochani ❤️

Wybaczcie, że tak dawno mnie nie było, brak weny mnie ogarnął. Wróciłam już i szykuje dla was trochę emocji ❤️ Będzie gorąco, niebezpiecznie i smutno 😉

Dobranoc ❤️


Bound by promise.Where stories live. Discover now