𓆉|ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀʟ 1||ꜱᴛʀᴇꜰᴀ ᴘʟᴏᴛᴇᴋ|𓆉

842 19 3
                                    

Można powiedzieć, że dziś jest dzień jak każdy inny. Ja siedzę w salonie lub pokoju słuchając muzyki lub szkicując, brata jak zwykle wywiało gdzieś z domu, mama siedzi w biurze i pracuje, a tata jest w pracy.
                                𓆉

Siedziałam w salonie słuchając muzyki i szkicując w rysowniku, gdy do domu wrócił tata po nocnej zmianie. Zazwyczaj wracał wcześniej więc trochę się zdziwiłam, gdy wrócił później niż zwykle.

- Czemu dzisiaj tak późno? - zapytałam i wyciągnełam słuchawki z uszu a rysownik odłożyłam na bok.

- Dostaliśmy jeszcze wezwanie z rana - powiedział - Jakieś dzieciaki przesiadywały w budującym się domu. - oparł się o framugę od wejścia do salonu

- A no okej - nie wypowiedziałam żadnego słowa i ruszyłam do pokoju.

Wyglądałam jakbym dopiero co wstała więc postanowiłam, że się ogarne. Z komody wyciągnełam błękitny strój kąpielowy oraz szary top z czarnymi spodenkami. Rozpuściłam włosy, rozczesałam je i związałam włosy w luźny kok. Z szafy wyciągnełam torbę oraz ręcznik plażowy. Zazwyczaj kiedy gdzieś wychodziłam to czekałam na tatę, aby wiedział gdzie idę.

Schodziłam powoli schodami, gdy za sobą usłyszałam męski głos.

- Jess - odwróciłam się i zobaczyłam mojego braciszka Edwarda, który wreszcie był dłużej w domu niż zazwyczaj. Brawa dla niego - Gdzie idziesz? -

- Na plażę - opowiedziałam i popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem, bo zazwyczaj nie interesował się gdzie wychodzę.

- Dobrze myślałem - Normalnie Sherlock sie znalazł. Jakby nie mógł odrazu zapytać czy idę na plaże - W garażu masz deskę James'a. Jeżeli chcesz to weź ją - rzekł. Że niby ja bym nie skorzystała z takiej okazji.

- Okej, dziękuje - odpowiedziałam i odwróciłam się na pięcie kierując sie w strone garażu. Myślałam że wyrzucili tą deske a tu taka niespodzianka.

Garaż to było miejsce w kompletnym chaosie. Peło kartonów na ziemi i na pułkach, jakiś narzędzi oraz wiele innych rzeczy. Nawet samochód stał na podjeździe bo nie było dla niego miejsca w garażu.

Położyłam torbę koło drzwi i zaczełam przechodzić pomiędzy tym wszystkim. Rozglądnełam się dookoła i nigdzie jej nie widziałam. Jak taki przedmiot może się tu zgubić. Zaczełam przeszukiwać każdy kąt robiąc przy tym dość duży hałas.

- Co ty robisz? - usłyszałam za sobą głos taty więc się odwróciłam i popatrzyłam na niego.

- Szukam deski surfingowej James'a - rzekłam zakładając jedną rękę na biodro - Ale w tym bałaganie nie mogę jej znaleść - rzekłam i pokazałam drugą ręką na to wszystko. Szczerze myślałam, że szybciej ją znajde ale chyba sie myliłam.

Mój tato uśmiechnął się pod nosem i przymknął lekko drzwi. Za nimi stała szara deska z różnymi wzorami i jakimś autografem. Serio? W takim banalnym miejscy stała, a ja zrobiłam jeszcze większy chaos i bałagan niż był wcześniej.

- Dzięki tato - podeszłam i zabrałam deske, a z ziemi podniosłam torbe - Wróce troche później. Pa, kocham cię! - krzyknełam i wybiegłam z domu.

- Dzięki za robotę Jess - wymamrotał do siebie ojciec dziewczyny.

                                 𓆉

Szłam jakimiś uliczkami kierując się w strone plaży. Mijałam wiele osób których nie znałam więc czułam się trochę dziwnie pomijając fakt, że większość patrzyła na mnie conajmniej jakbym zabiła im rodziny czy coś.

Wkońcu dotarłam na miejsce. Odłożyłam deskę na piasek, a z torby wiciągnełam ręcznik i ściągnełam z siebie ciuchy zostając w samym stroju kąpielowym.

Stałam chwile na brzegu przyglądając się falą, aż w końcu wziełam deskę pod pachę i ruszyłam w stronę wody.

Dawno nie surfowałam więc postanowiłam, że dziś bez żadnych tricków. Czekałam na odpowiednią falę, wpłynełam na nią i stanęłam na desce. Udało się.

Parę razy jeszcze to powtórzyłam oczywiście musiały zdarzyć się jakieś upadki ale wracałam spowrotem. Po paru falach wróciłam na brzeg i usiadłam na ręczniku.

Zawsze zastanawiam się czemu nie boje się wejść do wody oraz surfować po tym co się wydarzyło.

Chwilę jeszcze tak siedziałam, gdy za sobą usłyszałam głosy zbliżających sie ludzi. Ciekawiło mnie kto to będzie ale bardziej prawdo podobne, że będą osoby z drugiej części wyspy niż z tej na której ja mieszkam.

I dobrze myślałam. Koło mnie pojawiła się grupka czterech przyjaciół która nazywała się płotki. Jedynie co słyszałam to żeby trzymać się od nich z daleka, bo potrafią być nieprzewidywalni (Przynajmniej tak mówił Rafe) ale ich nie znam, a książki nie ocenia się po okładnce. Co nie?

- Co ty tutaj robisz? Nie wiesz, że to strefa płotek? - zapytał lekko podirytowany wysoki blondyn. Nawet człowiek nie może sobie spokojnie posiedzieć na plaży, bo zaraz ktoś się przyczepi.

- Jakbyś nie widział to siedze sobie tutaj, bo przyszłam posurfować i troche odpocząć - wstałam i popatrzyłam na blondyna. Był wyższy odemnie o głowe i był umięśniony ale jakiegoś wielkiego wrażenia nie zrobiło to na mnie - Tak wiem, że to jest strefa płotek. Ale skąd wiesz, że nie jestem z tej części wyspy? - zapytałam patrząc chłopakowi prosto w oczy.

- Nigdy cię tutaj nie widziałem - odrzekł oschle - I tak nie wyglądasz na osobe stąd - zmierzył mnie wzrokiem. Miałam się już odezwać, gdy nagle wtrącił się wysoki brunet.

- JJ zostaw ją i chodź wkońcy do wody - szturchnął blondyna i ruszył do wody. Przyglądał mi się jeszcze chwile ale wkońcy ruszył z czarnoskórym chłopakiem do wody. Przy mnie została jedynie mulatka.

- Przepraszam cię za niego - powiedziała - Jestem Kiara - brunetka wyciągneła do mnie rękę. Zrobiłam to samo i uścisnełyśmy sobie dłonie.

- Jessica, miło mi - brunetka uśmiechneła się do mnie - Nie musisz za niego przepraszać.

- Wiem ale i tak wolę to zrobić, bo on tego raczej nie zrobi - brunetka spojrzała w stronę wody gdzie czekali na nią przyjaciele - Idziesz do wody? - zapytała.

- Nie ja już byłam i tak miałam się już zbierać - odpowiedziałam - Ale dzięki, że pytasz.

- Spoko. Miło było cię poznać - rzekła i zaczeła biec w stronę wody. Natomiast ja ubrałam spodenki, a top schowałam do torby wraz z ręcznikiem. Wziełam deskę i trobę i ruszyłam w stronę domu.

                                𓆉

- Skąd ta dziewczyna sie tu wzieła? - zapytał brunet, gdy we czwórke siedzieli na ganku w jego domu - Nigdy wcześniej jej nie widziałem.

- Nie wien ale na miłą się wydaję - rzekła mulatka siadając na jedną z kanap - Wiem tylko, że nazywa się Jessica.

- A coś wiecej wiesz?

- Nie, nie pytałam o nic więcej.

- Widziałen ją pare razy ze snobami pewnie to jedna z nich - odezwał się blondyn. Rozmowa na temat dziewczyny zakończyła się po tym zdaniu.

------------------------------𓆉---------------------------

                            1007 słów

Hejka jak wam sie podoba pierwszy rozdział?

Co tam u was? Jak mija dzień kobiet?

                                                    ~ Julcik_eq

|ʟɪꜰᴇ ᴏɴ ᴛʜᴇ ᴡᴀᴠᴇ||ᴊᴊ ᴍᴀʏʙᴀɴᴋ|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz