ROZDZIAŁ XIII - GRACE

2.3K 72 2
                                    

„Ty jesteś tak zwana mądra kobieta, o ile takie istnieją. To znaczy najbardziej nieszczęśliwa. Dlatego, że jesteś mądra. Że wszystko rozumiesz, że wszystko wybaczasz, że wszystko potrafisz mądrze ustawić. Za mądrość płaci się cierpieniem, Krystyno. Biedne nieszczęśliwe, mądre kobiety. Żal mi was, bo prawie zawsze giniecie przez głupców. Jesteś mądra Krystyno. Jesteś piekielnie mądra, ty idiotko.”

Marek Hłasko, Wybór opowiadań

— Grace, wstawaj! — Usłyszałam męski, podniesiony głos tuż nad swoją głową. Mruknęłam przeciągle, nie otwierając oczu. Lot samolotem zmęczył mnie na tyle, że nie omieszkałam uciąć sobie krótkiej drzemki w hotelowym apartamencie. Wydawało mi się, że śpię dosłownie parę minut, jednak kiedy zdecydowałam się otworzyć powieki, spostrzegłam półmrok, który wdarł się przez okna.

— Która godzina? — Odnalazłam zagubionym wzrokiem spojrzenie Antonia. Dostrzegłam w nim złość i rozgoryczenie. Na domiar tego wszystkiego, jego głos był niezwykle oschły. — Coś się stało?

— Nie. — Odpowiedział krótko, rzucając w moją stronę lekką, wiosenną kurtkę. Usiadłam na kanapie, zrzucając ze swoich nóg ciepły i puszysty koc. Niechętnie wstałam z miejsca, jednak gęsta atmosfera, która drażniła mnie w nozdrza, skutecznie wybiła mi z głowy pomysł sprzeciwu.
Ku mojej radości na brzegu kanapy ujrzałam złożone w idealną kostkę ubrania. Bez zastanowienia i bez pytania czy to dla mnie, chwyciłam je w dłoń. Jasne spodnie dresowe, w kolorze delikatnego beżu i wełniany sweter spowodowały uśmiech na mej twarzy.

— Zara... — Ledwo otworzyłam usta, kiedy Antonio mnie uprzedził.

— Pośpiesz się. — Rzucił krótko, opadając z całej siły na pobliski fotel.

Zrobiłam kilka kroków w stronę toalety, ale zatrzymałam się w pół kroku i odwróciłam głowę w stronę mężczyzny. Zupełnie nie rozumiałam jego zachowania. Jeszcze kilkanaście godzin temu był dla mnie miły, potrafił się nawet uśmiechnąć. Okazać jakiekolwiek współczucie. Jednak w tym momencie czułam bijącą od niego niechęć. Chociaż było to ryzykowne zagranie z mojej strony, postanowiłam wyjaśnić dręczące mnie myśli.

— Coś się stało? — Odłożyłam trzymane ubrania na wcześniej leżące miejsce i podeszłam do Antonia. On jednak prychnął pod nosem, rzucając w moją stronę okropny uśmiech.

— Masz minutę, by się przebrać, w przeciwnym razie będziesz wracać w tej pieprzonej sukience. — Rzucił jakby od niechcenia.

— Zachowujesz się jak...

— Kurwa! Zbieraj dupę w kroki i zrób to co Ci każę! Jesteś tak głupia, że nie rozumiesz prostych słów?! — Jego głos echem odbił się od ścian w pomieszczeniu. Po moim ciele przeszedł dreszcz, a w oczach pojawiły się łzy. Antonio jednym susem znalazł się przy mnie, boleśnie ściskając moje ramiona. Przygryzłam wargę, by nie wydusić ze swojego gardła żadnego zbędnego słowa i dźwięku. Czułam jak jego palce wbijają się w moje ciało. W tym momencie naprawdę przestraszyłam się, że może zrobić mi krzywdę. Strach ten potęgował, zważywszy na fakt, że zupełnie nie wiedziałam dlaczego. Nie zrobiłam przecież nic złego. Nie obraziłam go, ani nie nadszarpnęłam jego reputacji.

Walczyliśmy na spojrzenia tak długo, aż Antonio nie puścił mojego ciała. Moje oczy zaszły mgłą, od tlących się łez, jednak nie uroniłam ani jednej.
Byłam w tak ogromnym szoku, że nie spostrzegłam kiedy za jego plecami pojawiły się sylwetki trzech mężczyzn. Dopiero głęboki głos Vincenta, poprawił mi humor. Nigdy nie sądziłam, że taki dzień nadejdzie. Jednak właśnie teraz, nie znałam kolejnego ruchu Antonia, nie wiedziałam co nim kieruję i do czego jest zdolny. Jego oczy kipiały złością i naprawdę nie chciałabym poznać siły jego gniewu. Zastanawiałam się tylko co mogło się stać, że zmienił tak mocno zachowanie w stosunku do mnie.

You'll be mine [18+]Where stories live. Discover now