Klasztor

39 2 0
                                    

Czwartek / Godz. 02. 07. / 14 Czerw.

Kiedy wróciłam było trochę po 2. Przeszłam do salonu, gdzie zastałam słodki widok, Gabriel siedział na sofie, a obok siedział Adrien wpatrujący się w obraski zawarte w baśniach. Calineczka, skapnełam się o jaką bajkę chodzi. Wpatrywałabym się w nich jeszcze dłużej, gdyby nie fakt, że trochę za głośno westchnęłam, przez co obrócili się w moją stronę.

— Wybaczcie, popsułam tą uroczą chwilę. — 🌑

— Gdzie tak szybko wybiegłaś? — ‼️

— Zrobić coś co powinnam już bardzo dawno temu. — 🌑

Uśmiechnęłam się tajemniczo.

— Dosiadasz się? — 🍀

Z chęcią to zrobiłam siadając po drugiej stronie Pana Agreste.

— Serio, co robiłaś? — 🍀

— Rozmawiałam. — 🌑

— — Z kim? — — 🍀‼️

Zaśmiałam się, jaki ojciec taki syn.

— Z K.. A właśnie, czy ty chciałeś ustawić ślub Adriena z Kagami? —🌑

Adrien wpatrywała się w ojca.

— To nie do końca tak, Tomoe się uparła, że połączy nasze rodziny, naciska na mnie za każdym razem jak się widzimy. Za pierwszy razem zmyłem ją stwierdzeniem, że się zastanowię, potem, że nie podjąłem jeszcze decyzji. — ‼️

Adrien odetchnął z ulgą. Ja tak samo.

— Uff, bo jakbyś to zrobił miałbyś aż trzy nienawidzące cię dziewczyny na karku. — 🌑

— — Trzy?! — — ‼️🍀

— Ano, Ano, jak nie więcej. — 🌑

— — Ale jakie trzy?! — — 🍀‼️

Zdecydowanie, mają to we krwi.

— Ja, Kagami i dziewczyna której się podobasz, ale jest na tyle nieśmiała, że Ci tego nie powie. Nie żebyś Ty nie darzył jej sympatią choć sam tego nie wiesz. — 🌑

— Kto? — 🍀

— Weź się domyśl wreszcie, to serio nie takie trudne. Więcej ci nie powiem. — 🌑

— Ale czemu Kagami? Wydawało mi się, że mnie nawet lubi, nie jako chłopaka, ale.. — 🍀

— Ma podobne marzenie, chce być wolna, gdyby się z tobą ożeniła po pierwsze byłaby związana z tobą kontraktem małżeńskim po drugie dałaby matce za wygraną. — 🌑

— Znasz Kagami na tyle dobrze by to stwierdzić? — ‼️

— Znam ją lepiej niż ktokolwiek. Dowodem jest to. — 🌑

Pokazałam Czerwoną wstążkę i żółtko z jajka niespodzianki.

— Popsułaś dzieciakom zabawę. — 🍀

Pochyliłam się i trzepnęła go w łep.

— Dureń! To od Kagami! — 🌑

Podałam mu przedmioty.

— Czytaj. — 🌑

Westchnął i rozwiną papierek.

— Dwukolorowe bazgroły. — 🍀

— Przez tasiemkę czytaj! — 🌑

Przyłożył tasiemkę do papieru i mógł bezproblemowo rozczytać litery. Przeczytał na głos wiadomość.

— Jak dotarłam chciała zejść z mostu. Zanim się spytacie "co tak długo wam zajęło" w drodze powrotnej musiałam zachaczyć o pewną bardzo ważną osobę. — 🌑

Zrozumieli, więc nie pytali, co byłoby śmieszne, Adrien się domyślił, że chodzi o WM albo o biedronkę, Gabriel albo biedronkę albo kota.

— O czym rozmawiałaś z Kagami?  — ‼️

— O niczym specjalnym. Poznałam ją jakieś cztery lata temu, zaprzyjaźniłyśmy się, co innego jej matka za mną nie przepada. No i tak rozmawiałyśmy sobie co się przez te cztery lata działo. — 🌑

Uśmiechnęłam się dość smutno.

— To jak z tą Bajką? — 🌑

Siwowłosy się zreflektował i zaczął czytać od linijki którą wskazał mu zielonooki. Nie wiem kiedy usnęłam. Znowu jestem w klasztorze. Mam na sobie czysto białe kimono, obrożę i dwa krótkie metalowe  kijki przy pasie. Przy mnie lewituje Atilli.

— Atina.. Atina.. Szczeniaku.. — 🈺

Przełknęłam ślinę. Sensei Gai Tai budzi respekt, to nie znaczy, że się go boję. Dobra, jestem przerażona.

— Sensei. — 🌑

Przywitałam się odruchowo ukłonem.

— Wiesz, że już od bardzo, bardzo dawna ja i mój brat Hai Tai szkolimy Tybetańskie wilki? — 🈺

— Twój brat nazywa się Rai Tai, Sensei. — 🌑

— Nieważne. Ty chcesz zdjąć pieczęć i założyć stado! Próbuj! I tak uzyskasz niepowodzenie. Daje ci czas do końca lipca, aż nie przyjdę po ciebie pierwszego dnia sierpnia. Może do tego czasu zmienisz zdanie. A teraz czeka cię kara. — 🈺

W jego ręce pojawiła się lśniąca katana. Będzie bolało. Wdech, wydech. Może nie tak bardzo, zamierzam się bronić. Wdech, wydech. Kogo ja oszukuje? Złapałam za metalowe kijki przy moim pasie. I ustawiłam się w pozycji gotowej do walki.

— Jesteś Banita Biała Omega! BANITA! Jak śmiesz myśleć, że uda Ci się to zmienić?! — 🈺

Ruszył.

— Jestem.. Biała Alfa! — 🌑

Krzyknełam parując jego ostrze z moimi tępymi kijkami. Nie dam już więcej sobą pomiatać na prawo i lewo!

— Jestem Biała Alfa! I nie jestem Banita! — 🌑

W moich oczach pojawił się ogień.

Tybetański Pies // Miraculum Where stories live. Discover now