11

495 24 8
                                    

POV Evan

Zapłakany przybiegłem do domu i otrzymałem od razu siarczyste uderzenie w policzek od ojczyma.
- I jak tam pedałku..? Pożegnałeś się już ze swoim chłopakiem..?! Wsiadaj do auta albo inaczej sobie porozmawiamy!
Zacząłem biec w stronę pokoju, ale po pomieszczeniu rozległ się huk pistoletu, a moja noga zaczęła mocno krwawić. Złapałem się na łydkę i zemdlałem. Obudziłem się w jakiejś dziurze. Nie wiem gdzie byłem. Dodatkowo nie miałem na sobie swoich ubrań i nigdzie w pobliżu nie mogłem znaleźć telefonu.

POV Peter

Po tym jak Evan powiedział mi, że wyjeżdża, zrozumiałem, że zostanę sam. Że nikt mnie nie kocha. Że nie mam dla kogo żyć. Że wszyscy chcą mnie zostawić. Że... że... że...
Rozpłakałem się na dobre i wtulilem twarz w poduszkę. Po chwili poczułem na ramieniu czyjąś rękę. Poderwalem się do siadu i zapłakany spojrzałem na Pana Starka. Ten tylko uśmiechnął się lekko i rozłożył ręce. Wtulilem się w opiekuna, wciągając co chwile nosem. Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie.
- Co się stało Pete...?
Milczałem.
- Jak nie chcesz to nie mów... ale pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść i powiedzieć co się dzieje... - powiedział.
- Bo...! Evan mnie zostawił...! Zostawił mnie! Wyjechał! Zostałem sam! Nie mam dla kogo żyć!
- Nie Peter... masz dla kogo żyć. Jesteśmy teraz twoją rodziną... nie zostałeś sam... pamiętaj o tym.
Powiedział to, wstał, a następnie opuścił pomieszczenie. Poczekałem jeszcze chwile, ale do moich oczu znowu napłynęły łzy. Kolejnego dnia rano obudziło mnie światło wbijające się do mojego pokoju. Uchyliłem powieki, a moja oczy po wczorajszym płaczu musiały dostosować się do jasności. Nie patrząc, która jest godzina, zszedłem na dół, z myślą ze zrobię sobie coś do jedzenia przed szkołą. Moje biodro dalej mnie bolało, ale z moją przyspieszoną regeneracją nie było tragedii. Na dole zastałem tylko Natashę.
- I jak tam biodro dzieciaku?! Co ty odwalasz w nocy, że przychodzisz do wieży przebity na wylot?! - spytała krzycząc.
- Przepraszam...! Przepraszam! Niech pani mnie nie bije... prosze...
- Nie uderzę cię... nie bój się Peter. Chcesz coś do jedzenia? ( nie ma to jak zmienić temat rozmowy )
- Mhm...
- Coś konkretnego? Bo będę sobie robiła jajecznicę.
- Może być...
- Okej... a teraz rozchmurz się i pomóż mi.
Wstałem i podążyłem za kobietą do kuchni. Wyciągnęła z lodówki produkty i mi podała. Podając jajka nie złapałem ich dokładnie i upuściłem na ziemie.
- Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Proszę... niech pani mnie nie bije... proszę... proszę... Przepraszam! Proszę... proszę...
Rudowłosa wstała i podeszła do mnie. Poczułem ciepło bijące od niej. Wtulilem się w nią i uspokoiłem się znacznie. Dokończyliśmy przygotowywanie posiłku i wspolnie go zjedliśmy. Znaczy Natasha jadła, a ja się tylko przyglądałem.

POV Evan

Po chwili do pomieszczenia wszedł mój ojczym z jakimś obcym facetem. Zatrzymali się przy mnie, a ojczym wręczył mu tylko jakieś papiery do podpisania. Poszedłem za ciemnowłosym mężczyzną.
- Nie wiem czy twój ojciec ci powiedział - zaczął.
- To nie jest mój ojciec. - stwierdziłem oschle.
- Dobra nie ważne. Kupiłem cię. Pojedziemy do mojego domu.
Nie odzywając się słowem, zapłakany wsiadłem do auta. Po drodze patrzyłem przez okno na drzewa i krzaki. Zasnąłem po około 20minutach, choć dla mnie były to godziny męczarni. Zastanawiałem się nad Peterem i ojczymem, choć nad nim trochę mniej. Obudziło mnie zatrzymanie silnika. Przetarłem oczy i zauważyłem przed sobą wielką, luksusową wille. Wokół było dużo kwiatów i krzewów. Przez podwórko szła alejka z kamyków. Z tylu było widać wielki basen i jeszcze jakąś altankę. Ze zdumienia zaparło mi dech w piersiach.

POV Peter

Po zjedzonym posiłku dalej nie mogłem zapomnieć o tym, co powiedział mi Evan. Dlaczego mnie zostawił?! Znowu się rozpłakałem i pobiegłem w stronę pokoju. Zamknąłem się w środku i osunąłem się na ziemie. Moje biodro dało po sobie znać, bo już po chwili zwijałem się z bólu na szarawych plytkach w łazience. Wyciągnąłem z szafki żyletkę. Niepewnie popatrzyłem na przedmiot znajdujący się w mojej dłoni. Złapałem i przystawiło do skóry. Zrobiłem dwa nacięcia na ręce. Rzuciłem metalem o ziemie i skulilem się w rogu pomieszczenia.
- Co ja zrobiłem...?! Nie... ! Nie ! Nie!
Po chwili usłyszałem jak ktoś dobija się do łazienki.
- Peter otwórz te drzwi, bo inaczej je wywarze za chwile.
W tamtej chwili mało obchodził mnie fakt, kto jest autorem głosu dochodzącego zza drzwi. Nie posłuchałem się osoby i rozpłakałem sie jeszcze bardziej. Po chwili do środka wbiegł Tony... Pan Stark...
Zobaczył w jakiej jestem sytuacji. Podniósł mnie, a następnie pobiegł w stronę windy. Przegapił jednak fakt, że mam cholerną klaustrofobię. Kurczowo złapałem się jego koszuli i wtulilem się w jego tors. Po zjechaniu na piętro szpitalne, pobiegł w stronę drzwi, których omal nie rozbił.

POV Stark

Usłyszałem płacz Petera zza ściany. Wszedłem do pokoju. Odgłos dobiegał z łazienki. Chciałem wejść do środka, ale drzwi były zamknięte. Płacz chłopaka nasilił się.
- Peter otwórz te drzwi, bo inaczej je wywarze za chwile.
Nastolatek nie przejął się moją groźbą. Przywołałem rękawice i strzeliłem promieniście stronę drzwi, które wypadły z hukiem. Wbiegłem do środka. Widok mnie kompletnie zdziwił. Peter siedział skulony na środku pomieszczenia. Twarz była czerwona od łez. Na podłodze była plama krwi. Dzieciaku!? Coś ty najlepszego narobił?
Złapałem chłopaka i wybiegłem z łazienki. Wbiegłem do windy. Chłopak spiął się i ścisnął ręce w piąstki.  Zjechałem na dół i wybiegłem z windy. Prawie rozbiłem szklane drzwi od sali, ale gdy cudem bez żadnych szkód udało dotrzeć mi się do środka, zacząłem opatrywać rękę chłopaka.

Straciłeś swoją szansę. Irondad and spiderson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz